19/02/23

Grota z lawy wulkanicznej w Parku Helenów

Witam dzisiaj na blogu historia pewnej groty z Parku Helenów, którą już kilka razy widzieliście na moim blogu.


Przechadzając się po parku Helenów natrafiłam na nietypowy obiekt, który przyciągnął moją uwagę. Chodzi tutaj o grotę/altanę z lawy wulkanicznej. Jak zobaczyłam ją po raz pierwszy, to z oddali wyglądała jak spalona altana, ale jak podeszłam  bliżej, to zauważyłem, że ma dość nietypowy wygląda. Zaciekawił mnie ów obiekt, więc postanowiłem zgłębić jego historię.

Grota powstałą w roku 1882. Została przez znaną firmę ogrodniczą Ludwig Spaeth z Berlina na kształt i podobieństwo groty, bo nie jest "prawdziwą" grotą wykutą w skale. Wykonana jest z lawy wulkanicznej. Bywa też nazywana altaną. W jej środku znajdują się wyobrażenia stalaktytów, stąd pojawia się czasem określenie "grota stalaktytowa". 

Grota powstała na polecenie synów Karola Anstadta, założyciela browaru na ul. Pomorskiej. Ludwik, Zenon i Fryderyk Anstadt po śmierci ojca przejęli browar i fortunę ojca i postanowili utworzyć park, który będzie miejscem spotkań śmietanki towarzyskiej. Pracę rozpoczęły się w 1881 i trwały aż do 1885 roku kiedy, to Park Helenów został oficjalnie otwarty. Miejsce to zostało nazwane na cześć żon dwóch z braci, Zenona i Ludwika, obie nosiły imię Helena. Przestrzeń parku zaprojektowana została w stylu angielskim, jako romantyczny zakątek, wymarzony na miejsce spotkań i schadzek. Na jego terenie znajdowała się m.in. muszla koncertowa, menażeria ze zwierzętami, punkty gastronomiczne, a także grota wulkaniczna. Odbywały się tu liczne imprezy, z lotami balonem włącznie. Warto pamiętać, że w owym czasie inny był status parku, do którego wstęp był płatny.


Ciekawostka:

Grota została opisana przez Władysława Reymonta w "Ziemi Obiecanej", a także pojawiła się w filmie z 1974 roku o tym samym tytule reżyserowanym przez Andrzeja Wajdę.

 


 

05/02/23

Park Helenów

Witam was kochani w dzisiejszym wpisie postanowiłam przybliżyć wam historię kolejnego z łódzkich parków Parku Helenów.


Park Helenów został założony w 1881 roku w dolinie rzeki Łódki (w obrębie ulic Północnej, Smugowej i Źródłowej) przez synów Karola Anstadta – twórcy pierwszego przemysłowego browaru w Łodzi. Nazwany od imienia żon braci Ludwika - Heleny z Nestlerów i Zenona - Heleny z Lemmów Helenowem.



Park od samego początku miał charakter elitarny – wstęp był płatny, a ustalona stawka dość wysoka dla przeciętnych łodzian – 30 kopiejek. Realizatorem parku, podobnie jak kilku innych parków łódzkich była berlińska firma ogrodnicza L. Späth

Właściciele parku czerpali zysk nie tylko z opłat za wejście, ale również ze sprzedaży produkowanych w swoim browarze piw pilznejskich, berlińskich i specjalnego piwa „helenowskiego”, oraz również z działalności restauracji i cukierni, punktu mleczarni oraz licznych zabaw i występów estradowych.



Park urządzono przepychem – zdobiły go stawy, po których odwiedzający pływali łódkami, wodospady i wymyślne wodotryski i fontanny. Liczne klomby kwiatowe i aleja róż, ścieżki spacerowe ozdobione były ogromnymi muszlami z dalekich mórz, palmami i kaktusami w donicach. Znajdowały się tam również: romantyczna grota ze skał wulkanicznych, muszla koncertowa, pawilon teatralny i wieża widokowa. W Helenowie znajdował się również tor kolarski, kort tenisowy, sala sportowa oraz zwierzyniec, w którym prezentowane były niedźwiedzie, jelenie, daniele, dziki, sarny i zające, a nawet tresowany szympans. Dzięki staraniom Zenona Anstadta pod bramę wejściową do parku poprowadzona została zielona linia tramwajowa numer 4, o której w „Kwiatach polskich” pisał Julian Tuwim.

Helenów był miejscem niezliczonych festynów, koncertów i zabaw, którym towarzyszyły m.in. loterie fantowe, puszczanie balonów, pokazy sztucznych ogni oraz wieczorne iluminacje. Zimą na zamarzniętych stawach urządzano ślizgawkę. Wiele z organizowanych w parku zabaw miało charakter dobroczynny. W 1895 roku w Helenowie zorganizowano wystawę rzemieślniczo-przemysłową, 1 sierpnia 1896 roku w parku odbył się pierwszy pokaz filmowy w Łodzi, a w 1898 roku – pierwszy lot balonem i skok ze spadochronem.

Z czasem imprez było już tak wiele, że zainteresowanie nimi zaczęło maleć. Organizatorzy zaczęli wówczas wymyślać jeszcze bardziej oryginalne pomysły, by znów przyciągnąć gości. I tak podczas zabawy z okazji XXXV-lecia działalności łódzkiej Straży Ogniowej Ochotniczej w parku wzniesiono osadę japońską, publiczność obsługiwało 400 „gejsz”, wieczorem zaś japońska pagoda stanęła w płomieniach, a uwięzione na najwyższym piętrze „gejsze” uratowali dzielni łódzcy strażacy. Podczas „Zabawy neapolitańskiej” goście pływali po stawach łódkami stylizowanymi na włoskie gondole, degustowali włoskich potraw, grała włoska muzyka. Zabawą, która na długo zapadła w pamięci łodzian, było stylizowane na wzór hiszpański „Święto w Sewilli”, którego główną atrakcją miała być walka byków. Torreadorzy obawiając się jednak byczych rogów przez tydzień głodzili zwierzęta, przez co podczas zabawy nie były skore do walki, skubały jedynie trawę, praktycznie się nie ruszając.
Obecnie Park Helenów jest jednym z ulubionych miejsc codziennych spacerów łodzian. 


Dziś byłoby na tyle. Kolejnym wpisie postaram postaram się wam przybliżyć kolejny z łódzkich parków. Do następnego wpisu.


04/02/23

Pomnik Sanitariuszki w Kołobrzegu



Cześć w dzisiejszym wpisie przybliżę wam Pomnnik Sanitariuszki znajdujący się w Kołobrzegu



Pomnik Sanitariuszki – pomnik wykonany jest z brązu w wykonaniu Adolfa Cogiela z Wrocławia odsłonięty 13lipca 1980 roku w Kołobrzegu.



Pomnik jest wyrazem hołdu dla kobiet, które walczyły w szeregach Wojska Polskiego o wolność Ojczyzny w czasie II wojnie światowejszczególnie w walkach o Kołobrzeg Przedstawia on klęczącą dziewczynę ubraną w żołnierski mundur, z przewieszoną przez ramię torbą, na której widnieje krzyż. Jest to sanitariuszka udzielająca pomocy rannemu żołnierzowi.Wzorem dziewczyny na pomniku była sanitariuszka szer. Ewelina Nowak która poległa podczas walk o Kołobrzeg w marcu 1945 podczas ściągania z pola walki rannego żołnierza. Pomnik jest tak zaprojektowany, aby do twarzy dziewczyny nie docierały promienie słońca

We wrześniu 2015 roku podjęto prace przy remoncie postumentu pomnika – powodem było kruszenie się betonowych i granitowych elementów

03/02/23

To jest ta droga!!! rodział 13, 14

Rozdział 13

W moim życiu pojawił się mężczyzna. Delikatny czuły zupełne przeciwieństwo ojca Ani. Nie był Świadkiem Jehowy. Nie przeszkadzało mi to wtedy. Wszyscy byli zajęci Martą i jej chłopakiem. Nie ważne było, że Marta jest w ciąży i chce odejść od organizacji. Liczyło się, żeby wyprawić jej ślub.

Szybko podjęłam decyzje, żeby wyprowadzić się z domu. I tak zrobiłam szybki ślub i wyprowadzka z domu do mężczyzny, o którym tak naprawdę nic nie wiedziałam.

Maskę zdjął dopiero jak zamieszkaliśmy razem. Już nie był tym czułym, delikatnym mężczyzną, którego poznałam. Zmienił się nie do poznania. Stał się potworem. Wszystko mu przeszkadzało, a najbardziej moja córka, mimo że wcześniej do mojego szwagra (męża Marty) powiedział, że dziecko to nie problem. Prawda była zupełnie inna.

Najgorsze jednak było to, że zdradzał mnie na każdym kroku. Nawet się z tym nie krył. Wracał do domu zawsze się awanturował. Były takie momenty, że posuwał się do rękoczynów. Po każdej awanturze wychodził do mamy na działkę. Wracał skruszony z kwiatami i przepraszał, a ja głupia mu wybaczałam.

Przyszedł jednak dzień, że nie wytrzymałam. Uderzył mnie tak mocno, że czułam ból między łopatkami. Spakowałem siebie i Anię i uciekłyśmy od niego. Nie mogłam bez końca tego znosić. Nie byłam workiem treningowym.

Niestety życie potrafi być okrutne. Okazało się, że po raz drugi jestem w ciąży. Powiedziałam mu o tym. Powiedział, że mam wrócić, że się zmieni, że już nigdy mnie nie uderzy. Uwierzyłam mu. Wróciłam. Na początku było spokojnie. Naprawdę się zmienił pomyślałam. Niestety ta jego zmiana nie trwała długo.

Tego dnia kiedy odeszłam od niego już definitywnie posunął się za daleko. Wziął szampon Ani jakby innego nie było. Ania chciała mu go zabrać i się zaczęło piekło zaatakował moją córkę i uderzył ją. Nie mogłam na to pozwolić. Krzyknęłam.
-Zostaw ją. Nie masz prawa jej bić!!
Poczułam jego rękę na mojej twarzy. Okropny ból w okolicy nosa. Wszędzie była krew. On po tym wszystkim wyszedł. Ja nie mogłam po tym dojść. Byłam w szoku. Przecież tak bardzo mnie kochał. Tak twierdził.

Poszłam do szpitala. Okazało się, że nos jest złamany. Wróciłam do domu. Spakowałam się i już nigdy do niego nie wróciłam. Nie mogłabym być z kimś takim. Nie mogłam pozwolić, żeby moje dziecko oglądało takie zachowania. Byłam wtedy w dziesiątym tygodniu ciąży.

Urodziłam chłopca. Nie chciał go zaakceptować. Chciał badań DNA. Twierdził, że nie wierzy, że to jego syn. Mimo, że chciał tych badań na żadnych się nie pojawił.
Mój syn ma jedenaście lat. Ojca ostatni raz widział w wieku sześciu lat.
Rozdział 14.


Osiem lat byłam sama. Po ośmiu latach poznałam mojego męża. Tym razem to wspaniały człowiek. Mojego syna pokochał jak swoje dziecko. Syn też go kocha jak ojca, mają wiele wspólnych zainteresowań i wspólnych tematów.

Moje życie wyglada teraz zupełnie inaczej. Oboje z mężem patrzymy w tym samym kierunku. Nasze życie nie jest usłane różami, ale wspieramy się jesteśmy po ślubie już piec lat.

Z moim mężem straciliśmy dziecko. Byłam w ciąży niby wszystko dziecko się rozwijało czułam to albo chciałam czuć. Niestety dziecko obumarło w czwartym tygodniu ciąży. W ósmym tygodniu poroniłam. Nie było mi dane go poznać.

Męża nie było w domu. Był w pracy na nocną zmianę. Ja poczułam się bardzo źle. Bolał mnie brzuch, zignorowałam to i położyłam się spać.

Na drugi dzień obudziłam się w kałuży krwi. Krew była na prześcieradle. To było okropne. Straciłam moje dziecko. Oniemiałam się strasznie o to co się stało. Nie mogłam sobie tego wybaczyć. Zastanawiałam się co zrobiłam źle? Czemu musiało dojść do tej tragedii? Czy obwiniała za to Boga? Nie! Nigdy w życiu. Bóg nie jest odpowiedzialny za to co dzieje się na świecie i nasze cierpienia. Zastanawiałam się jedynie czemu nie było mi dane ujrzeć mojego dziecka? Mogłoby być nawet martwe, żebym je mogła godnie pochować. Gdyby urodziło się nie żywe miałabym je szansę zobaczyć podczas zmartwychwstania po armagedonie już na nowej ziemi. A tak cóż? Musiałam się z tym pogodzić. Mimo, że strata bardzo boli, trzeba z tym żyć.

Najgorsze było to jak trafiłam do szpitala po skierowaniu mnie przez moją ginekolog do szpitala na zabieg łyżeczkowania by usunąć wszystkie pozostałości po poronieniu. Na jednej sali leżała ze mną młoda dziewczyna. Miała może osiemnaście lat. Wrzeszczała na cały szpital, że ją boli po nieudanej aborcji.
-Zamknij tą mordę!- powiedziałam - Czego się drzesz?
Ja straciłam moje dziecko, a ona swoje zabiła! Jak tak można!!! Nie mogłam tego zrozumieć.


Oboje z mężem jesteśmy Świadkami Jehowy. I idziemy cały czas wąską drogą ponieważ tylko ona prowadzi do życia. Idziemy tą drogą bo to jest ta droga. Innej nie ma. Nigdy z niej nie zboczymy ponieważ TO JEST TA DROGA !!

01/02/23

To jest ta droga!!! rozdział 9-12

Rozdział 9.
Pandemia wirusa jakoś się ukryła pod kołderką wojny w Ukrainie. Obecnie cały świat tym żyje. To co się dzieje na świecie bardzo mnie przeraża mimo, że wiem, że to wszystko zostało przepowiedziane już dawno w piśmie świętym.

Czy moje życie zmieniło się odkąd jestem Świadkiem Jehowy? Tak bardzo. Jak wracam myślami do przeszłości widzę jak bardzo się zmieniłam. Nie jestem już buntownikiem, który na wszystko się buntuje. Kiedyś na samą myśl o kościele przechodziły mnie dreszcze. Teraz już tak nie jest. Wiem, że w Piśmie Świętym jest prawda. Nie przeraża mnie uczestnictwo w zebraniach zborowych. Każdy zbór zgromadza się w Salach Królestwa.

Jak wyglada życie przeciętnego Świadka Jehowy? Niektórzy uważają, że nic nam nie wolno. Każdy z nas stosuje się do zasad z Pisma Świetego. Jest ono naszym przewodnikiem w życiu. Jest drogowskazem. Naszym kodeksem. Stosujemy się do niego ponieważ uważamy, że tylko tak możemy podobać się Bogu.
Zasady zawarte w Biblii mamy od samego Boga. Biblię traktujemy jako list od Boga do ludzi. To właśnie w Piśmie Świętym Bóg mówi nam czego oczekuje od ludzi, niestety ludzie nie chcą słuchać tego co mówi do nich stwórca. Wolą robić wszystko według swojego widzi mi się. Niestety dzięki temu mamy wszystko tak jak mamy. Na świecie panują wojny, choroby, kataklizmy i inne nieszczęścia nawiedzające świat. Czemu tak się dzieje?

Żeby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje trzeba cofnąć się do czasów stwarzania. W księdze Rodzaju (w innych przekładach pisma świetego to 1 Mojżeszowa)
możemy przeczytać o tym jak Bóg stwarzał świat. Najpierw stworzył ziemię, słońce, gwiazdy, zwierzęta, ptaki, a na końcu przystąpił do stworzenia pierwszej pary ludzkiej Adama i Ewy. Jak wszyscy wiemy Adam i Ewa okazali się nie posłuszni czym zatracili sobie możliwość życia w ogrodzie Eden. Jak do tego doszło?
Jak czytamy w księdze Rodzaju trzecim wersecie jeden z aniołów chciał być podobny Bogu. Chciał by ludzie jemu też oddawali cześć. Nie chciał być zwykłym aniołem, zapragnął być bogiem. I tak się stało. Jest bogiem tego świata.
Wracając do ogrodu Eden i do zbuntowanego anioła. Wszyscy wiemy, że posłużył się wężem, żeby skusić pierwszą parę ludzką. Czy mu się to udało? Oczywiście że tak. Podszedł do Ewy podstępem zapytał
-„Czy rzeczywiście Bóg powiedział żebyście nie jedli owoców z drzewa pośrodku ogrodu?
-„Tak-odpowiedziała kobieta-Bóg powiedział, że gdy z niego zjemy to napewno umrzemy.
-Nie umrzecie- powiedział zbuntowany anioł - Otworzą się wam tylko oczy i staniecie się podobni Bogu znając dobro i zło
Adam posłuchał żony okazując nie posłuszeństwo Bogu. Bóg bardzo się na nich rozgniewał i wypędził ich z ogrodu Eden. Oznajmił Ewie, że będzie rodzić dzieci w bólach, natomiast do Adama powiedział, że w pocie czoła będzie zbierać plon swej ziemi wśród cierni.

Mimo ze od tamtej pory minęło tyle czasu Bóg wie kiedy zadziałać i zniszczyć zło panujące na świecie.
Czemu jest na świecie tyle zła i dlaczego zwykli ludzie muszą taki cierpieć? To wszystko za sprawą szatana diabła (zbuntowanego anioła), który wie, że ma mało czasu i robi wszytko by utrudnić ludziom życie. Czy jest jakaś nadzieja dla ludzkości ? Oczywiście! O tym tez możemy dowiedzieć się z Pisma Świetego. Niestety ludzie mimo, że Świadkowie Jehowy głoszą i pukają do ludzi, ludzie nie chcą słuchać.

Pandemia, która zapanowała na świecie to jedno z proroctw opisanych przez Jezusa. Narobiła ona dużo zamieszania. Trzeba było nosić maseczki, byli tacy którzy szczepili się na covid 19. Byli również tacy, którzy bardzo się buntowali. Nie było przymusu szczepień więc nie wszyscy Świadkowie się szczepili. Pandemią żył cały świat.

Jak wyglądały zebrania Świadków Jehowy gdy nie można się było zgromadzać. Każdy zbór miał swój nr i hasło i wierni zgromadzali przez aplikację zoom. Zawsze byliśmy na bierząco.

Dwa lata później wybuchła wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji najechał na Ukrainę. Wojna ta trwa do dziś. Pojawiają się w sieci różne migawki o żołnierzach rosyjskich, którzy jak twierdzą nic nie wiedzieli o wojnie. Dziwne trochę tłumaczenie, ale nie wnikam w to.

Wojna nadał trwa giną niewinni ludzie. Jak długo będzie trwać nie wiadomo. Miasta Ukrainy są ostrzelane, nawet miejsca gdzie znajdują się cywile. Prezydent Ukrainy walczy ze swoim narodem przez co ma szansę zapisać się jako bohater. Natomiast prezydent Rosji jest na straconej pozycji zbrodniarza wojennego.

Rozdział 10.

Czy mnie przeraża to co dzieje się na świecie? Oczywiście. Mimo, że wiem czemu tak się dzieje jestem tylko człowiekiem. W Polsce w tej chwili mamy prawie dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Napewno będzie ich więcej.

Żyjemy w dniach ostatnich tego systemu rzeczy i jak wspomniano w w księdze biblijnej Daniela jedenastym rozdziale król północy wyruszył przeciwko królowi południa. Król północy to Rosja, a królem południa to mocarstwo anglo-amerykańskie.

Żeby nie myśleć o tym co się dzieje za polską granicom zamykam oczy. Widzę raj obiecany przez Boga. Wyobrażam sobie siebie tam i moją rodzinę.
Mam przed oczami mam dzień zmartwychwstania. Moim największym marzeniem było zobaczyć osoby, które żyły w dawnych czasach np takie jak Abel pierwszy wierny człowiek, który zginął z rąk zazdrosnego brata Kaina, albo Noego który budował arkę pomimo, że ludzie z niego szydzili i naśmiewali się z niego.

Wiszę również moich bliskich którzy zmarli: moją kochaną siostrę Malwinę, mojego tatę, babcię.

Życie w ziemskim raju będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie będzie wojen, śmierci, głodu żaden mieszkaniec zmieni nie powie jestem chory. Czy to nie piękne? Czy nie fajnie byłoby żyć w takich warunkach? Biblia mówi , że nawet zwierzęta będą przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy to nie wspaniała perspektywa żyć wśród dzikich zwierząt i nie bać, że któreś z nich nas zaatakuje?

Pamietam jak mój syn był malutki zawsze mówił, że w raju będzie miał jelonka. Zawsze fascynowały go jelenie. Nie dziwię mu się mają przecież piękne poroże.

Kiedy taki raj nastanie? Tego nie wie nikt z ludzi. O tym wie sam Bóg. My ludzie musimy być cierpliwi. Musimy czekać.


Rozdział 11.

Żyjemy w świecie podległym władzy szatana. To życie nie jest łatwe. Diabeł robi wszystko, żeby nas odciągnąć od Boga i zasiać zamęt w naszych głowach. My jako ludzie jesteśmy niedoskonali i często ulegamy pokusom. Ludzie mówią, że to wszystko jedno w którego Boga się wierzy? Tylko czy napewno?
Ludzie wierzą w Allacha zabijają niewinnych w zamachach terrorystycznych. Inni wierzą w Boga mam tu na myśli chrześcijan. Idą na wojnę zabijać innych ludzi. Czy tego chce Bóg ? Czy Bóg każe zabijać brata?

Biblia uczy, że Bóg jest miłością. Czy Bóg miłości chce takiego świata? W swoim słowie Biblii wyraźnie mówi „nie zabijaj" - każdy zna to przykazanie z dekalogu. Co ludzie robią? Idą i mordują. Czy Bóg każe im to robić? Nie! To Szatan Diabeł. Bóg kłamstwa i przeciwnik Boga zbiera żniwo bo wie, że ma mało czasu. Wie, że jego dni są policzone.

Co się stanie z szatanem? Zostanie zniszczony.
Czemu szatan sieje takie zniszczenie na świecie? Wie, że ma mało czasu.

Jego panowanie na zaczęło się gdy został zrzucony z nieba w 1914 roku gdy władzę w niebie objął Pan Jezus Chrystus. Panuje on w królestwie Bożym w niebie. Tak Jezus jest królem , a nie bezbronnym niemowlęciem czczonym raz w roku. Dziwne dla mnie zawsze było to, obchodząc Boże Narodzenie zapomina się o najważniejszej osobie tego dnia Jezusie Chrystusie . Zazwyczaj gdy jest jakiś jubilat i obchodzi urodziny to jemu daje się prezenty, a nie miedzy sobą, a o Jezusie się zapomina. Daje się sobie prezenty. Jezusowi śpiewa się kolędy. Tylko pytanie czy my jako dorośli ludzie (mam tu na myśli wszystkich ludzi) chcielibyśmy żeby inni śpiewali nam kołysanki i traktowali nas jak niemowlęta w dzień naszych urodzin? Ja bym tego nie chciała. Kolejna kwestia Bożego Narodzenia to jego data. Czy Jezus faktycznie urodził się dwudziestego piątego grudnia? Co na ten temat mówi Biblia? Jakie są korzenie Bożego Narodzenia?

W Biblii możemy przeczytać, że pasterze ze swoimi owcami byli jeszcze na łąkach. W tamtym rejonie, w którym urodził się Jezus zimy są mroźne i śnieżne. Czy byłoby możliwe, żeby pasterze byli na łąkach. Sama odpowiedź się nasuwa zwierzęta by pomarzły.

Kolejna kwestia korzenie Bożego Narodzenia, korzenie. Skąd się właściwie wzięło w kulturze chrześcijaństwa? Przecież pierwsi chrześcijanie nigdy go nie obchodzili. Jezus tez ani razu o nim nie wspomniał. Więc skąd się wzięło?

Zawsze mnie ten temat nurtował. Nie szukałam nigdy informacji na ten temat bo po co? Dopiero jak zaczęłam czytać Pismo Święte postanowiłam zbadać tą kwestie. Poszukałem w internecie i znalazłam kilka ciekawych informacji. W internecie znalazłam miedzy innymi informacje na to ze Boże Narodzenie jest świętem o korzeniach pogańskich. Jak również popularne związane z nim tradycje.

O wielu rzeczach nie miałam pojęcia chodząc w szkole na religię. Czemu tak jest, że nie mówi nam się ludziom wielu rzeczy? Czemu kościół jest tak zakłamany i ukrywa przed wiernymi prawdę z Pisma Świetego? Często tłumaczą się, że to tajemnica wiary. Nie ma czegoś takiego jak tajemnica wiary. Wiernym trzeba wszystko wyjaśnić.

Tajemnica wiary. Co to właściwie jest? Np dogmat o trójcy jest taką tajemnicą. Ojciec, Syn Boży i duch święty w jednej osobie. Nie ma czegoś takiego. Gdyby trójca istniała Jezus nie mówiłby o Bogu, że jest potężniejszy od niego. Potwierdziłby, ze jest równy Bogu. Nigdy tego nie powiedział. Natomiast Duch Boży to nic innego jak moc Boża. To dzięki niej Bóg stworzył wszystko. Zresztą jak mogą być trzy osoby w jednej to nie możliwe. Biblia nic nie mówi o trójcy. W Biblii słowo trójca nie występuje ani razu.

Kiedyś myślałam, że tak jest. W moim domu głęboko się wierzyło w to czego uczy kościół. Moja mama była przecież gorliwą katoliczką.

Święta Bożego narodzenia też były obchodzone. Mi nigdy nie sprawiały przyjemności. W naszym domu nie było czegoś takiego, że przychodził święty Mikołaj, to rodzina kupowała sobie prezenty i się nimi obdarowywała.

Pamietam ten wieczór. Wieczór w którym znienawidziłam święta. Wszyscy dawaliśmy sobie prezenty. Moja babcia kupiła prezenty Malwinie i Marcie. Mi nic nie dała. Byłam wtedy małą dziewczynką miałam wtedy osiem lat.
-Mi nic nie kupiłaś - zapytałam
-Nie bo cię nie lubię - odpowiedziała
Zrobiło mi się przykro. Nie mogłam tego zrozumieć dlaczego tak mnie potraktowała. Jej mąż, a mój dziadek był inny niestety już nie żył. Od tamtej pory nie lubiłam świąt.

Rozdział 12.

Mimo że wiedziałam z Pisma Świetego co podoba się Bogu,a co nie moje życie nie było takie piękne. Popełniałam błędy. Zarówno te większe jak te mniejsze.
W wieku piętnastu lat przestudiowałam już prawie całą drugą książkę. W moim przypadku była to „Twoja młodość korzystaj z niej jak najlepiej". Było tam wiele rozdziałów skierowanych do młodych ludzi. Przy analizowaniu jej dowiedziałam się że Bóg nie popiera palenia papierosów mimo to sięgnęłam po nie.
Muszę przyznać, że nigdy nie nauczyłam się palić. Może dlatego, że nigdy się nie zaciągałam. Po prostu nie umiałam.
-Daj tego papierosa bo go zmarnujesz - powiedziała jedna z moich koleżanek
No i dobrze. Papierosy śmierdzą. Cieszę się, że się nie nauczyłam palić. Miałabym ogromny problem, żeby rzucić to paskudztwo. Pamiętam ile wysiłku wkładał mój tata, żeby rzucić palenie. Zastępował papierosy gumami do żucia. Niestety nigdy nie udało mu się pozbyć nałogu. Zawsze do niego powracał. Przestał palić dopiero po zawale. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po kilku miesiącach wrócił do nałogu. Skończyło się to dla niego trzema udarami i śmiercią.

Moim największym błędem było to co stało się rok po
śmierci mojej siostry. Nie umiem tego wymazać z pamięci. To był dla mnie koszmar. Nawet teraz gdy o tym myślę czuję złość, że nic nie udało mi się zrobić.
Byłam wtedy u babci na wsi. Szwagier mojego wujka (brata mojej mamy) uroił sobie w głowie, że mnie kocha i , że ja też mogę czuć do niego to samo. Prawda była zupełnie inna. Nigdy mi się nie podobał. Niestety do niego to nie docierało. Postanowił sobie, że mnie zdobędzie i że będziemy razem. Planował nawet naszą przyszłość.

Najgorszy był dla mnie ten dzień w którym pojechałam do babci i jak zawsze poszłam na jabłka do sadu. Była tam jabłoń, która rodziła dwa rodzaje jabłek. Malinówki i jeszcze jakieś inne(pamietam że były żółte i były bardzo słodkie. Nie pamietam nazwy). Przyszedł do mnie on. Najpierw zagadał. Stwierdził, że ładnie wyglądam zresztą jak zawsze. Oczywiście z grzeczności podziękowałam.
-Wiesz że cię kocham- powiedział
-Ale ja ciebie nie - powiedziałam
- Wiem , że kłamiesz - powiedział patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Widziałam w nich coś czego nie umiem opisać. Z niebieskich stały się granatowe. Zaczęłam się go bać.
-Będziesz moja czy ci się to podoba czy nie- powiedział przez żeby
Bałam się go tak bardzo, że chciałam uciekać z tego sadu. Chciałam być jak najdalej od tego człowieka. Niestety nie udało mi się. Złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Bałam się go. Nigdy nie czułam takiego strachu jak tamtej chwili. Nigdy go takiego nie widziałam. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. To było okropne! Strasznie śmierdział papierosami. Bleee. Na samo wspomnienie tego robi mi się nie dobrze.

Stało się to czego się nie spodziewałam. Pchnął mie do tylu tak, że upadłam na stos słomy, czy siana nie pamietam już co to było. Wiem, że nie upadłam na trawę. To było coś innego. Zdarł ze mnie ubranie. Mimo że od tamtej pory minęło już 23 lata nie umiem o tym mówić. Ten okropny ból. Mój przeraźliwy strach.
-Co robisz- zdołałam wyszeptać
-Już kończę - powiedział -
Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam zasłonił mi usta ręką. Strasznie na mnie napierał. Próbowałam się jakoś bronić, ale nie miałam siły był ode mnie większy i silniejszy. Zaczęłam się wiercić w nadziei, że jakoś się uwolnię. Niestety nie dałam rady. Wszystko mnie bolało. Chciałam krzyczeć , a nie mogłam.
-Leż bo ci ...- powiedział to po czym zaklął. Ja nie będę jego słów cytować. Zaczęłam płakać, błagać go wręcz ale on nie chciał. Gdy skończył wstał zasunął rozporek i jakby nigdy nic poszedł sobie. Ja zostałam sama wystraszona i przerażona. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszystko mnie bolało. Ten ból czułam w całej dobie. Tego nie da się opisać słowami. Nie życzę tego nikomu. Przeżyć coś takiego to coś okropnego. Może nie byliśmy kumplami, ale czasami zmieniliśmy kilka słów. Traktowałam go jak kolegę , a on potraktował mnie jak obiekt do zaspokoić swoje rządze seksualne. Siedziałam tak godzinę i płakałam.


W końcu wzięłam się w garść. Poszłam do domu, żeby się umyć. Musiałam go z siebie zmyć. Ten cały brud. Czułam się brudna. Może brud literalny udało mi się zmyć. To co miałam w głowie siedziało tam. Tego nie dało się wymazać. Wspomnienie tego zdarzenie z przed chwili siedziało w mojej głowie nie dało się go pozbyć. Czułam jak rozsadza mi głowę , że zaraz eksploduje.
-Czemu on to zrobił - w mojej głowie tłukły się różne myśli na które nie znałam odpowiedzi.
Czułam wstyd i upokorzenie. Nie umiałam sobie wytłumaczyć czemu do tego doszło.

Od tamtej pory minęło kilka dni. Gdy go widziałam ociekałam jak najdalej od niego. Nie mogłam przebywać blisko niego. Strach mi nie pozwalał.
„Co jeśli zrobi to jeszcze raz?"- zastanawiałam się
Nie wytrzymałabym drugi raz czegoś takiego. Ten jeden raz był dla mnie bardzo ciężki.

Najgorsze było to, że on planował naszą wspólną przyszłość po tym wszystkim. Wariat jakiś!! Jak można najpierw wykorzystać dziewczynę, a potem myśleć, że ona będzie z nim o stworzy z nim rodzinę. Chory!!!!
Nie umiałam mu tego zapomnieć i wybaczyć. Nadal nie umiem.

Nie wiem jakim cudem dowiedział się, że jestem w ciąży. Nie wiem kto mu to powiedział, przecież nikomu nie powiedziałam. Bałam się reakcji bliskich, przyjaciół, ludzi. Nie byłam do tego przygotowana. Gdy tylko się dowiedział zaczął się koszmar. Zaczął nachodzić mnie z rodzicami w moim rodzinnym domu. To było denerwujące. Wręcz nie do zniesienia. Twierdził, że muszę być z nim. Dziwne on chce i ja muszę być z nim. Nie ma i nie było takiej opcji. Jego rodzice gotowi byli nawet na to, żeby załatwić mi bierzmowanie, którego nie miałam byleby tylko być z ich synusiem. Pamietam jak jednego razu przyjechali błagać mnie żebym dała szansę ich synowi. Zupełnie ich zignorowałam i nawet do nich nie wyszłam. Rozmawiali z moimi rodzicami i wujkiem. Stwierdzili, że jak ich syn nie weźmie ślubu w kościele to oni się go wyrzekną. Mój wujek (brat mojego taty) nie wytrzymał i powiedział
-Mój syn od roku mieszka z kobietą bez ślubu. Co mam się go z tego powodu wyrzec? Nie muszę zaakceptować to. Jest dorosły nie mogę mu nic nakazać bo i tak mnie nie posłucha.
Od tamtej pory już nie przyjeżdżali. I dobrze! Nie chciałam ich oglądać


Dziewięć miesięcy później urodziłam moją córkę Anię. Postanowiłam sobie, że nie odbiorę jej ze szpitala, przecież przypominałaby mi to co się stało. Mój tata jednak uświadomił mi, że nie jest niczemu winna. -Przecież to nie jej wina, że tak się stało. Nie możesz na nią patrzeć przez pryzmat zachowania jej ojca.
„No trudno"- pomyślałam. Postanowiłam ją wychować. Na początku trudno mi było ją zaakceptować. Przypominała mi tego zwyrodnialca. Z czasem obdarzyłam ją uczuciem ona odpłaciła mi tym samym.

Park Staromiejski zwany też Parkiem Śledzia

Witam w poprzednim wpisie pisałam że przedstawię wam Park Poniatowskiego ale nastąpiła zmiana planów.  Dzisiaj napisze coś na temat Parku St...