Witam Was kochani czytelnicy!
Piszę tego posta pod wpływem impulsu. Zastanawiam się czy ze mną jest coś nie tak. Poznalam ostatnio faceta na początku było wszystko ładnie pięknie fajnie nam się rozmawiało żartowaliśmy ze wszystkiego itp. Z czasem coś się rypnęło.
Facet ubzdurał sobie że się zakochał. Jak może mnie kochać!!! Przecież mnie nie zna!! Poznał mnie miesiąc temu przez facebook'a. Jestem w totalnym szoku! Jakoś moja samotność mi nie przeszkadzała było mi dobrze tak jak było. Miłość!!! Zakochanie się! Fajna sprawa ale nie po miesiącu znajomości na facebooku. Dla mnie totalny szok! Jak mogę kogoś takiego pokochać kogo widziałam na zdjęciu i słyszałam jego głos w słuchawce. Nie no ludzie dla mnie to nie do ogarnięcia jest.
Zaplanował chłopak że przyjedzie. No ok. Rozumiem. Ale bez przesady!! Stawia mnie przed faktem dokonanym " pozamieniałem się w pracy mogę jechać " . Szok!!!
Na moją odpowiedź że nie jestem gotowa na jakikolwiek związek bierze mnie pod włos chce wzbudzić we mnie poczucie winy. Wmawia mi że serce mu pęka, że zaraz będzie miał zawał itp. Zaczynam się go bać!!! To jakiś desperat. Dzwoni i beczy ni do ucha. Skamle o szansę jak pies. Sorry, ale szanse to ja mogę dać byłemu mężowi ,narzeczonemu czy chłopakowi, a nie komuś kogo na oczy nie widziałam. Z tą szansą to jakaś chora zagrywka!!! Tak się nie robi!!! Nienawidzę płaczących facetów! Facet ma dla mnie być mnie wsparciem a nie mazgajem.! Mazgajów to skreślam na starcie. Sorry, ale taka już jestem twarda sztuka. Życie dało mi po dupie.
Najpierw akcja z ojcem córki, a potem z nielekka przeprawa przez życie z ojcem mojego syna. Może ja jestem jakaś inna? Może nie umiem kochać? Może to drugie? Albo jest jeszcze inna opcja zamknęłam się na facetów. Blokada totalna!!!! Rozmowa tak, ale miłość uczucie już nie. Może ten limit się już wyczerpał? Sama nie wiem.
Nie pozwolę żeby ktoś mówił mi co robić jak żyć. Osiem lat jestem sama! Osiem lat byłam nie zależna! Przyzwyczaiłam się do tego! Aż tu nagle ktoś chce zburzyć mur, który tyle lat budowałam. Tylko po co? Nie umiem kochać albo nie che kochać. Nie wiem.
Nie pozwolę na to żeby ktoś mi mówił co robić. Dziękuję Bogu, że wyszłam z dołka bo byłam naprawdę w niezłym dole emocjonalnym. Gdyby nie Bóg nie byłabym tą osobą którą teraz jestem. Troszeczkę się rozpisałam ale musiałam troszeczkę mi ulżyło bo myślałam ze wybuchnę tak mnie ktoś zdenerwował.
Myślę że ta osoba będzie wiedziała o kogo chodzi.
Teraz uciekam. Życzę Wam spokojnego wieczoru. Do następnego wpisu . Papa