27/11/17

Na tym świecie są ludzie i parapety

Witam!!

Dzisiaj opiszę pewną sytuację która mnie zszokowała.
Otóż wszystko zaczęło się pewnego letniego dnia. Małżeństwo z dwójką małych dzieci wynajęło mieszkanie. Wpłacili kaucję zabezpieczającą  i miesięczny czynsz. Zaczęli się wprowadzać wszystko było wspaniale. Cieszyli się, że mają swoje cztery ściany.


Schody zaczęły się jak zadzwonił właściciel że przyjdzie po pieniądze. Oczywiście umówionego dnia się nie pojawił. Pieniądze za wynajem i czynsz poszły na podany w umówie nr konta. Następny miesiąc to samo. Właściciel mieszkania zadzwonił. Tym razem przyszedł. Zajrzał w tym każdy kąt. Dopatrzył się plamy na ścianie w kuchni. Jakie z tego powodu były pretensje szok. Wziął pieniądze pokwitował podpisem ze osobiście odebrał należny czynsz oznajmił że będzie przychodzić 18-tego każdego miesiąca. Zadzwonił że będzie. Niestety oboje tego dnia pracowali i nie mogli być w domu. Zbulwersowany właściciel zaczął mówić że nie jest emerytem i na pieniądze czekać nie będzie. Przyjechał trzy dni później i kazał lokatorom się wyprowadzić w trybie natychmiastowym. Mimo że w umowie jest że właściciel ma 2-miesiące na wypowiedzenie umowy. Nie docierały  do niego żadne argumenty. Chory człowiek. Powiedział że tą umową mogą " sobie dupę wytrzeć " totalne chamstwo. 
Rodzina owa spakowała się i wyprowadzili się. Zamieszkali u rodziców na czterech metrach kwadratowych powierzchni. Nasuwa mi się pytanie w związku z tą całą sytuacją. Czy właściciel miał prawo wyrzucić ich z mieszkania?  Przecież mamy okres jesienno-zimowy co by było jakby nie mieli gdzie iść?  Ulica czy most wtedy?  Co z dziećmi?  Dom dziecka?  A co wy kochani myślicie o całej tej historii?  Ja utwierdziłam się w przekonaniu że są grzecznie mówiąc ' ludzie i parapety"






To było na tyle. Może strasznie się ostatnio rozpisuje ale jak się rozkręcę to skończyć nie mogę. Teraz życzę wam wszystkiego dobrego i do następnego wpisu. Papa.

19/11/17

Ciągle pod górkę i pod wiatr!!!!

Witam Was kochani. 


Też tak macie że ogarnia Was smutek i żal, że nie możecie czegoś mieć lub zrobić?  Ktoś Wam mówi co jest dobre albo złe?
Ja ostatnio tak mam. Kocham, ale nie mogę z nim być. Czemu bo są pewne zasady i reguły których trzeba się trzymać. Rozum mówi stop!!!  Serce krzyczy walcz!!!  I co robić?  Dać sobie spokój z tą miłością czy walczyć o nią? 

Nie umiem tak żyć. Po prostu nie umiem. Pytacie mnie jak się trzymam i czy daję radę?  No daje, bo muszę! 

Z nikim nie mogę szczerze o tym porozmawiać bo nikt tego nie ogarnia. Są tacy, którzy życzą mi szczęścia i są tacy, którzy chcą to szczęście rozwalić. Zgnieść w zarodku. Czasem myślę co by było gdybym o tą miłość zawalczyła?  Byłabym szczęśliwa czy nie?  Kurde!!  Nie wiem. Ciągle w tym głupim życiu mam pod górkę i pod wiatr. Nigdy z górki i wiatrem. Masakra!!!  Nie chce tak!!!
Spotyka się dwoje ludzi chcą być razem stworzyć kochająca się rodzinę. I co?  I lipa!!!  Nikt tego związku nie akceptuje. Ani jej rodzina ani jego. Są też i przyjaciele,  którzy widzą jakieś ale. I co robić?  Nie wiem już. Kiedyś ktoś powiedział jak się zakochałaś to się odkochasz. To nie jest takie proste!!  No weź się odkochaj. Potrafisz tak po prostu wymazać z pamięci ukochaną osobę?  Kogoś kto jest Ci bliski?  Sorry ja tak nie umiem. Boli mnie to niesamowicie. Czasem mam ochotę wsiąść do pociągu byle jakiego nie ważny bagaż nie ważny bilet. Wyjechać gdzieś hen daleko. Tam gdzie nie ma rodziny i problemów. Zabrać ukochaną osobę i zapomnieć się na chwilę. Wiem ,że to nie realne. Trzeba myśleć. Po co komplikować sobie życie jak ono i tak jest popaprane.









Czasem myślę nie warto kochać i robić by być szczęśliwym. Nie ważne Twoje szczęście. Najważniejsze że inni są szczęśliwi i śmieją Ci się w twarz.  O to w życiu chodzi?  Co wy kochani o tym myślicie?  Walczyć czy się poddać?  Wybrać własne szczęście czy może uszczęśliwić rodzinę i znajomych. Ja już nie umiem tak żyć. Zakochałam się i chciałabym być szczęśliwa z człowiekiem którego kocham. Ale nie mogę bo innym się to nie podoba. Co ja mam zrobić? 






To by było na tyle bo ostatnio strasznie przynudzam na tym blogu. Ciągle tylko o tym co czuję masakra. Uciekam już nie nudzę. Pa kochani do następnego wpisu.

14/11/17

To już dwa lata. Czas leci :)

Witajcie kochani.


Jak zauważyliście bloguje dla was, już dwa lata. Ten czas szybko leci. Trochę przez te dwa lata się pozmieniało. Przeszłam małą metamorfozę. Długość i kolor włosów a nawet styl ubierania się. Z brzydkiego kaczątka wyrósł piękny łabędź. Heheh.

Sporo w moim nudnym życiu się pozmieniało. Poznałam miłość mojego życia. Zakochałam się jak jakaś gówniara. Dziwne nie?  Dorosła kobieta a zakochała jak małolata. Bywa i tak. Myślimy ze nas już nic nie, że  nigdy nie spotkamy tej wyśnionej wymarzonej osoby. I tu nagle spada na nas jak grom z jasnego nieba. Miłość to naprawdę super sprawa. Nie wiedziałam że może tak uskrzydlać. Jest naprawdę super. Zakochałam się i nie wstydzę się do tego przyznać. Niestety nie wszyscy to popierają. Tylko nie rozumiem czemu.







 Przez takich ludzi dwa razy ustalaliśmy datę ślubu rezerwowaliśmy termin w USC i dwa, razy dwa razy odwoływaliśmy ten ślub. Pierwszy termin był w październiku tj 6.10.2017,a, drugi 4.11.2017. Musieliśmy to wszystko odwołać. Czemu?  Bo rodzina tak chce. Nie liczy się nasze szczęście, a szczęście rodziny. Masakra.


 Usłyszałam od bliskiej mi osoby ze jestem w takim wieku ze mężczyzna do niczego nie jest mi potrzebny. Czemu są tacy ludzie którzy myślą że związek kobiety i mężczyzny opiera się głównie na seksie łóżku itp. Czy to nie jest tak ze oboje są dla siebie wsparciem i wspierają się w trudnych chwilach?  Czy nie liczy się to że się kochają i chcą spędzić razem resztę życia?






Zmieniłam też swój styl ubierania się. Nie jestem szara myszka jak na początku. Zaczęłam bawić się kolorem. Nie wiedziałam ze dobranie zwykłej torebki do butów może być tak ekscytujące. Zmieniłam kolor włosów. 



Moje wpisy też stały się nieco dłuższe, poruszam w nich różne trapiące mnie tematy.
Kochani ciesze się ze mogę być z wami dwa lata ze mogę pisać dla was. Polecajcie mojego bloga znajomym. Piszcie śmiało o czym chcielibyście czytać na moim blogu. Śmiało! 



Teraz już do następnego. Kocham. Was kochani czytelnicy czesze się ze jesteście ze mną i czytacie te moje pierdoły. Super. Do następnego wpisu. Papa

11/11/17

Życie pod kontrolą rodziny

Witam.



Miłość piękna sprawa.  Można się zakochać i nie być kochanym. Można też kochać i być szczęśliwym wbrew woli innych. 


Tytuł dzisiejszego posta " Miłość pod kontrolą rodziny" gdyż nie każdy może być szczęśliwy tak jak chce. Często rodzina nie akceptuje wyborów zakochanej pary. Nie rozumiem czegoś takiego. Najgorsze jest to że dwoje ludzi dorosłych ludzi chce być razem. Założyć rodzinę. To się nie liczy. W jednym przypadku rodzice nie akceptują wyboru syna w innym przypadku dzieci nie akceptują wyboru matki. Jak żyć?  Próbować dalej układać sobię życie?  Czy może zakończyć to wszystko?  Bo tego właśnie chce rodzina.





 " Zakończ to. Jak się zakochałeś to się odkochasz" tak mówią. Dobrze wiedzą że to nie jest takie łatwe gdy się człowiek naprawdę zakocha. Uczucia to nie zapałka, że  zgasną gdy dmuchniemy. 


Kiedyś uważałam miłość za stratę czasu teraz już wiem że to wspaniałe uczucie o które warto walczyć z, całym światem. Nie ważne co mówią i twierdzą inni. Nawet jeśli rodzina nie akceptuje waszych wyborów pamiętajcie że to Wy wybieracie sobie partnera małżeńskiego nie rodzice czy dzieci. To wy z nim/ z nią spędzicie resztę życia nie rodzina. Jeśli wiesz że to właśnie ta osoba WALCZ O NIĄ I NIE PODDAWAJ SIĘ.  Bo może się okazać że  DRUGIEJ SZANSY NIE BĘDZIE. Życzę wszystkim wszystkiego dobrego i podejmowania tylko tych dobrych decyzji.



 Do następnego wpisu kochani. Pa

05/11/17

Listopad

Witam!!! 


Ten wpis piszę pod wpływem nudy. Ostatnio jakoś pomysły mi się wyczerpały. Może uznanie, że to co piszę uznanie ,że jest nudne. Mówi się  trudno. Bywa i tak.


Otóż mamy listopad i super pogodę. Słoneczko świeci. Piękna złota jesień. Chce się spacerować. Więc zachęcam Was do spacerów. Nie siedźcie przed telewizorem czy komputerem. Warto wyjść na świeże powietrze. 



Chyba byłoby na tyle zostawiam Was z moimi zdjęciami które robiłam dziś. Dodam też kilka zdjęć zrobionych z balkonu.







 Pozdrawiam serdecznie i do następnego.

03/11/17

Las czy wysypisko śmieci?

Witajcie kochani w ten deszczowy listopadowy dzień!!



Wyszłam dzisiaj rano jak zawsze z psem do lasu.



 Zachwycił mnie piękny widok. Nawet bardzo piękny widok. Wspaniałe kolory jesieni. Jesień i jej barwne liście. Super widok. Te kolory!  Poezja!  Żółte i czerwone liście dębów, jesionów i klonów. Poezja!!









Przeszłam trochę dalej i szok zwaliło mnie z nóg. Pełno śmieci!!  Zastanawiam się czy my ludzie mylimy śmietniki z lasem?  Nie wiemy gdzie te śmieci wyrzucać!?  Przecież las to nie wysypisko śmieci!!! Lasy to zielone płuca Polski!!  Dbajmy o nie kochani!!! 




Nikt z nas nie doprowadziłby swojego mieszkania do takiego stanu. Każdy sprząta by było schludnie i przytulnie. Dbamy bo to nasze mieszkanie. Nie chcemy w domu syfu i bałaganu. A co z lasem?  Tam może być syf? Może warto się nad tym zastanowić?




Ja uciekam do moich obowiązków, a was kochani zostawiam z waszymi przemyśleniami. Do zobaczenia.

Park Staromiejski zwany też Parkiem Śledzia

Witam w poprzednim wpisie pisałam że przedstawię wam Park Poniatowskiego ale nastąpiła zmiana planów.  Dzisiaj napisze coś na temat Parku St...