26/09/23

To jest ta droga - kolejna moja książka



Książkę tą dedykuje 
mojej kochanej mamie.
Dzięki Ci mamuś, że pokazałaś
mi drogę , z której nie chcę schodzić 
nawet w dniach mojej starości 
Rozdział 1.

Miałam trzynaście lat gdy do moich drzwi  zapukali Świadkowie Jehowy. Byłam wtedy w siódmej  klasie szkoły podstawowej. Na początku nie zwracałam na to uwagi. No cóż jak przychodzili to i odchodzili. Zawsze zostawili jakieś broszurki do czytania. Jak to Świadkowie Jehowy zawsze coś zostawiali bo oni zawsze tak robili. Głosili o tym, że przyjdzie nowy świat i usunie zło panujące na świecie. 

Pewnego popołudnia. To chyba było w maju. Nie pamietam dokładnie , ale mniejsza z tym. Przecież nie o to tu chodzi. Chodzi raczej o to, że tego dnia do mamy  znów przyszli Świadkowie Jehowy. Dwie kobiety. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby jedną z nich nie moja nauczycielka od j. rosyjskiego Bernadetta Chodorowska.
- Anita twoja nauczycielka od j. rosyjskiego przyszła - powiedziała moja siostra Malwina
- Co ty mówisz ? - spytałam z niedowierzaniem 
-Serio. Zobacz 
Wychyliłam głowę z pokoju. Faktycznie. W pokoju rodziców razem z mamą siedziały dwie kobiety. Jedną z nich była Chodorowska. Czyżby nauczycielka rosyjskiego była Świadkiem Jehowy? Byłam
w szoku. Kim właściwie są ci Świadkowie Jehowy? - zastanawiam się. Szybko jednak przeszłam o tym myśleć. 

Świadkowie przychodzi pamiętam już regularnie. Studiowali z mamą książkę „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi „. Ciekawa książka bo muszę przyznać, że też mnie zaintrygował ten temat. Życie wieczne i tu na ziemi. Ciekawe? Ksiądz na religii zawsze mówił o życiu w niebie. To znaczy, że ci dobrze czyniący idą do nieba, a ci co czynią źle trafiają do ognia piekielnego. Jakoś ciężko było mi w to wierzyć. 

Czemu? Przede wszystkim, dlatego , że uważam , że jak kogoś się kocha to nie doświadcza się go torturami. 
Zanim mama zaczęła rozmawiać na poważnie ze Świadkami Jehowy chodziła do kościoła była katoliczką. Pamietam jak przychodziła do nas taka starsza pani. Aldona chyba miła na imię. Często próbowała mamę przekonać, że tylko w Piśmie Świętym znajdzie prawdę, ale mama zawsze ją zbywała. Pewnego razu przyszła i coś chciała mamie powiedzieć. Nie wiem co bo nie pamietam. Mama wtedy odpowiedziała
-Daj mi spokój kobieto! Muszę dziecko do wiary doprowadzić 
Tak właśnie powiedziała. Byłam wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej. Mama mówiąc, że musi mnie doprowadzić do wiary miała na myśli to, że muszę pójść do komunii. No ok poszłam do komunii. Uczenie się pytań z katechizmu to była tragedia. Potem egzamin po co to komu? Najgorsze było to jak musiałam iść do kościoła do spowiedzi i szeptać komuś moje grzechy na ucho. No ale cóż poszłam. Tego wymagali ode mnie rodzice. To był mój pierwszy i ostatni raz gdy poszłam do spowiedzi. Do konfesjonału zawsze było dużo ludzi i nigdy nie chciało mi się czekać. Rodzicom zawsze kłamałam, że u spowiedzi byłam. Nigdy nie ciągnęło mnie do kościoła. Tam jest tak ponuro i ciemno!!!! Balam się tam chodzić. Nie wiem czemu, ale jak miałam wejść do kościoła czułam przerażenie. Najbardziej bałam się obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Babcia mi opowiadał, ze blizny na jej policzku pochodzą stąd, że broniła Pana Jezusa , że się powiększają i jak dojdą do serca nastąpi koniec świata. Bardzo bałam się tego końca świata jako mała dziewczynka. Często patrzyłam na ten obraz wiszący w pokoju czy faktycznie tak jest. 

Wróćmy  do tego jak zaczęli przychodzić Świadkowie Jehowy do mojej mamy. No właśnie rozmowy z nimi też mnie nie interesowały. Chyba nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy , ale rosła ze mnie mała ateistka. Pamietam, że nie chodziłam wtedy do kościoła, mimo że rodzinie mówiłam, że chodziłam. Wolałam pójść  na lody. Tak na lody. Pieniądze, które miałam na tacę dla księdza przeznaczyłam na moje przyjemności. Pamietam, że kupowałam lody, gofry czy rurki z bitą śmietaną. Wszystko byle nie dać księdzu. Nie lubiłam ich. Nie wiem czemu ale po prostu ich nie lubiłam. 

Pamietam jak pewnego dnia przyszły do mamy dwie kobiety. Jedna starsza w wieku mojej mamy a druga młodsza. Ta starsza miała na imię Aldona a ta młodsza Adriana. Siedziałam pamietam wtedy z boku i przysłuchiwałam się o czym rozmawiają. Ni to z gruszki ni z pietruszki Ada zapytała 
-Anita czy byś nie chciała przyłączyć się do mamy i poznać Pismo Święte?
-Jak poznać Pismo Święte ?- zapytałam 
Na przykład co ono mówi o naszej przyszłości ? - odpowiedziała mi Ada 
- A co mówi ? - zapytałam na odczepnego 
-No na przykład, że na ziemi będzie raj. 
- Na ziemi?- nie dowierzałam - A kto by chciał żyć tu na ziemi ? Przecież ciągle gdzieś coś się dzieje. 
-Dobrze że poruszyłaś ten temat- wtrąciła się do naszej rozmowy Aldona - Wiesz dlaczego tak jest ? Żyjemy w dniach końca i muszą spełnić się proroctwa biblijne. 
- Jakie - ciągnęłam temat. Szczerze mówiąc trochę mnie to zainteresowało. Życie na ziemi nie w niebie ? To było ciekawe. Ksiądz zawsze uczył o niebie, że mamy duszę, która po śmierci ciała idzie do nieba, a tu Pismo Święte mówi , że nie ma nieśmiertelnej duszy, że człowiek jest duszą. Jeden z wersetów biblijnych mówi, że jesteśmy prochem i do prochu wracamy. 

Długo się nie zastanawiałam postanowiłam, że porozmawiam ze Świadkami Jehowy. Przecież tak nie wiele wtedy o nich wiedziałam. Zrobiłam to z czystej ciekawości. Było wiele tematów, które nie dawały mi spokoju. Miedzy innymi: nauka o trójcy, nauka o piekle i wiele innych. Najbardziej jednak intrygowała mnie nauka o piekle. Jak Bóg, który kocha ludzi może pozwalać na ich cierpienie w ogniu piekielnym- zastanawiałam się pamietam 




                                       Rozdział 2.

Pamietam, że zaczęłam studiować Pismo Święte. ( Tak u Świadków Jehowy nazywa się analizowanie Biblii- po prostu studium Biblii ). Dzięki takiej analizie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Zapytacie pewnie czego można dowiedzieć się studiując ze Świadkami Jehowy? 
Kochani otóż wielu rzeczy. Książką pomocną w analizowaniu Pisma Świetego była wtedy książka „ Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Może ktoś zapytać życie tu na ziemi? I szybko sobie odpowiedzieć nie to niemożliwe. Tyle się dzieje na świecie i życie wieczne ? Sorry, ale nie!! Uwierzcie też tak na początku myliłam. Życie na ziemi to nie możliwe . Przecież żaden normalny człowiek nie chciałby żyć wiecznie w takich warunkach jakie panują na świecie. 

Przełamałam się jednak. Jak już wcześniej intrygowało mnie jak kochający ludzi Bóg może pozwalać na to żeby jego wierni cierpieli wieczne męki w ogniu piekielnym. Miedzy innymi dlatego zdecydowałam się studiować Biblię. Czy Ada wyjaśniła mi nurtującą mnie kwestię piekła ? Oczywiście !! Ale do tego dojdziemy po kolei. 

Na początek przybliżę wam książkę, której wspomniałam czyli „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Znalazłam w niej wiele odpowiedzi na moje pytania. Miedzy innymi :
*Życie wieczne nie jest mrzonką

*Kto jest wrogiem życia wiecznego - z tego rozdziału dowiedziałam się, że szatan- diabeł utrudnia ludziom poznanie Boga. Przecież już w ogrodzie Eden zwiódł pierwszą parę ludzką, mówiąc im, że gdy zjedzą owoc z zakazanego drzewa napewno nie umrą. Staną się jedynie podobni Bogu. I wszyscy wiemy co się stało. Z powodu nieposłuszeństwa Adama i Ewy wszyscy ponosimy konsekwencje , co za tym idzie starzejemy się i umieramy.

*To nie wszystko jedno, którą religię wyznajesz 

* Bóg - kim on jest ?

* Czy Biblia rzeczywiście pochodzi od Boga?
* Czy Jezusa Chrystusa posłał Bóg ?
*
* Po co tu żyjemy ?

* Co się dzieje po śmierci - z tego rozdziału dowiedziałam się, że nie mamy czegoś takiego jak nieśmiertelna dusza, która wędruje gdzieś po śmieci ciała. Np. Łazarz, który przez cztery dni był martwy nie wspomniał ani razu, że był w niebie czy piekle. 

* Czy naprawdę istnieje piekło ? Z tego rozdziału wynika, że Biblii piekło to inaczej grób ludzkości czasami nazwany Hadesem lub Szeolem. 

* Potęga złych duchów - tego rozdziału mogłam się dowiedzieć , że znali nam się nie ukazują i nigdy do nas nie przychodzą. Ukazano tu nawet anioły, które przybrały ludzki kształt by zbliżyć się do ludzkich córek , a także jak złe duchy potrafią zwodzić łudzić. No i przede wszystkim jak odpierać arak złych duchów

*Dlaczego Bóg toleruje zło ? Dowiedziałam się bardzo ważnej kwestii spornej , która powstała w wyniku buntu już w ogrodzie Eden 

* Jesteś uwikłany w żywotną kwestię sporną 

* Pokojowy rząd - w tym rozdziale wykazano na postawie Biblii oczywiście , że Pan Jezus Chrystus nie jest niemowlęciem, którego narodziny upamiętnia się co roku dwudziestego piątego grudnia , ale królem w Królestwie Bożym, które panuje w niebie od 1914 roku i niedługo też zapanuje tu na ziemi.

* Rozdział 14 tej książki uświadomił mi kto idzie do nieba i dlaczego? 
Okazuje się , że nie wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba. Takie osoby jak Abel, Dawid, Mojżesz czy Hiob czekają na zmartwychwstanie by żyć na ziemi. Są jednak niektórzy wierni , którzy idą do nieba. Nasunęło mi się wtedy pytanie: Ile osób pójdzie w takim razie do nieba ? Ada szybko wyjaśniła mi , że to jedynie 144 tysiące wiernych osób . Zostali wybrani gdyż rozumieją problemy ludzi sami je przeżywali. Nazwani w Biblii są „małą trzódką".

* Jak zostać poddanym takiego rządu?
Wykazano tu, że potrzebujemy wiedzy , wymagane jest sprawiedliwe postępowanie, trzeba być lojalnym wobec rządu Bożego

* Rząd Boży obejmuje władzę
Wykazano tu kiedy rząd Boży czyli Jezus Chrystus objął władzę

* Po czym poznamy przyjście Jezusa ?

* „Koniec świata „ jest bliski 
Jezus gdy był tu na ziemi podał apostołom znak „dni ostatnich „ miały to być : wojny (Mateusza:24:7), braki żywności (Mateusza 24:7), zarazy innymi słowy pandemie ( Łukasza 21:11), trzęsienia ziemi (Mateusza 24:7), wzrost bezprawia (Mateusza 24:12), ludzie będą mdleć ze strachu (Łukasza 21:26), nieposłuszeństwo rodzicom ( 2 Tymoteusza 3:2) , kochanie pieniędzy (2 Tymoteusza 3:2), kochanie rozrywkę bardziej niż Boga   ( 2 Tymoteusza 3:4), na pozór stwarzanie zbożnego oddania ale okazywanie się fałszywy według jego mocy ( 2 Tymoteusza 3::5), niszczenie i zanieczyszczanie ziemi (Objawienie {w innych przekładach również apokalipsa} 11:18), 

* Po armagedonie rajska ziemia 
Pokój dla całej ludzkości ( Izajasza 9: 6,7) nigdy nie będzie wojen ( Psalm 46::8,9) , dobre warunki mieszkaniowe ( Izajasza 65:21-23), zniknie przestępczość ( Psalm 37:9,10), ziemia stanie się rajem ( Łukasza 23:43, Psalm 37:28), żywności będzie pod dostatkiem (Psalm 72:16), pokój między ludźmi ,  a zwierzętami ( Izajasza 11:6, 65:25), zbratanie się całej ludzkości ( Objawienia 7:9,16), nie będzie chorób i starość ( Objawienia 21:3,4), zniknie smierć ( Objawienia 20:13)

* Zmartwychwstanie dla kogo i gdzie?

* Dzień sądu co będzie potem ?

* Jak rozpoznać religię prawdziwą?

*Widzialna organizacja Boża 

* Czy podlegamy dziesięciorga przykazań ?

*  Za światem szatana czy za Bożym nowym systemem ?- pamietam, że podjęłam wtedy decyzję, że chcę służyć Bogu. Prawdziwemu Bogu Jehowie. 

* Walka o to żeby postępować właściwie . 

* Jak doznać pomocy dzięki modlitwie ?

*Obcowanie ze sobą w duchu miłości 

* Dbałość o szczęście w rodzinie 

* I ostatni rozdział książki : Co zrobić żeby żyć wiecznie ?

I tak przestudiowałyśmy całą książkę „ Żyć wiecznie „- tak się mówiło w skrócie na tą książkę ale każdy Świadek Jehowy wiedział o którą książkę chodzi. 

W miedzy czasie do studium przyłączyła się moja młodsza siostra Malwina. Malwina była ode mnie trzy lata młodsza , miałam jeszcze jedną siostrę Martę , ale Marta była mała. Miała siedem lat

Co do Malwiny robiłyśmy już wszystko razem. Razem zostałyśmy głosicielami dobrej nowiny o królestwie Bożym jak również razem postanowiłyśmy razem symbolizować chrztem w wodzie swoje oddanie się Bogu. O tym napiszę więcej w jednym z kolejnych rozdziałów. 








                                    Rozdział 3. 

Studiowanie Pisma Świetego przychodziło mi nawet łatwo. Szybko przyswajałam wiedzę. Gorzej było z uczynkami. Wiecie z małego buntownika zmienić się w pokorną osobę było ciężko. 

Pamietam, że miałam w klasie dziewczynę , z którą ciagle się kłóciliśmy albo biłyśmy . Dorota była jakby to powiedzieć porywczą osobą. Zawsze miałyśmy spiny. Czasami o wszystko. 
Sytuacja nasiliła się jak cała moja klasa dowiedziała się , że studiuję Biblię ze Świadkami Jehowy. To była masakra. ( teraz nawet niedawno na grupie klasowej, na Facebooku którą sama utworzyłam jedna z koleżanek napisała mi, że nic nie osiągnęłam poza tym , że zostałam Jehową. Wyjaśniłam jej grzecznie, że jestem Świadkiem Jehowy , Jehowa to imię Boga, ale nie chciała mnie słuchać ). Lubiłam chodzić do szkoły.. Lubiłam się uczyć, ale wtedy chodzenie do szkoły to była porażka. Zastanawiałam się nawet czy zamiast do szkoły nie iść do parku Sienkiewicza czy na Bulwary i tam nie przeczekać aż skończą się lekcje i wrócić do domu. Mino że miałam takie pragnienie nigdy na wagary nie poszłam. Po prostu nie umiałam. Jak wyszłam do szkoły to już do niej dotarłam. 

Moja wychowawczyni pani Janina Pastuszek też była przeciwko mnie. Pamietam , że gdy powiedziałam jej lekcji z wychowawcą , że na drugą lekcję nie idę ( to była religia) powiedziała 
-Anita ty chyba sobie żartujesz ? Przecież bierzmowania nie dostaniesz! Co  za tym idzie ksiądz nie da ci ślubu. 
- Zawsze mogę wziąć ślub w urzędzie stanu cywilnego- odpowiedziałam - zresztą jestem w takim wieku, że nie myślę o takich rzeczach. - powiedziałam i wyszłam ponieważ zadzwonił dzwonek na przerwę. 

Muszę przyznać , że w podstawówce nie było łatwo ,ale wiedziałam , że nie jetem sama. Miałam świadomość , że jest ze mną Bóg , który mnie wspiera i mi pomaga w trudnych chwilach. 

Na szczęście te dwa lata czyli siódma i ósma klasa szkoły podstawowej szybko minęły. Bardzo mnie to cieszyło. Wiedziałam ,że gdy pójdę dalej do szkoły już wszystko będzie wyglądało inaczej. I nie myliłam się.   

Zanim jednak skończyła się moja gehenna w podstawówce w ósmej klasie wzięłam chrzest. Postanowiłam w ten sposób pokazać światu, że moim Bogiem jest Jehowa. Czy żałuję tego kroku? Nie i nigdy nie żałowałam. 

                                    Rozdział 4. 


Chrzest wzięłam razem z Malwiną w moim rodzinnym mieście Włocławku na zgromadzeniu. To był 25.04.1995 rok. Od rana o ile dobrze pamietam  od godziny 9:00 do godzinny 12:00 były przemówienia. Na końcu było przemówienie brata  skierowane do kandydatów do chrztu. Brat udzielił nam wielu wskazówek jak trzymać się wąskiej drogi prowadzącej do życia ponieważ szatan będzie chciał byśmy zeszli z tej wąskiej drogi na drogę szeroką i podążali za tłumem. Wiadomo, że nic dobrego by z tego nie wyszło. 

Po wykładzie była pleśń z brązowego śpiewnika ( już go nie ma. Chociaż ja go jeszcze mam w biblioteczce ) numer 207.  „ Do kogo należymy". Oparta na liście Pawła do Koryntian ( 1 Koryntian 6:20) Pamiętam ją do dziś: 

Pieśń  207 
„Do kogo należymy ?"

1. 

Którego Boga czaisz ?
Któremu służysz dziś ?
Ten pan, któremu kłaniasz się ,
swym niewolnikiem czyni cię 
Dwom służyć nie da się ,
jednego wybierz już . 
Swe serce mu daj , 
w miłości doń trwaj . 

2.

Którego Boga czcisz? 
Któremu służyć chcesz? 
Bóg jeden jest martwy jak słup,
a drugi żywy - wybór zrób.
Czy „Cezar bogiem twym? 
Czy jemu wiemy wierny być ?
Czy w tych trudnych dniach 
swój ślub złożysz Jah, 
by dla Niego żyć ?

3.

Którego Boga czczę?
Jehowę wielbić chcę!
Posłusznie pragnę służyć Mu,
swe śluby spełniać w każdym dniu.
Krwią syna kupił mnie ,
czyż ludzi bym się bal ?
Mym Bogiem jest On
i daje daje mi schron, wciąż przy nim będę trwał. 

4.

Jehowa to nasz Bóg !
Jest Panem dla swych sług.
Dziś jedność on zapewnia nam,
o trzodę swą troszczy  się sam. 
Gdy zgromadzamy się, by jego sławić wraz,
to uczy nas Bóg,
jak strzec prostych dróg i prawdą karmi nas. 

Oto cala pieśń 207.  Tak wpadła mi w oko, że postanowiłam się jej nauczyć. 

Jak wspomniałam chrzest z Malwiną wzięliśmy w 1995 roku, a mamy 2022 czyli Świadkiem Jehowy jestem już  dwadzieścia siedm lat. Piszę jestem , ponieważ Malwina zmarła trzy lata po chrzcie w wieku szesnastu lat. Ja miałam wtedy dziewiętnaście. 


                               Rozdział 5. 

Malwina w wieku szesnastu lat ciężko zachorowała. Wszystko zaczęło się od bólu brzucha. Mówiła, że ją boli. Pomimo badań jakie robiła nie wykazało, że w jej organizmie rozwija się nowotwór złośliwy. Była wtedy w ósmej klasie robiła wszystkie badania gdyż chciała pracować w handlu. Praktyki miała mieć w sklepie spożywczym. Robiła badania do szkoły i nic nie wskazywało, że tak ciężko zachoruje. 


Był dziewiętnasty czerwiec ja byłam w wtedy w szkole po świadectwo ukończenia szkoły, a Malwinka miała mieć wtedy operację gdyż podczas badań u lekarza okazało się, że w brzuchu ma wodę i nic nie widać. Brzuch się jej powiększał , a my nie wiedzieliśmy dlaczego. Ludzie zaczęli podejrzewać różne rzeczy byli także tacy, którzy uważali, że jest w ciąży. 
- Gdzie ja w ciąży - mówiła Malwina - Przecież ja nawet chłopaka nie mam
Ale wiadomo ludzie zawsze wszystko wiedzą najlepiej. Muszą zawsze gadać bo by. chorzy byli. Szok!!!

Wracając do dnia operacji. To był najgorszy dzień w moim życiu. Musiałam być tego dnia w szkole. W szpitalu oczywiście razem z Malwiną byli rodzice , ale mimo wszystko serce mi pękało, że ona tak cierpi. 

Operacja Malwiny udała się. Chociaż to był dopiero początek tego co miło nadejść. Malwina miała raka. Raka wodnego w brzuchu, który zaatakował wszystko : jajniki, żołądek, jelita i wątrobę. W brzuchu zebrało się aż sześć litrów wody. Normalnie ciężko to wszystko sobie wyobrazić. Jak w brzuchu tak może  zmieścić się tyle wody. Byłam w szoku jak się dowiedziałam. Następna wiadomość którą tego dnia usłyszałam to, to że jest to nowotwór złośliwy. Lekarz powiedział rodzicom , że może być tak, że Malwina przeżyje dwa lata , ale może też być tak, że nie dożyje końca wakacji. Różne myśli kłębiły mi się w głowie. To nie możliwe myślałam. Nie moja siostra. Normalnie szok nie mogłam w to uwierzyć. 


Czas płynął szybko. Były takie dni , że Malwina czuła się dobrze , ale zdarzały się dni , że była ospała , zmęczona jednym słowem do niczego. 

-Ja tu już nigdy nie pójdę do szkoły, żeby się dalej uczyć. Nie będę miała na to siły. 
-Malwinka co ty mówisz- powiedziałam - jeszcze będziemy razem chodzić na spacery do lasu do parku. Zobaczysz wszystko się ułoży i będzie dobrze 
Sama nie wierzyłam w to co mówię, ponieważ widziałam jak z dnia na dzień opada z sił , ale jakoś musiałam ją pocieszać. 

Pamietam ten dzień jak Malwinę zabierali do szpitala bo źle się poczuła . To był 20.08.1998 r. Bardzo wszystko ją bolało. Rozmawiała z mamą ze mną a nawet z Martą. Nasza najmłodsza siostrzyczka miała wtedy dwanaście lat 
- Anita pamiętaj, żebyś chodziła na zebrania i trzymała się wąskiej drogi, którą razem wybrałyśmy. Jak tego nie przeżyję spotkamy się w raju. 
-Dobrze - powiedziałam 
Przyjechał karetka i zabrali Malwinę do szpitala. Mama pojechała razem z nią . Wtedy widziałam ją ostatni raz. Już do nas nie wróciła 



                                  Rozdzielał 6. 


O siódmej rano mama wróciła ze szpitala po rzeczy dla Malwiny , która została w szpitalu 
- Malwina od nas odchodzi -powiedziała mama 
-Jak odchodzi ? -zapytała Marta
-Malwinka umiera- poinformowała nas mama 
-Mamusiu nawet tak nie myśl - powiedziałam Malwinka do nas wróci . Nie możemy tak nawet myśleć . 

Mama z tatą zabrali kilka potrzebnych rzeczy do szpitala dla Malwiny i pojechali., my z Martą zostałyśmy w domu. Miałyśmy dołączyć do nich później. 
Już zakładaliśmy buty i szykowaliśmy się do wyjścia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer. To były dwie pielęgniarki ze szpitala( przychodziły codziennie do Malwiny zmieniać kroplówki itp). Otworzyłam drzwi zdumiona ich obecnością i powiedziałam 
-Malwinki nie ma. Wczoraj pojechał do szpitala. 
-Tak wiemy. - powiedział jedna z pielęgniarek - Malwinka nie żyje. Zmarła dzisiaj o siódmej czterdzieści 
Dały jej rzeczy i pojechały my z Martą zostałyśmy same pogrążone w smutku. Nie wiedziałyśmy co mamy robić. Poszłyśmy do sąsiadki pani Basi i powiedziałyśmy co się stało. Pani Basia zrobiła nam śniadanie i gorącej herbaty ( była dla nas jak babcia ). Smierć Malwinki był dla wszystkich wielkim szokiem. Nic nie wskazywało na to, że zachoruje i umrze. 

Malwina umarła, a wraz z nią połowa mnie. Byłyśmy nie tylko siostrami, ale też przyjaciółkami. Miałam do siebie żal , że nic nie zauważyłam , że coś się dzieje, że w jej organizmie rozwija się taka straszliwa choroba. Nowotwór wodny złośliwy. Sprawdziły się słowa lekarza. Malwina nie przeżyła wakacji. Ona swój bieg ukończyła. Zasnęła snem śmierci i czeka na zmartwychwstanie, a co ze mną? Ja muszę nadal robić wszystko by ten bieg ukończyć , przeżyć armagedon i móc żyć w rajskich warunkach opisanych w księdze objawienia. 

Pogrzeb Malwiny odbył się cztery dni później. Było na nim bardzo dużo osób ze szkoły do której chodziłyśmy. Pamietam,  że nie płakałam tego dnia. Nie wiem co myśleli wtedy ludzie. Czułam na sobie ich wymowne spojrzenia. 
Umarła jej siostra , ona nie płacze . Tak nie płakałam , mimo że umarła mi siostra. Nie czyniłam tego miedzy innymi może dlatego, że nie docierało to do mnie. Byłam jak we śnie . Koszmarnym śnie . Miałam nadzieję, że obudzę się i wszystko będzie jak dawniej. Znów będziemy wszystkie trzy siostry , a o tej chorobie nawet nie będziemy słyszały. 
Niestety tak się nie stało . Moja siostra naprawdę nie żyła. Zrozumiałam to dopiero w domu gdy wróciliśmy z pogrzebu. Usiadłam na łóżku a moje emocje dały o sobie znać. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Już nic nie było takie jak dawniej. Zostałyśmy obie z Martą . 








                                           
                                        Rozdział 7.


Czas szybko płynął. Minął rok, dwa , trzy. Ja nadal nie mogłam poradzić sobie ze śmiercią Malwiny.  Nadal tak mam. Czekam z utęsknieniem jak skończy się ten stary zły świat pełen wojen, niesprawiedliwości i zła , a nastanie ten wolny piękny świat obiecany przez Boga, w którym wszyscy ludzie będą dla siebie braćmi. 

Zanim jednak ten świat nastanie musimy żyć w świecie pełnym zamętu, nienawiści, a co za tym idzie wojen. No , ale cóż musi spełnić się zapowiedziany znak czasu przepowiedziany przez samego Pana Jezusa Chrystusa. 
Znak końca bardzo dobitnie opisuje Ewangelia Mateusza rozdział 24. 

Moje życie tez się zmieniło. Dwa lata po śmierci Malwiny urodziłam córkę. Ania jest wspaniałą dziewczyną. Też jest Świadkiem Jehowy. Pismo Święte zaczęła  studiować w wieku dwunastu lat. Na początku twierdziła, że robi to tylko dlatego, ponieważ chce poznać ciocię Malwinę. Z czasem ta chęć spotkania cioci przerodziła się w miłość do Boga. 

Marta niestety nie dotrzymała danego słowa Malwinie. Mimo że Malwina prosiła ją by cały czas studiowała Biblię by mogły się spotkać. Niestety Marta zeszła z wąskiej drogi i podąża szeroką drogą. 

Ja nie zamierzam zbaczać z tej drogi. Córce pokazałam tą drogę. Synowi też chcę zaszczepić miłość do Boga by on również jak moja córka szedł wąską drogą. 

Żyjemy teraz w XXI wieku. Niedawno  rozniosła się na świecie pandemia Covid - 19. Swój początek miała w Chinach i potem rozniosła się na cały świat. Popchnęła bardzo dużo ofiar. Wprowadzona nawet szczepionki na  covid-19. 

Choroba szalała zbierała swoje żniwo. Bardzo dużo moich znajomych tez za nią zachorowało. Czy ja zachorowałam? Nie wiem. Był taki moment w moim życiu, że bardzo źle się czułam. Zresztą mój mąż też. Gorączka, osłabienie , kaszel, katar . Poszłam do lekarza. Lekarz zapytała mnie czy mam smak i węch ( takie były dwa z kilku objawów koronawirusa, inne to miedzy innymi kaszel , katar , wysoka gorączka , a nawet wysoka gorączka) jak powiedziałam , że nie mam, stwierdziła, że to nie covid. 

Kolejnym strasznym wydarzenie na świecie była agresja Rosji na Ukrainę, którą żył cały świat. Inwazja na Ukrainę zaczęła się 24.02.2022 r. Gdy pisałam tą opowieść wojna trwała dwa tygodnie, ale w tym czasie rozegrało się wiele ludzkich dramatów. Byli tacy, którzy uciekali z Ukrainy do sąsiednich krajów , byli też tacy, którzy wracali na Ukrainę walczyć za wolność kraju. 

Uciekało też wielu Świadków Jehowy. Nie chcieli oni brać udziału w wojnie. Czemu Świadkowie Jehowy nie chcą brać udziału w wójcie? Jako wybrany lud przez Boga jesteśmy pokojowo usposobieni. Nie chcemy zabijać ludzi. Jedno z przykazań danych Izraelitom mówi „Nie zabijaj „. Pan Jezus gdy był na ziemi powiedział , że po miłości ludzie nas poznają. 

                               Rozdział 8. 

Pamietam jak zaczęłam poznawać Pismo Święte dużo mówiło się o dniach końca. Mówiono , że żyjemy w dniach ostatnich. Obserwowałam wszystkie znaki, czasami wydawało mi , że to wszystko długo trwa. 

Dużo w tym czasie się wydarzyło. Zmarła moja siostra ( nie żyje już dwadzieścia cztery lata), zmarł mój tata (nie żyje cztery lata). 

Czas szybko płynie. Pomimo wydarzeń, które dzieją się na świecie nie zamierzam odchodzić Boga. Ludzie obwiniają Boga za to co się dzieje. Ja tak nie uważam. Uważam natomiast , że żyjemy w dniach ostatnich. Wszystko to co się dzieje jest znakiem obecności Pana Jezusa Chrystusa. Przepowiedziane było właśnie przez  Niego. Niestety ludzie nie dostrzegają  tego, że przyszło im żyć w czasie końca. 

Dlaczego Bóg nie działa żeby zapobiec temu co się dzieje? Ponieważ są na świecie ludzie o szczerych sercach i chce by wszyscy doszli do poznania Pisma Świetego. Bóg wie kiedy zadziałać i usunąć zło z ziemi. 

Ja wiem jedno. Nie żałują , że wybrałam tą drogę. To jest ta droga. Tak to jest ta droga, którą chce iść. I będę iść. Jestem wdzięczna mojej mamie że mi ją pokazał, a najbardziej jestem wdzięczna Bogu Jehowie, że wybrał mnie z tego świata i pozwolił się poznać i swoje zamierzenie. 

Z ufnością wyczekuje dnia gdy będę mogła ujrzeć moją siostrę i przedstawić jej moją rodzinę. Czekam tez na mojego tatę, ale również wszystkich którzy zasnęli snem śmierci. 

To jest ta droga !!!!

Rozdział 9.

Pandemia wirusa jakoś się ukryła pod kołderką wojny w Ukrainie. Obecnie cały świat tym żyje. To co się dzieje na świecie bardzo mnie przeraża mimo, że wiem, że to wszystko zostało przepowiedziane już dawno w piśmie świętym.

Czy moje życie zmieniło się odkąd jestem Świadkiem Jehowy? Tak bardzo. Jak wracam myślami do przeszłości widzę jak bardzo się zmieniłam. Nie jestem już buntownikiem, który na wszystko się buntuje. Kiedyś na samą myśl o kościele przechodziły mnie dreszcze. Teraz już tak nie jest. Wiem, że w Piśmie Świętym jest prawda. Nie przeraża mnie uczestnictwo w zebraniach zborowych. Każdy zbór zgromadza się w Salach Królestwa.

Jak wyglada życie przeciętnego Świadka Jehowy? Niektórzy uważają, że nic nam nie wolno. Każdy z nas stosuje się do zasad z Pisma Świetego. Jest ono naszym przewodnikiem w życiu. Jest drogowskazem. Naszym kodeksem. Stosujemy się do niego ponieważ uważamy, że tylko tak możemy podobać się Bogu.
Zasady zawarte w Biblii mamy od samego Boga. Biblię traktujemy jako list od Boga do ludzi. To właśnie w Piśmie Świętym Bóg mówi nam czego oczekuje od ludzi, niestety ludzie nie chcą słuchać tego co mówi do nich stwórca. Wolą robić wszystko według swojego widzi mi się. Niestety dzięki temu mamy wszystko tak jak mamy. Na świecie panują wojny, choroby, kataklizmy i inne nieszczęścia nawiedzające świat. Czemu tak się dzieje?

Żeby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje trzeba cofnąć się do czasów stwarzania. W księdze Rodzaju (w innych przekładach pisma świetego to 1 Mojżeszowa)
możemy przeczytać o tym jak Bóg stwarzał świat. Najpierw stworzył ziemię, słońce, gwiazdy, zwierzęta, ptaki, a na końcu przystąpił do stworzenia pierwszej pary ludzkiej Adama i Ewy. Jak wszyscy wiemy Adam i Ewa okazali się nie posłuszni czym zatracili sobie możliwość życia w ogrodzie Eden. Jak do tego doszło?
Jak czytamy w księdze Rodzaju trzecim wersecie jeden z aniołów chciał być podobny Bogu. Chciał by ludzie jemu też oddawali cześć. Nie chciał być zwykłym aniołem, zapragnął być bogiem. I tak się stało. Jest bogiem tego świata.
Wracając do ogrodu Eden i do zbuntowanego anioła. Wszyscy wiemy, że posłużył się wężem, żeby skusić pierwszą parę ludzką. Czy mu się to udało? Oczywiście że tak. Podszedł do Ewy podstępem zapytał
-„Czy rzeczywiście Bóg powiedział żebyście nie jedli owoców z drzewa pośrodku ogrodu?
-„Tak-odpowiedziała kobieta-Bóg powiedział, że gdy z niego zjemy to napewno umrzemy.
-Nie umrzecie- powiedział zbuntowany anioł - Otworzą się wam tylko oczy i staniecie się podobni Bogu znając dobro i zło
Adam posłuchał żony okazując nie posłuszeństwo Bogu. Bóg bardzo się na nich rozgniewał i wypędził ich z ogrodu Eden. Oznajmił Ewie, że będzie rodzić dzieci w bólach, natomiast do Adama powiedział, że w pocie czoła będzie zbierać plon swej ziemi wśród cierni.

Mimo ze od tamtej pory minęło tyle czasu Bóg wie kiedy zadziałać i zniszczyć zło panujące na świecie.
Czemu jest na świecie tyle zła i dlaczego zwykli ludzie muszą taki cierpieć? To wszystko za sprawą szatana diabła (zbuntowanego anioła), który wie, że ma mało czasu i robi wszytko by utrudnić ludziom życie. Czy jest jakaś nadzieja dla ludzkości ? Oczywiście! O tym tez możemy dowiedzieć się z Pisma Świetego. Niestety ludzie mimo, że Świadkowie Jehowy głoszą i pukają do ludzi, ludzie nie chcą słuchać.

Pandemia, która zapanowała na świecie to jedno z proroctw opisanych przez Jezusa. Narobiła ona dużo zamieszania. Trzeba było nosić maseczki, byli tacy którzy szczepili się na covid 19. Byli również tacy, którzy bardzo się buntowali. Nie było przymusu szczepień więc nie wszyscy Świadkowie się szczepili. Pandemią żył cały świat.

Jak wyglądały zebrania Świadków Jehowy gdy nie można się było zgromadzać. Każdy zbór miał swój nr i hasło i wierni zgromadzali przez aplikację zoom. Zawsze byliśmy na bierząco.

Dwa lata później wybuchła wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji najechał na Ukrainę. Wojna ta trwa do dziś. Pojawiają się w sieci różne migawki o żołnierzach rosyjskich, którzy jak twierdzą nic nie wiedzieli o wojnie. Dziwne trochę tłumaczenie, ale nie wnikam w to.

Wojna nadał trwa giną niewinni ludzie. Jak długo będzie trwać nie wiadomo. Miasta Ukrainy są ostrzelane, nawet miejsca gdzie znajdują się cywile. Prezydent Ukrainy walczy ze swoim narodem przez co ma szansę zapisać się jako bohater. Natomiast prezydent Rosji jest na straconej pozycji zbrodniarza wojennego.
Rozdział 10.

Czy mnie przeraża to co dzieje się na świecie? Oczywiście. Mimo, że wiem czemu tak się dzieje jestem tylko człowiekiem. W Polsce w tej chwili mamy prawie dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Napewno będzie ich więcej.

Żyjemy w dniach ostatnich tego systemu rzeczy i jak wspomniano w w księdze biblijnej Daniela jedenastym rozdziale król północy wyruszył przeciwko królowi południa. Król północy to Rosja, a królem południa to mocarstwo anglo-amerykańskie.

Żeby nie myśleć o tym co się dzieje za polską granicom zamykam oczy. Widzę raj obiecany przez Boga. Wyobrażam sobie siebie tam i moją rodzinę.
Mam przed oczami mam dzień zmartwychwstania. Moim największym marzeniem było zobaczyć osoby, które żyły w dawnych czasach np takie jak Abel pierwszy wierny człowiek, który zginął z rąk zazdrosnego brata Kaina, albo Noego który budował arkę pomimo, że ludzie z niego szydzili i naśmiewali się z niego.

Wiszę również moich bliskich którzy zmarli: moją kochaną siostrę Malwinę, mojego tatę, babcię.

Życie w ziemskim raju będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie będzie wojen, śmierci, głodu żaden mieszkaniec zmieni nie powie jestem chory. Czy to nie piękne? Czy nie fajnie byłoby żyć w takich warunkach? Biblia mówi , że nawet zwierzęta będą przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy to nie wspaniała perspektywa żyć wśród dzikich zwierząt i nie bać, że któreś z nich nas zaatakuje?

Pamietam jak mój syn był malutki zawsze mówił, że w raju będzie miał jelonka. Zawsze fascynowały go jelenie. Nie dziwię mu się mają przecież piękne poroże.

Kiedy taki raj nastanie? Tego nie wie nikt z ludzi. O tym wie sam Bóg. My ludzie musimy być cierpliwi. Musimy czekać.

Rozdział 11.

Żyjemy w świecie podległym władzy szatana. To życie nie jest łatwe. Diabeł robi wszystko, żeby nas odciągnąć od Boga i zasiać zamęt w naszych głowach. My jako ludzie jesteśmy niedoskonali i często ulegamy pokusom. Ludzie mówią, że to wszystko jedno w którego Boga się wierzy? Tylko czy napewno?
Ludzie wierzą w Allacha zabijają niewinnych w zamachach terrorystycznych. Inni wierzą w Boga mam tu na myśli chrześcijan. Idą na wojnę zabijać innych ludzi. Czy tego chce Bóg ? Czy Bóg każe zabijać brata?

Biblia uczy, że Bóg jest miłością. Czy Bóg miłości chce takiego świata? W swoim słowie Biblii wyraźnie mówi „nie zabijaj" - każdy zna to przykazanie z dekalogu. Co ludzie robią? Idą i mordują. Czy Bóg każe im to robić? Nie! To Szatan Diabeł. Bóg kłamstwa i przeciwnik Boga zbiera żniwo bo wie, że ma mało czasu. Wie, że jego dni są policzone.

Co się stanie z szatanem? Zostanie zniszczony.
Czemu szatan sieje takie zniszczenie na świecie? Wie, że ma mało czasu.

Jego panowanie na zaczęło się gdy został zrzucony z nieba w 1914 roku gdy władzę w niebie objął Pan Jezus Chrystus. Panuje on w królestwie Bożym w niebie. Tak Jezus jest królem , a nie bezbronnym niemowlęciem czczonym raz w roku. Dziwne dla mnie zawsze było to, obchodząc Boże Narodzenie zapomina się o najważniejszej osobie tego dnia Jezusie Chrystusie . Zazwyczaj gdy jest jakiś jubilat i obchodzi urodziny to jemu daje się prezenty, a nie miedzy sobą, a o Jezusie się zapomina. Daje się sobie prezenty. Jezusowi śpiewa się kolędy. Tylko pytanie czy my jako dorośli ludzie (mam tu na myśli wszystkich ludzi) chcielibyśmy żeby inni śpiewali nam kołysanki i traktowali nas jak niemowlęta w dzień naszych urodzin? Ja bym tego nie chciała. Kolejna kwestia Bożego Narodzenia to jego data. Czy Jezus faktycznie urodził się dwudziestego piątego grudnia? Co na ten temat mówi Biblia? Jakie są korzenie Bożego Narodzenia?

W Biblii możemy przeczytać, że pasterze ze swoimi owcami byli jeszcze na łąkach. W tamtym rejonie, w którym urodził się Jezus zimy są mroźne i śnieżne. Czy byłoby możliwe, żeby pasterze byli na łąkach. Sama odpowiedź się nasuwa zwierzęta by pomarzły.

Kolejna kwestia korzenie Bożego Narodzenia, korzenie. Skąd się właściwie wzięło w kulturze chrześcijaństwa? Przecież pierwsi chrześcijanie nigdy go nie obchodzili. Jezus tez ani razu o nim nie wspomniał. Więc skąd się wzięło?

Zawsze mnie ten temat nurtował. Nie szukałam nigdy informacji na ten temat bo po co? Dopiero jak zaczęłam czytać Pismo Święte postanowiłam zbadać tą kwestie. Poszukałem w internecie i znalazłam kilka ciekawych informacji. W internecie znalazłam miedzy innymi informacje na to ze Boże Narodzenie jest świętem o korzeniach pogańskich. Jak również popularne związane z nim tradycje.

O wielu rzeczach nie miałam pojęcia chodząc w szkole na religię. Czemu tak jest, że nie mówi nam się ludziom wielu rzeczy? Czemu kościół jest tak zakłamany i ukrywa przed wiernymi prawdę z Pisma Świetego? Często tłumaczą się, że to tajemnica wiary. Nie ma czegoś takiego jak tajemnica wiary. Wiernym trzeba wszystko wyjaśnić.

Tajemnica wiary. Co to właściwie jest? Np dogmat o trójcy jest taką tajemnicą. Ojciec, Syn Boży i duch święty w jednej osobie. Nie ma czegoś takiego. Gdyby trójca istniała Jezus nie mówiłby o Bogu, że jest potężniejszy od niego. Potwierdziłby, ze jest równy Bogu. Nigdy tego nie powiedział. Natomiast Duch Boży to nic innego jak moc Boża. To dzięki niej Bóg stworzył wszystko. Zresztą jak mogą być trzy osoby w jednej to nie możliwe. Biblia nic nie mówi o trójcy. W Biblii słowo trójca nie występuje ani razu.

Kiedyś myślałam, że tak jest. W moim domu głęboko się wierzyło w to czego uczy kościół. Moja mama była przecież gorliwą katoliczką.

Święta Bożego narodzenia też były obchodzone. Mi nigdy nie sprawiały przyjemności. W naszym domu nie było czegoś takiego, że przychodził święty Mikołaj, to rodzina kupowała sobie prezenty i się nimi obdarowywała.

Pamietam ten wieczór. Wieczór w którym znienawidziłam święta. Wszyscy dawaliśmy sobie prezenty. Moja babcia kupiła prezenty Malwinie i Marcie. Mi nic nie dała. Byłam wtedy małą dziewczynką miałam wtedy osiem lat.
-Mi nic nie kupiłaś - zapytałam
-Nie bo cię nie lubię - odpowiedziała
Zrobiło mi się przykro. Nie mogłam tego zrozumieć dlaczego tak mnie potraktowała. Jej mąż, a mój dziadek był inny niestety już nie żył. Od tamtej pory nie lubiłam świąt.

Rozdział 12.

Mimo że wiedziałam z Pisma Świetego co podoba się Bogu,a co nie moje życie nie było takie piękne. Popełniałam błędy. Zarówno te większe jak te mniejsze.
W wieku piętnastu lat przestudiowałam już prawie całą drugą książkę. W moim przypadku była to „Twoja młodość korzystaj z niej jak najlepiej". Było tam wiele rozdziałów skierowanych do młodych ludzi. Przy analizowaniu jej dowiedziałam się że Bóg nie popiera palenia papierosów mimo to sięgnęłam po nie.
Muszę przyznać, że nigdy nie nauczyłam się palić. Może dlatego, że nigdy się nie zaciągałam. Po prostu nie umiałam.
-Daj tego papierosa bo go zmarnujesz - powiedziała jedna z moich koleżanek
No i dobrze. Papierosy śmierdzą. Cieszę się, że się nie nauczyłam palić. Miałabym ogromny problem, żeby rzucić to paskudztwo. Pamiętam ile wysiłku wkładał mój tata, żeby rzucić palenie. Zastępował papierosy gumami do żucia. Niestety nigdy nie udało mu się pozbyć nałogu. Zawsze do niego powracał. Przestał palić dopiero po zawale. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po kilku miesiącach wrócił do nałogu. Skończyło się to dla niego trzema udarami i śmiercią.

Moim największym błędem było to co stało się rok po
śmierci mojej siostry. Nie umiem tego wymazać z pamięci. To był dla mnie koszmar. Nawet teraz gdy o tym myślę czuję złość, że nic nie udało mi się zrobić.
Byłam wtedy u babci na wsi. Szwagier mojego wujka (brata mojej mamy) uroił sobie w głowie, że mnie kocha i , że ja też mogę czuć do niego to samo. Prawda była zupełnie inna. Nigdy mi się nie podobał. Niestety do niego to nie docierało. Postanowił sobie, że mnie zdobędzie i że będziemy razem. Planował nawet naszą przyszłość.

Najgorszy był dla mnie ten dzień w którym pojechałam do babci i jak zawsze poszłam na jabłka do sadu. Była tam jabłoń, która rodziła dwa rodzaje jabłek. Malinówki i jeszcze jakieś inne(pamietam że były żółte i były bardzo słodkie. Nie pamietam nazwy). Przyszedł do mnie on. Najpierw zagadał. Stwierdził, że ładnie wyglądam zresztą jak zawsze. Oczywiście z grzeczności podziękowałam.
-Wiesz że cię kocham- powiedział
-Ale ja ciebie nie - powiedziałam
- Wiem , że kłamiesz - powiedział patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Widziałam w nich coś czego nie umiem opisać. Z niebieskich stały się granatowe. Zaczęłam się go bać.
-Będziesz moja czy ci się to podoba czy nie- powiedział przez żeby
Bałam się go tak bardzo, że chciałam uciekać z tego sadu. Chciałam być jak najdalej od tego człowieka. Niestety nie udało mi się. Złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Bałam się go. Nigdy nie czułam takiego strachu jak tamtej chwili. Nigdy go takiego nie widziałam. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. To było okropne! Strasznie śmierdział papierosami. Bleee. Na samo wspomnienie tego robi mi się nie dobrze.

Stało się to czego się nie spodziewałam. Pchnął mie do tylu tak, że upadłam na stos słomy, czy siana nie pamietam już co to było. Wiem, że nie upadłam na trawę. To było coś innego. Zdarł ze mnie ubranie. Mimo że od tamtej pory minęło już 23 lata nie umiem o tym mówić. Ten okropny ból. Mój przeraźliwy strach.
-Co robisz- zdołałam wyszeptać
-Już kończę - powiedział -
Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam zasłonił mi usta ręką. Strasznie na mnie napierał. Próbowałam się jakoś bronić, ale nie miałam siły był ode mnie większy i silniejszy. Zaczęłam się wiercić w nadziei, że jakoś się uwolnię. Niestety nie dałam rady. Wszystko mnie bolało. Chciałam krzyczeć , a nie mogłam.
-Leż bo ci ...- powiedział to po czym zaklął. Ja nie będę jego słów cytować. Zaczęłam płakać, błagać go wręcz ale on nie chciał. Gdy skończył wstał zasunął rozporek i jakby nigdy nic poszedł sobie. Ja zostałam sama wystraszona i przerażona. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszystko mnie bolało. Ten ból czułam w całej dobie. Tego nie da się opisać słowami. Nie życzę tego nikomu. Przeżyć coś takiego to coś okropnego. Może nie byliśmy kumplami, ale czasami zmieniliśmy kilka słów. Traktowałam go jak kolegę , a on potraktował mnie jak obiekt do zaspokoić swoje rządze seksualne. Siedziałam tak godzinę i płakałam.


W końcu wzięłam się w garść. Poszłam do domu, żeby się umyć. Musiałam go z siebie zmyć. Ten cały brud. Czułam się brudna. Może brud literalny udało mi się zmyć. To co miałam w głowie siedziało tam. Tego nie dało się wymazać. Wspomnienie tego zdarzenie z przed chwili siedziało w mojej głowie nie dało się go pozbyć. Czułam jak rozsadza mi głowę , że zaraz eksploduje.
-Czemu on to zrobił - w mojej głowie tłukły się różne myśli na które nie znałam odpowiedzi.
Czułam wstyd i upokorzenie. Nie umiałam sobie wytłumaczyć czemu do tego doszło.

Od tamtej pory minęło kilka dni. Gdy go widziałam ociekałam jak najdalej od niego. Nie mogłam przebywać blisko niego. Strach mi nie pozwalał.
„Co jeśli zrobi to jeszcze raz?"- zastanawiałam się
Nie wytrzymałabym drugi raz czegoś takiego. Ten jeden raz był dla mnie bardzo ciężki.

Najgorsze było to, że on planował naszą wspólną przyszłość po tym wszystkim. Wariat jakiś!! Jak można najpierw wykorzystać dziewczynę, a potem myśleć, że ona będzie z nim o stworzy z nim rodzinę. Chory!!!!
Nie umiałam mu tego zapomnieć i wybaczyć. Nadal nie umiem.

Nie wiem jakim cudem dowiedział się, że jestem w ciąży. Nie wiem kto mu to powiedział, przecież nikomu nie powiedziałam. Bałam się reakcji bliskich, przyjaciół, ludzi. Nie byłam do tego przygotowana. Gdy tylko się dowiedział zaczął się koszmar. Zaczął nachodzić mnie z rodzicami w moim rodzinnym domu. To było denerwujące. Wręcz nie do zniesienia. Twierdził, że muszę być z nim. Dziwne on chce i ja muszę być z nim. Nie ma i nie było takiej opcji. Jego rodzice gotowi byli nawet na to, żeby załatwić mi bierzmowanie, którego nie miałam byleby tylko być z ich synusiem. Pamietam jak jednego razu przyjechali błagać mnie żebym dała szansę ich synowi. Zupełnie ich zignorowałam i nawet do nich nie wyszłam. Rozmawiali z moimi rodzicami i wujkiem. Stwierdzili, że jak ich syn nie weźmie ślubu w kościele to oni się go wyrzekną. Mój wujek (brat mojego taty) nie wytrzymał i powiedział
-Mój syn od roku mieszka z kobietą bez ślubu. Co mam się go z tego powodu wyrzec? Nie muszę zaakceptować to. Jest dorosły nie mogę mu nic nakazać bo i tak mnie nie posłucha.
Od tamtej pory już nie przyjeżdżali. I dobrze! Nie chciałam ich oglądać


Dziewięć miesięcy później urodziłam moją córkę Anię. Postanowiłam sobie, że nie odbiorę jej ze szpitala, przecież przypominałaby mi to co się stało. Mój tata jednak uświadomił mi, że nie jest niczemu winna. -Przecież to nie jej wina, że tak się stało. Nie możesz na nią patrzeć przez pryzmat zachowania jej ojca.
„No trudno"- pomyślałam. Postanowiłam ją wychować. Na początku trudno mi było ją zaakceptować. Przypominała mi tego zwyrodnialca. Z czasem obdarzyłam ją uczuciem ona odpłaciła mi tym samym.
Rozdział 13


W moim życiu pojawił się mężczyzna. Delikatny czuły zupełne przeciwieństwo ojca Ani. Nie był Świadkiem Jehowy. Nie przeszkadzało mi to wtedy. Wszyscy byli zajęci Martą i jej chłopakiem. Nie ważne było, że Marta jest w ciąży i chce odejść od organizacji. Liczyło się, żeby wyprawić jej ślub.

Szybko podjęłam decyzje, żeby wyprowadzić się z domu. I tak zrobiłam szybki ślub i wyprowadzka z domu do mężczyzny, o którym tak naprawdę nic nie wiedziałam.

Maskę zdjął dopiero jak zamieszkaliśmy razem. Już nie był tym czułym, delikatnym mężczyzną, którego poznałam. Zmienił się nie do poznania. Stał się potworem. Wszystko mu przeszkadzało, a najbardziej moja córka, mimo że wcześniej do mojego szwagra (męża Marty) powiedział, że dziecko to nie problem. Prawda była zupełnie inna.

Najgorsze jednak było to, że zdradzał mnie na każdym kroku. Nawet się z tym nie krył. Wracał do domu zawsze się awanturował. Były takie momenty, że posuwał się do rękoczynów. Po każdej awanturze wychodził do mamy na działkę. Wracał skruszony z kwiatami i przepraszał, a ja głupia mu wybaczałam.

Przyszedł jednak dzień, że nie wytrzymałam. Uderzył mnie tak mocno, że czułam ból między łopatkami. Spakowałem siebie i Anię i uciekłyśmy od niego. Nie mogłam bez końca tego znosić. Nie byłam workiem treningowym.

Niestety życie potrafi być okrutne. Okazało się, że po raz drugi jestem w ciąży. Powiedziałam mu o tym. Powiedział, że mam wrócić, że się zmieni, że już nigdy mnie nie uderzy. Uwierzyłam mu. Wróciłam. Na początku było spokojnie. Naprawdę się zmienił pomyślałam. Niestety ta jego zmiana nie trwała długo.

Tego dnia kiedy odeszłam od niego już definitywnie posunął się za daleko. Wziął szampon Ani jakby innego nie było. Ania chciała mu go zabrać i się zaczęło piekło zaatakował moją córkę i uderzył ją. Nie mogłam na to pozwolić. Krzyknęłam.
-Zostaw ją. Nie masz prawa jej bić!!
Poczułam jego rękę na mojej twarzy. Okropny ból w okolicy nosa. Wszędzie była krew. On po tym wszystkim wyszedł. Ja nie mogłam po tym dojść. Byłam w szoku. Przecież tak bardzo mnie kochał. Tak twierdził.

Poszłam do szpitala. Okazało się, że nos jest złamany. Wróciłam do domu. Spakowałam się i już nigdy do niego nie wróciłam. Nie mogłabym być z kimś takim. Nie mogłam pozwolić, żeby moje dziecko oglądało takie zachowania. Byłam wtedy w dziesiątym tygodniu ciąży.

Urodziłam chłopca. Nie chciał go zaakceptować. Chciał badań DNA. Twierdził, że nie wierzy, że to jego syn. Mimo, że chciał tych badań na żadnych się nie pojawił.
Mój syn ma jedenaście lat. Ojca ostatni raz widział w wieku sześciu lat.
Rozdział 14.


Osiem lat byłam sama. Po ośmiu latach poznałam mojego męża. Tym razem to wspaniały człowiek. Mojego syna pokochał jak swoje dziecko. Syn też go kocha jak ojca, mają wiele wspólnych zainteresowań i wspólnych tematów.

Moje życie wyglada teraz zupełnie inaczej. Oboje z mężem patrzymy w tym samym kierunku. Nasze życie nie jest usłane różami, ale wspieramy się jesteśmy po ślubie już piec lat.

Z moim mężem straciliśmy dziecko. Byłam w ciąży niby wszystko dziecko się rozwijało czułam to albo chciałam czuć. Niestety dziecko obumarło w czwartym tygodniu ciąży. W ósmym tygodniu poroniłam. Nie było mi dane go poznać.

Męża nie było w domu. Był w pracy na nocną zmianę. Ja poczułam się bardzo źle. Bolał mnie brzuch, zignorowałam to i położyłam się spać.

Na drugi dzień obudziłam się w kałuży krwi. Krew była na prześcieradle. To było okropne. Straciłam moje dziecko. Oniemiałam się strasznie o to co się stało. Nie mogłam sobie tego wybaczyć. Zastanawiałam się co zrobiłam źle? Czemu musiało dojść do tej tragedii? Czy obwiniała za to Boga? Nie! Nigdy w życiu. Bóg nie jest odpowiedzialny za to co dzieje się na świecie i nasze cierpienia. Zastanawiałam się jedynie czemu nie było mi dane ujrzeć mojego dziecka? Mogłoby być nawet martwe, żebym je mogła godnie pochować. Gdyby urodziło się nie żywe miałabym je szansę zobaczyć podczas zmartwychwstania po armagedonie już na nowej ziemi. A tak cóż? Musiałam się z tym pogodzić. Mimo, że strata bardzo boli, trzeba z tym żyć.

Najgorsze było to jak trafiłam do szpitala po skierowaniu mnie przez moją ginekolog do szpitala na zabieg łyżeczkowania by usunąć wszystkie pozostałości po poronieniu. Na jednej sali leżała ze mną młoda dziewczyna. Miała może osiemnaście lat. Wrzeszczała na cały szpital, że ją boli po nieudanej aborcji.
-Zamknij tą mordę!- powiedziałam - Czego się drzesz?
Ja straciłam moje dziecko, a ona swoje zabiła! Jak tak można!!! Nie mogłam tego zrozumieć.


Oboje z mężem jesteśmy Świadkami Jehowy. I idziemy cały czas wąską drogą ponieważ tylko ona prowadzi do życia. Idziemy tą drogą bo to jest ta droga. Innej nie ma. Nigdy z niej nie zboczymy ponieważ TO JEST TA DROGA !!

17/09/23

Praca w sieci sklepów Żabka

Witam. Dzisiaj na blogu wpis na temat pracy w sieciowych sklepach żabka.  
Jakiś czas temu pracowałam w jednym z takich sklepów. Na pozór praca wygląda na spoko. Jesteś odpowiedzialny za kasę, ale musisz też zerkać na kamerę umieszczoną tuż przy kasie i obserwować czy nic nie dzieje się na sklepie. Czy nikt nie kradnie itp. 
Jeśli ktoś coś ukradnie lub zostanie uszkodzone to pracownik ponosi odpowiedzialność i zostaje obciążony kosztami.
Kolejna kwestia to umowa.  Zazwyczaj pracownicy zatrudniani są na czarno. Co za tym idzie ciężko jest uzyskać jakiekolawiek pieniądze.  Gdy dochodzi do wypłaty nie chcą wypłacić wynagrodzenia.
Tak było w moim przypadku pojechałam po wynagrodzenie bo nie mogłam się go doczekać i okazało się że jest 0kazalo się ze nie chcą mi go wypłacić. Musiałam postraszyć go urzędem skarbowym że zatrudnia ludzi na czarno. Z łaski wypłacił mi pieniądze. 
Kochani nie polecam pracy w żabce. Pozdrawiam i do następnego wpisu. 

Zaszufladkowane - mój pierwszy tomik zakonczony

Witam kochani czasami publikowałam na blogu lub na moim profilu na Facebooku moje wiersze. Dzisiaj macie okazję przeczytać je wszystkie. Specjalnie dla was publikuje tu wszystkie moje napisane dotychczas wiersze. 

Zaszufladkowane

Wszystkie moje wiersze do szuflady chowałam
Pokazać je światu bardzo się bałam
Już w szkole wyobraźnie moja działała
Ale cała klasa ze mnie się śmiała
Bardzo mnie to bolało
I tak się stało
Że w szufladzie moje wiersze zamieszkały
Tony kurzu na sobie zbierały
Po co miały się tam chować
I kurz produkować
Nie po to umysł mój się trudzi
Żeby wiersze w szufladzie chować
Postanowiłam wyjść z nimi do ludzi
I już do szuflady wierszy nie chować
Rymy same się układają
I tak wiersze moje powstają
Już nigdy nie będą zaszufladkowane
Będą ludziom pokazane
Może komuś moja poezja się nie podobać
Ale ja nie będę wierszy moich chować
Kiedyś krytyki się bałam
W szufladzie wszystko chowałam
Teraz moje wierze czytają ludzie
Bo ja nie chcę kurzu w szufladzie
Jestem szczęśliwa bo doceniają je ludzie
W szkole nikt mnie nie doceniał
Mało kto mi schlebiał
Teraz krytyka mnie nie boli
Uwierzyłam w swój talent i nie boję się troli

*****

Włocławek

Wisła tutaj przepływa
Katedrę widać wśród drzew
Wiatr liście barwne rozwiewa
Jak kolorowy śnieg
Wróble śpiewają tu najpiękniej

Miasto to niewielkie
Nie jest najlepsze
Nie jest to Kraków
Warszawa, Łódź czy Gdańsk
Włocławek - tak ono się zwie

Ludzie tutaj są różni
Zresztą jak wszędzie
Lecz jest tu coś
Czego nie ma w innych miastach
I nigdy nie będzie ....
Nas....

*****

Szczecinek

Mam przed oczami piękny widoczek
Na niebie mały różowy obłoczek
A wszystko wkoło spowite przez ciszę -
Poczekaj - może to opiszę

Na lewo widzę jezioro co drzemie
Słońce ostatnie w nim promienie topi
Patrzę na słonko i widzę że właśnie
Dotyka wody i za chwilę zgaśnie

Dookoła cisza i piękna pogoda
I ta jeziora nie zmącona woda
To park w Szczecinku o zachodzie słońca
Słońca co właśnie utonęło w wodzie

Dwa drzewa spokojnie chylą się ku wodzie
Mamy tu ciszę i spokojna pogodę
Stoję i patrzę oczom nie dowierzam
Och! Jak tu pięknie cicho i uroczo

Jednych zachwycają egzotyczne kraje
A tak myślę tak mi się zdaje
Że najpiękniejszy na świecie widoczek
To nasze jezioro a nad nim różowy obłoczek

Stoję i patrzę jakby oczarowana
Cały park jakby w ciszy skąpany
Szczecinek pewnie do snu ukołysze
Ja zapamiętam obłoczek i ciszę


Słońce w spokoju już zaszło
I tak cudownie w jeziorze zgasło
Jutro ponownie wstanie o świcie
Znów da ciepło oraz nowe życie


Tak mi się zrymowało
I fajnie pisało
O miasteczko w którym cześć życia spędziłam
I jakiś czas szczęśliwa byłam.


****


Łódź


W Łodzi się nie urodziłam
W Łodzi się nie wychowałam
Łódź odległa dla mnie była
Jak tęcza na niebie pochyła
O tym, że Łódź pokocham nie marzyłam
To tu swój dom stworzyłam
Miasto to duże rozlegle
Już nie jest dla mnie tak odległe
Jest mniejsze od Warszawy, Krakowa
Ma swoje uroki, przy których Warszawa się chowa
Piotrkoska ulica
Wciąż mnie zachwyca
Parki i skwery są tu wspaniałe
Piękną zielenią pokryte całe
Łódź nie jest szara
Piękna jest cała
To właśnie w Łodzi się zakochałam
To właśnie w Łodzi zostałam
Tu mężczyznę swojego życia poznałam,
Któremu moje serce oddałam


*****

Tyle chce Ci dać


Ewa w raju Adama skusiła
Ewa Adama owocem skusiła
Ja bez Cię żyć nie mogę
Zaufania Twojego kupić


Tyle chcę Ci dać
Ale Ty nie chcesz brać


Na imprezie Cię spotkałam
Buziaka Ci przesłałam
Ty na mnie nie spojrzałeś
Znowu mnie olaleś


Tyle chcę Ci dać
Ale Ty nie chcesz brać


Z rudą znowu Cię widziałam
Znowu przez tą miłość dużo łez wylałam
Ty ją całowałem
Czemu ją ode mnie wolałeś


Tyle chcę Ci dać
A Ty nie chcesz brać


Ta miłość wiele mnie kosztuje
Że będziesz ze mną się oszukuje
Ta miłość wiele mnie kosztuje
Łzy w poduszkę wypłakuje


Tyle chce Ci dać
Ale Ty nie chcesz brać


Mam już tego dość
Wzbiera we mnie złość
Tylko Cię kocham
W nocy w poduszkę szlocham


Tyle chce Ci dać
Ale Ty nie chcesz brać


****

Tęsknota


Tak niedawno Cię poznałam
Za to bardzo pokochałam
Swoje serce Ci oddałam
Tobie właśnie zaufałam


Teraz łzy wylewam
Bo z miłości tej zadrwileś
Ty mnie opuściłeś
Ty przestałeś kochać mnie


Z odejściem Twym umarłam
I nigdy już nie będę
Taka jak dawniej
Ty szczęście mi zabrałeś


Moje serce tęskni
Czeka
Ma nadzieję że powrócisz


Wróć !!!!!


*****


Czułe słówka


Czułymi słówkami mnie kupiłeś
Królewno do mnie mnie mówiłeś
Dziś moje serce tęskni
Bo tak bardzo Ciebie kocha


Obok mnie nie ma Ciebie
Tylko z Tobą było mi jak niebie
Szkoda , że tak stało
Że Ciebie zatrzymać mi się nie udało


To wszystko tak niedawno się zaczęło
Już się skończyło
Było nam razem tak dobrze
A może to był sen


Piękny sen który prysł
Jak bańka mydlana
Nie żałuje dni i nocy
Spędzonych z Tobą


Żałuje że pozwoliłam Ci odejść
Tak szybko
Żałuje tego bardzo
Bo naprawdę Ciebie kocham Cię


Czułymi słówkami mnie kupiłeś
Królewno do mnie mówiłeś


****


Kocham Cię


Kiedyś myślałam
Taka miłość zdarza się tylko w snach
Lecz gdy Ciebie poznałam
Zrozumiałam
Miłość istnieje
Na wyciągnięcie ręki jest
To ty dajesz mi
Wszystko co najlepsze
Przy tobie
Czuje się jak w niebie
Kocham cię
Aż po życia mego kres
Tylko ciebie jednego
Bo z tobą jest mi jak niebie
Za to że jesteś kocham ciebie


*****

Twój dotyk


Twój dotyk
Działa jak narkotyk
Gdy mnie dotykasz moje ciało płonie
Ciagle myślami za tobą gonię
Jesteś mych marzeń spełnieniem
Jesteś moim natchnieniem
Z tobą chce oglądać świat
Nie straszne mi deszcz, śnieg i wiatr


****

Dwa serduszka


Spotkały się przypadkiem
Dwa małe serduszka
Obydwa kochane być pragnęły
I przez życie iść zapragnęły
Jedną drogą
Czy to skwar
Deszcz śnieg mróz wiatr
One zawsze chcą być razem
Bo wielka miłość połączyła je


****


Modlitwa zakochanej


Boże co ja mam zrobić ?
Boże jak wybrnąć z tej sytuacji?
Dlaczego mi go zesłałeś
Bym go pokochała ?
By był dla mnie całym światem?


Nie wyobrażam sobie
Życia bez niego
Co ja mam zrobić ?
Boże dlaczego mi go zesłałeś
Wiem jedno dzięki niemu żyje


Kocham kocham kocham
Kocham kocham kocham
I niech tak zostanie


****

Cierpienie i ból


Za oknem wieje chłodem
Twoje serce tez zimne jak lód.
Przestałeś mnie kochać
Może wcale nie kochałeś.
Jak to z tobą było ?
Chciałabym to wiedzieć .
Chciałabym uciec gdzieś daleko
Bo od tego cierpienia
Które mi zostało mi po tobie
Kochałeś mnie?
Czy tylko się bawiłeś ?
Odszedłeś.
Zostawiłeś wiele pytań bez odpowiedzi
Zostało cierpienie łzy i ból


****

Zakochane serce


Skradłeś moje serce
I choć w moim życiu
Nie ma już cię
Serce moje tęskni
Szlocha czeka
Bo bardzo kochało cię
Ty je odrzuciłeś
Miłością mą wzgardziłeś
Teraz on ciagle płacze
Rana którą mu zadałeś
Goi się powoli
I zamiast kochać
Nienawidzić cię będzie


****

Wspomnienie


Byłeś moim natchnieniem
Byłeś wodą i powietrzem
Byłeś wiatru powiewem
W upalny dzień
Byłeś kimś kogo kochałam
Byłeś kimś komu serce swe oddałam
Byłeś moim spełnieniem
Zostałeś tylko wspomnieniem


****


Zranione serce


Choć dobrze wiesz
Jak bardzo trudno jest
Robić inaczej niż się chce
Nie doceniasz mnie
Chce uciec od życia
Utopić wszytko w szklance picia
Byłam szczęśliwa
Teraz rzadko tak bywa
Moje serce jest w rozterce
Bałagan w umyśle
Gdy o tobie myślę
Gdy dałeś mi róży kwiat
Zrujnował się cały mój świat
Tobie swe serce oddałam
W tobie się zakochałam
Lecz ty olałeś uczucia me
W proch odwracając je
Z inną odchodząc w dal
Nie obchodzi cię co czuję
A ja mówię bez jaj
Że zemstę uknuje


****

Jestem miłością


Nie uważam się za poetkę
Nie umiem wierszy pisać
Jestem cieniem przydrożnej wierzby
Wiatrem na polnych drogach
Zapachem fiołków
Śpiewem ptaków
Jestem życiodajną wodą
Fantazją
Blaskiem słońca
Ukrywam się w rzecznym mule
W łodydze stokrotki
W oddechu słowika
Marzę by napisać
Na twoich wargach słowo miłość
Bo to ja jestem miłością


*****

Smierć


Ciekawa jestem
Dlaczego smierć
zabiera wszystkich ?
Dlaczego
Nie patrzy na wiek ?
Dlaczego
Zabiera młodych i starych?
Dlaczego tak się dzieje ?
Kto powie mi?
Nadchodzi nagle
Nie pyta o zgodę nikogo
Kto odpowie mi dlaczego tak jest ?


****

Łza


Każda kropla deszczu
To łza
Zastanawiasz się
Gdy patrzysz w lustro
Widzisz moją twarz
Nie możesz o mnie zapomnieć
Myślisz czy to się nigdy nie skończy !
Wspomnienia
Dręczą cię
Nadal mnie kochasz
Zaprzeczysz?
Patrzysz w okno jak pada deszcz
Każda kropla deszczu
To łza
Moja łza
Wypłacana przez ciebie


****

Życie jak głaz


Upokarza ludzi tym ,
Że każe im tak żyć .
Nie zna uczuć
Lecz gdy spojrzysz głębiej
W jego oczy
Pod maską twardą jak głaz
Kryje się zwykły tchórz
Życie jak głaz
Jak kamień
Nie zna uczuć
Patrzy zimnym wzrokiem
Na ludzki los
Zadaje naszym sercom
Ostry cios
Bo ma w nosie
Wszystkich nas i ludzki los


****

Deszczowy maj


Łkają zapłakane szyby
Mokną zakwitające bzy
Jedynie trawa się uśmiecha
Zielenią w gęstej mgle
Zamilkły ptaki
Nie plotą wianków
Dziewczyny na łąkach
Tylko na pąkach kasztanów
Igrają chrabąszcze
Ciagle pada deszcz
Deszcz i cisza
Usypiają majowy dzień


***

Samotność


Samotność
To słowo puste
A jakie wymowne
Towarzyszące mi często
Chciałbym się go pozbyć
Wyrzucić do kosza
Tak jak wyrzuca się śmieci
Jak to zrobić
Czyżby się do mnie przywiązało
Byli różni ludzie w moim życiu
Odeszli
Czemu samotność tego nie zrobi
Czyżby była moim przeznaczeniem


****

Wiosenka


Wiosenka przyszła przebiśniegi zbudziła
Wiosenka przyszła trawę zazieleniła
Wiosna przyszła niedźwiedzia obudziła
Wiosna przyszła wszystko odmieniła


****

Sen o wolności


Choć wiesz
Ze drogo zapłacisz
Za ten sen
Wciąż go śnisz
Sen o wolność
Ten sen drogo kosztuje
Ten sen to obłęd
Ten sen to grzech
Patrzysz przez zamknięte okno
Na świat pełen wad
Dręczą cię myśli
Życie jest długie i zmienne
Szczęście rozpływa się jak mgła
Ty śnisz swój sen
Sen o wolności


Zabierz mnie


Zabierz mnie odległy kraj
Gdzie wysokie góry dotykają obłoków
Gdzie pioruny szaleją
Wśród szczytów
A mocarne wichry
Walczą z wielkimi drzewami
Zabierz mnie do krainy miłości
Gdzie promienie słońca
Dotykają ziemi
Gdzie gwiazdy mrugają do przechodniów
A księżyc uśmiecha się
Do zakochanych
Spacerujących po drodze mlecznej
Zabierz mnie właśnie tam
Gdzie świat od wojen wolny jest
Zabierz mnie
Do krainy miłości


****

Cztery pory roku


Zima łąki i pola śniegiem puchową kołderką
Wiosna bałwana stopiła
Lato kłosami szeleści
Jesień na liściach listy pisze
Wiatr listonosz po świecie je roznosi


Znowu cztery pory roku
Zima
Wiosna
Lato
Jesień
A ja...
Wciąż jestem ta sama
I na królewicza czekam
I o królewiczu marzę


****

****


Moja kruszynko !!


Kruszynko kochana
Nie było mi dane wziąć cię na kolana
I choć minęły już dwa lata
Wciąż mnie bo ta strata
Nie mogłam cię uściskać
Ani zobaczyć z bliska
Nigdy cię nie ujrzałam
Choć bardzo kochałam
Chciałam cię mieć
Lecz zabrała mi ciebie smierć
Kruszynko kochana
Nie usiądziesz mi na kolanach
Zmarłaś nim się urodziłaś
W naszych sercach ból pozostawiałaś


Łódź 15.03.2019.


****

Jak powstaje rym


Jak mój rym w wierszu powstaje
Każdy dziś to pytanie mi zdaje
Ja odpowiadam szczerze
Nie wiem skąd on się bierze
Pisanie łatwo mi przychodzi
Rymowanie łatwo mi wychodzi
Rymy w głowie same się układają
Gdy słowa do głowy mi wpadają
Świat obserwuje
Na co spojrzę szybko się rymuje


Czasami są to rymy dokładne
Czasami nie dokładne
I tak jadąc samochodem widzę znak stop
Myśle nie zobaczy go tylko głąb
Pisanie wierszy nie jest trudne
Układanie rymów tez nie jest trudne
Rym w głowie się rodzi
Gdy tylko ochota na pisanie mnie nachodzi


****

Chwilo trwaj!!!!

Nie zakłócę cię chwilo tego nie wymuszę
Nie pozwolę cię skreślić żadnym wirusem
Dalej dawaj wszystko co niezwykle
Żeby widok, obraz, kardr- był dalszym cyklem

Widzę góry, widzę łąki, widzę wodę
Skąd ty czerpiesz chwilo swą cudną urodę
Że w szeregach swoich zjawiskach niebieskich
Pokazujesz mi nieziemski Niski Beskid

Dbaj o nas chwilo broń naszych korzeni
Nie pozwól byśmy byli życiem skażeni
Daj nam ciąg dalszy podziwu twojego
Niech kolejne pokolenia będą dumne z niego

Nie zostawiaj mnie
Daj ciągle nowy dzień
Daj mi wszystko co dla mnie
Dbaj o mnie tak nie banalnie
Chwilo trwaj!!!

****

Walka mimo wszystko

Od płaczu pieką powieki
Łez mi brakuje
Wypłakałam za tobą wszystkie łzy
Ta strata boli bardzo
Nigdy cię nie zobaczę
Straciłam na zawsze
Boli mnie to bardzo
Ale żyje
Walczę
Nie poddaje się
Walczę
Choć jest ciężko
Walczę
Muszę żyć
Chociaż ciężko jest
Nie poddaje się
Walczę

****

Chwile szczęścia

Życie tak ja róża
Dotykiem kłuje
Zapachem odurza
Pięknem fascynuje

Życie to jest bajka
Sami ją piszemy
A treść będzie taka
Jak je przeżyjemy

Życie to film długi
Główną rolę gramy
Nigdy po raz drugi
Nie jest odtwarzany

Życie to burze
I na niebie tęcza
To cierpienie duże
Także chwile szczęścia

****

Śmierć

Śmierć to straszny stwór
Z kosą cholerny potwór
Na każdego czatuje
Na każdego poluje
Utrudnia życie

Śmierć jak Ty jej nienawidzisz
Cierpisz gdy bliskich nie widzisz
Choć ciężko żyć
Silny człowieku musisz być
Pamiętaj życie toczy się się dalej
Więc piwa sobie nalej

Bo życie choć kruche to piękne jest
A Ty cierpisz jak zbity pies
W garść się bierz
Bo ktoś potrzebuje cię

*****

STARA I STARY

Pierwsze Twe słowa: Mama i Tata,
Pomyśl co teraz mówisz po latach.
Gdy w towarzystwie chcesz zaszpanować,
Chcesz Swych rodziców z góry traktować.
Na Mamę mówisz to moja Stara,
Do mego życia wciąż się przywala.
Wciąż się mnie czepia i upomina,
Jest staroświecka ta kobiecina.
A ten mój Stary co może wiedzieć,
Dla Niego tylko w domu posiedzieć.
Ciągłe pytania:Gdzie byłaś? Byłem?
Bo się o Ciebie bardzo martwiłem.
Nie zapominaj kto Cię wychował,
Kto w nocy wstawał,mleko gotował.
Gdy twoja dupa była osrana,
Kto Ci wycierał? Stara? Czy Mama?
Kto się wciąż martwił o Twoje zdrowie?
Stara czy Stary teraz odpowiesz?
Mamę masz jedną,Tatę jednego,
Dopóki żyją nie marnuj tego.
Twe pierwsze kroki Ich tak cieszyły,
Twe małe usta co przemówiły.
A gdy w dzieciństwie się czegoś bałeś,
Do kogo wtedy wnet uciekałeś.
Może masz lata,własną rodzinę,
Lecz nadal jesteś córką lub synem.
Nie wiem czy przykro by Ci nie było,
Gdy Twoje dziecko by tak mówiło.
Szanuj te słowa przez wszystkie lata,
Dopóki żyje Mama i Tata.
Bo gdy Ich stracisz zmienisz swe słowa,
Być może wtedy będziesz żałował.
Nie powiesz wtedy-Gdy Stara żyła,
Tylko że Mama gdy jeszcze była.
Stary też zniknie,znów będzie Tata,
I w słowach wrócą z dzieciństwa lata...

****

Piękny maj

Zieleni się las
świat barwami się mieni
umajoną łąkę
opiewają wesoło skowronki

nieśmiało zielenią się pola kukurydzą
łanem rozmaitych zbóż
złote jeziora rzepaku
kuszą pszczoły na ucztę

soczysta zieleń runa leśnego
przeplatana białymi konwaliami
rozkłada się bezkresnym dywanem
pod stropem zieleniejących się koron dębów
z których dobiegają ptasie koncerty
i stukanie dzięcioła słychać w oddali

Piękny maj pięknem nas zachwyca

****

Życie

Choć życie się toczy nierówno
Choć ciągle są na nim wyboje
Jak każdy musisz je przeżyć
Bo przecież ono jest Twoje.
Nie zmienisz go przecież na inne
Nie wygrasz innego w karty
Iść ciągle trzeba do przodu
Dzień każdy tego jest warty.
Bo jeśli Bóg Ci wyznaczy
Twoją ścieżynę życia
To wszystko, co na niej spotkasz
Dla Ciebie jest do przeżycia.
I radość, i troski, i smutek
Dni szczęścia i dni żałoby
Choć rytm Twych kroków wyznaczą
Wesela i groby.
Lecz najważniejsi są ludzie
Których spotykasz po drodze
Choć jedni dadzą Ci szczęście
Inni zawiodą srodze.
Ty zbieraj ich wszystkich jak kwiaty
Z których układasz bukiety
Choć będą w nich róże i fiołki
To także chwasty - niestety
Ty róże i fiołki pielęgnuj
Bo Twoi to przyjaciele
A chwasty z życia wyrzucaj
Bo zrobi się ich zbyt wiele.
Idź prostą drogą przez życie
Nie zbaczaj zbyt często na boki
Choć kusić Cię będą po drodze
Miraże i życia uroki.
Gdy życie zbyt łatwo chcesz przeżyć
Gdy zgubisz Boskie wartości
To jakbyś stale los kusił
O życie z Diabłem grał w kości.
A gra ta przecież nierówna
Zbyt wiele masz do stracenia
Dla pokus łatwego życia
Nie warto tracić sumienia...

****

Moje serce chce nadal bić

Każdej nocy w moich snach
Widzę Cię, czuję Cię
Dlatego wiem, że żyjesz dalej
Poprzez czas
I przestrzeń między nami
Przyszedłeś, żeby mi pokazać
Że nadal żyjesz
Blisko, czy daleko
Że Twoje serce nadal bije
Znów kiedyś otworzysz drzwi
I będziesz tu w mym sercu
A moje serce
Będzie dalej, dalej biło
Miłość może nas spotkać jeszce raz
I trwać przez całe życie
I nigdy nie przeminie
Aż staniemy się jednym ciałem
To była miłość kiedy Cię kocham
Prawdziwa chwila
Którą zapamiętam
W moim sercu
Będziemy zawsze nadal razem żyć
Blisko czy daleko
Tam gdzie jesteś
Wierzę w to, że będziemy razem

****

Brak mi Ciebie

Czy wiesz jak bardzo mi Ciebie brak ?
Często myślę sobie tak
Odchodzisz obojętny
Innym razem zwodzisz mnie wzrokiem
A ja głupia ust Twych poszukuję
Że mnie kochasz się oszukuję
Pośród ciemnej nocy
Pragnę spojrzeć Tobie w oczy
Wciąż Ciebie mi mało
Mieć Ciebie na zawsze by się chciało
Masz w sobie coś
Co pociąga mnie
Przyciąga mój wzrok
Chciałabym żebyś to wiedział
Ale skąd masz wiedzieć
Ty innej swe serce oddałeś
Czym wielki ból mi zadałeś

****

Daj mi iskierkę nadziei

Siedzę w pokoju ...myślę
Co robisz Kochanie?
Nie piszesz....
Nie dzwonisz...
Czemu mnie ranisz?
Było nam tak dobrze,
Dlaczego odebrałeś mi te chwile radości
Uśmiech na mej twarzy już nie gości
Daj mi iskierkę nadziei
Daj mi pewność że uśmiech na mych ustach znów zagości

****

Jawa czy sen?

Mroźna zimowa noc
Więc wchodzę pod koc
Wtem...
Dzwonek do drzwi
Otwieram...
To on...
Mój mężczyzna
Całuje mnie....
Szepcze...
Kocham Cię
Już nie marznę
Płonę....
Spala nas dziki płomień namiętności
Podnieca mnie ta gra
Boję się otworzyć oczy
Otwieram...
Powoli na raty
Jest śpi ...
Jak dobrze, że to nie sen

****

Miłość

Miłość jest ślepa
Widzi co chce
Miłość jest głucha
Słyszy co chce
Miłość jest naiwna
Wierzy w to co chce
Miłość przynosi garść szczęścia
A dwie cierpienia
Bo miłość jest
Naiwna, głucha i ślepa

****

Trędowata

Całe życie zesrało się jej na głowę
Gdy była dzieckiem
Rodzina jej nie kochała
Skonczyla lat dziewiętnaście
Na swej drodze chłopca spotkała
Bardzo go pokochała
Swe serce mu oddała
Chłopak odszedł
Dziecko jej zostawił
Morze łez wylała
Dziecko sama wychowywała
Do wszyscy faceci
Za trwdowatą ją uważali
Cały świat był przeciwko niej
Chciała to zmienić
Nie udało się
Cierpienie sobie skróciła
Sobie i dziecku życie odebrała
Szczęście odnalazła
Rodzice płaczą, brat też
Nad trumnami stoją
Wszystkiego żałują
Czasu cofnąć się nie da
Trędowatej nie zobaczą
Śmiechu jej dziecka nie usłyszą
Trędowata szczęście spotkało
Szkoda, że nie na ziemi

****

Mój przyjaciel - pech

Nie wiem czemu tak jest
Nie wiem tak się dzieje
Kto powie mi czemu pech
Tak bardzo pokochał mnie
Bez przyjaciół
Bez rodziny
Ciągle sama
Wszyscy o mnie zapomnieli
Wszyscy odwrócili się odemnie
Tylko mój przyjaciel pech
Tak pokochał mnie
I opuścić mnie nie chce
Zaakceptować go muszę
Ramię w ramię iść
Wierzę jednak,
Że do mnie kiedyś też
Szczęście się uśmiechnie

****

Dzika plaża

Plaża
Dzika plaża
Słońce się schowało
Za chmurką się ukryło
Księżyc na niebie świeci i gwiazd moc
Ty koc
Rozkładasz
Obok siebie mnie sadzasz
Usta me całujesz
Ramieniem obejmujesz
Księżyc rozświetla nasze ciała
Chcę być twoja. Cała!
Weź nie tu i teraz!
O tej chwili marzę nie raz
Pod palcami czuję
Jak twe ciało pulsuje
Ta chwila jest piękna
I taka namiętna
Miłość nas zalewa swym żarem
Miłość nas zalewa swym czarem
Spala nas czas namiętności
Rozpala do czerwoności
Tak chwila jest piękna
I taka namiętna
Czuję się spełniona
Twą miłością ukojona
Pragnę by ta miłość wieczna była
I nigdy się nie skończyła

****

Czerwone róże

Czerwone róże
Zasuszone róże
Przypominają mi Ciebie
Zasuszone róże
Mówią mi, że kiedyś byłeś,
Że kiedyś mnie kochałeś
Czerwone róże
Informują, że serce mi złamałeś
Czerwone róże
Mówią, że muszę żyć bez ciebie
Czerwone róże
Mały zwykły bukiecik
Zwykle czerwone róże
Zasuszony zwykły bukiecik
Bukiecik od ciebie
Jedyna pamiątka,
Że kiedyś byłeś....
Moim chłopakiem

****

Prośba zakochanego faceta

Przychodzi taki czas,
Że miłość dopada każdego z nas
Gdy cię ujrzałem
Od pierwszego wejrzenia pokochałem
Nie odzucaj mnie proszę
Tylko ciebie w sercu noszę

Posłuchaj głosu serduszka
Wpuść mnie do łóżka
Kochanie wpuść mnie pod koc
Kochaj się ze mną całą noc

Dla ciebie tylko żyję
Bez ciebie jestem nikim
Dlatego bardzo cię proszę
Nie opuszczaj mnie
Ciebie tylko mam
Co zrobię bez ciebie nie wiem sam

Jesteś jedyną kobietą
Moją jedyną podnietą
Którą kochać chcę
Z którą przez życie iść chcę
Bo ja bez ciebie żyć nie umiem
Bo ja bez Ciebie zginę
Kotku czemu masz taką minę

Kochanie pozwól mi kochać ciebie
Bo ja kocham ciebie
Tylko z tobą czuję się jak w niebie

****

Żegnaj kochany

Wszystko było ok
Dopóki nie poznałeś jej
Wiem, że stoję na przeszkodzie waszej miłości
Dlatego odchodzę pełna żałości

Dowidzenia kochany
Na mej drodze dawno spotkany
Odchodzę jak najdalej od ciebie
Choć czułam się przy tobie jak w niebie

Teraz ona się liczy
Moja dusza z żalu krzyczy
Dłonią ocieram łzę
A moje serce do ciebie lgnie

Dowidzenia mój luby
Doprowadziłeś mnie do zguby
Patrzysz na mnie zimnym wzrokiem,
A ja zalewam się łez potokiem

Wiem, że stoję na drodze waszej miłości
Dlatego odchodzę pełna żałości
Dowidzenia kochany
Na mej drodze spotkany

Patrzysz na mnie zimnym wzrokiem ,
A ja zalewam się łez potokiem
Żegnaj kochany
Na mej drodze dawno spotkany

****

Zbędne słowa

Po co słowa?
Po co?
Wszystko zostało powiedziane
Słowa są zbędne
Już wszystko zostało powiedziane

Więc po co słowa?
Po co?
Pytam po raz kolejny
Po co te słowa?
One są zbędne już.
Koniec nadszedł już

Po co te słowa?
Po co?
One już nie znaczą nic.
One już nam nie pomogą.
Koniec nadszedł już
Niech każdy idzie inną drogą
Każdy z nas przez życie
Musi iść sam

****

Ostatni list

Piszę ten lisy do ciebie
Ciemną nocą
Wiem, że te słowa
Twe serce zasmucą.

Ale..

My nie możemy
Być razem
Zbyt wiele nas dzieli
Zbyt mało łączy

Wiem...

Co powiesz gdy go przeczytasz
Mówiłam
Że cię kocham
Kłamałam.

Przykro mi, ze mnie spotkałeś
Przykro mi, że cię oklamałam
Przykro mi, że pokochałeś
Przykro mi, że cię zadmuciłam

****

Obudź we mnie rozkosz

Zanim odejdziesz
Obudź we mnie rozkosz
Zanim odejdziesz
Chcę poczuć ciebie w sobie
Zanim odejdziesz
Chce poczuć twe dłonie na mym ciele
Zanim odejdziesz
Obudź we mnie rozkosz
Zanim odejdziesz
Chce poczuć ciebie w sobie
Zanim odejdziesz
Obudź we mnie rozkosz
Zanim odejdziesz
Osusz moje łzy
Zanim odejdziesz
Obudź we mnie rozkosz
Uwielbiam Twoje usta
Gdy mnie całujesz
Uwielbiam Twoje oczy
Gdy na mnie patrzysz
Więc proszę
Odrzućmy wstyd w kąt
Zatraćmy się w namiętności
Zanim odejdziesz
Obudź we mnie rozkosz
Nie zapomnianą rozkosz
Chce muc wspominać
Tylko dobre chwile
Obudź we mnie rozkosz
Ten ostatni raz

****

Żegnaj

Zanurzam się w myślach mych
Już nie ma nas
Wszystko znikło gdzieś
Nie wiem czego chce
Ty Odchodzisz
Z uśmiechem na twarzy
Słyszę jeszcze twój glos
I słowo Żegnaj
W uszach mi gra
Nie daje mi spać
Żegnaj
W uszach mi gra

****

Naucz mnie

Naucz nie
Jak bez ciebie żyć
Kiedyś umiałam kochać cię
Teraz dusza ma szlocha, płacze
Bo bez ciebie żyć nie umiem
Naucz nie
Jak mam bez ciebie żyć

****

Kłamałam

Mówiłam, ,że kocham
Mówiłam, że jesteś jeden na milion
Mówiłam, że jesteś ten jeden jedyny
Mówiłam, że miłość moja do ciebie nigdy nie zgaśnie

Kłamałam
To były tylko słowa
Nigdy cię nie kochałam
Miłość wielką udałam

Mówiłam co chciałeś usłyszeć
Więc Żegnaj było miło
Ale się skończyło

Kłamałam
Wiem, że cios ci w serce zadałam
Ale nigdy cie nie kochałam
Nigdy naszej miłości na serio nie brałam

****
Zamienię

Przyrzekłabym, że nie wiem dobrze czego chcę
Ale wiem, że umarłabym gdybym została
W środku drogi, dlatego ulatuję ku innej ścieżce,
By poznać prawdziwy świat
Jeszcze nie jest za późno,
ale czuję jakby tak było
Ogarnia mnie tyle lęków,
które nie pozwalają mi myśleć
I mam sny o nowych miłościach
I ciężko mi wyobrazić sobie co mnie czeka
Zamienię ból na wolność
Zamienię rany na marzenie
Które pomoże mi trwać
Zamienię ból, na szczęście
Żeby szczęście było szczęściem
A nie czymś, czego nie mogę osiągnąć Przyrzekłabym, że nie wiem dobrze czego chcę

Ale wiem, że umarłabym gdybym została
W środku drogi, dlatego ulatuję ku innej ścieżce,
By poznać prawdziwy świat
Jeszcze nie jest za późno,
ale czuję jakby tak było
Ogarnia mnie tyle lęków,
które nie pozwalają mi myśleć
I mam sny o nowych miłościach
I ciężko mi wyobrazić sobie co mnie czeka
Zamienię ból na wolność
Zamienię rany na marzenie
Które pomoże mi trwać
Zamienię ból,
Na szczęście
Niech szczęście będzie szczęściem
A nie czymś, czego nie mogę osiągnąć Zamienię ból na wolność
Zamienię rany na marzenie
Które pomoże mi trwać
Zamienię ból, na szczęście

Niech szczęście będzie szczęściem
A nie czymś, czego nie mogę osiągnąć I mam sny o nowych miłościach
I ciężko mi wyobrazić sobie co mnie czeka
Zamienię ból na wolność
Zamienię rany na marzenie
Które pomoże mi trwać
Zamienię ból,na szczęście
Niech szczęście będzie szczęściem
A nie czymś, czego nie mogę osiągnąć

*****

Być znów przy tobie

Jak zawsze krążę w czasie żeby znaleźć się znowu obok ciebie Szukam ciepła twoich dłoni równowagi bez końca dla mnie
I razem idziemy ku odległemu marzeniu
czuję że fruwam kiedy jesteś
obok mnie zabieram cię ze sobą przywiązanego do mojej duszy
na zawsze

Królowa deszczu

W tym przeogromnym domu jest pięćdziesiąt drzwi,
i jedne z nich prowadzą do twego serca.
Wiosną przekroczył twoją furtkę
i próbował zacząć wszystko od nowa
Wszystko, co znał
to zapach morza i rosy,
ale on był już przedtem zakochany,
a ty?
Jest w życiu czas na dobro,
jest czas, by uśmierzyć ból.
Sróbuj pomarzyć o słońcu,
Królowo Deszczu.
W tym wielkim,
starym domu jest pięćdziesiąt łóżek
i jedno z nich prowadzi
do twej duszy.

Jest to łoże strachu,
łoże gróźb,
żalu i pościeli zimnej jak z lodu. Wszystko, co widział
to twoje błękitne, aksamitne oczy.
On był już zakochany, a ty?
Jest w życiu czas na dobro...
Czas mijał,
kiedy pisał twoje imię na niebie.
Leć, leć sobie. Pa! pa!
To czas, by podjąć ryzyko,
On zawsze dotąd przegrywał.
Spróbuj pomarzyć o słońcu, Królowo deszczu

******

Daje słowo

Mieliśmy wszystko i byliśy głupcami pozwalając temu odejść
Bo potrzebuje Cie bardziej i bardziej Jesteś moim życiem i ja żyję
Dla Twej miłości,którą mi dałeś
Chociaż moja podróż jest długa
Wkrótce będę w domu
To będzie takie trudne na własną rękę
Ale nie chcę być sama
Daję słowo i nie kłamię
Nikt nie zostawia Cię w tyle
Tylko dlatego,że powiedzieliśmy sobie do widzenia,kochanie
Daję słowo Ja uwierzę
W swoje myśli i w moje marzenia
Będę zabierała Cię ze sobą,kochanie
Czasami myślę
Że mogę poczuć
Twój oddech na sobie
Jesteś tutaj głęboko w środku
I lubię to,co czuję
Mimo tego,że nie zawsze jest prawdziwe
To pomaga mi się pozbierać,dopóki nie wrócę do domu
To będzie takie trudne na własną rękę Ale nie chcę być sama
Daję słowo i nie kłamię
Nikt nie zostawia Cię w tyle
Tylko dlatego,że powiedzieliśmy sobie do widzenia,kochanie
Daję słowo Ja uwierzę
W swoje myśli i w moje marzenia
Będę zabierała Cię ze sobą,kochanie
Gdziekolwiek jesteś,jesteś blisko mnie
Cokolwiek powiedziałam,
Daję słowo
Daję słowo i nie kłamię
Nikt nie zostawia Cię w tyle
Tylko dlatego,że powiedzieliśmy sobie do widzenia,kochanie
Daję słowo Ja uwierzę
W swoje myśli i w moje marzenia
Będę zabierała Cię ze sobą,kochanie
Daję słowo,kochanie Daję słowo,
Uwierzę
W moje myśli i sny
Będę zabierała Cię ze sobą Daję słowo...
Cokolwiek powiedziałam
Daję słowo

Jesień

Jesień płaszczem swoim świat otuliła
Wszystkie drzewa kolorem posypała
Uroku im dodała
Wszystkie drzewa mienią się kolorami
Wszystko pięknie wygląda
I słonko zza chmurek nie śmiało wygląda
Na wszystko z góry spogląda

Jesień piękna pora roku
Wiatr barwne liście rozwiera na każdym kroku
Kolory jesieni w słońcu się mienią
Kasztanowce i dęby gubią swe owoce
Jesień piękna jest
Chociaż czasem deszczem leje też
Mimo to piękną porą roku jest
Piekn, barwną i kolorową

***,***,

Jesień - malarka

Kto powiedział że jesień jest smutna,
Że ma kolor szarego płótna,
Że jej wcale wcale nie widać we mgle?
Kto to powiedział?
Ja nie!
Dla mnie jesień jest wesoła,
Rozesmiana i gwarna jak szkoła!
Lśniąca skórką kasztana na trawie,
W odlot ptaka wpatrzona ciekawie.
Jesień - roztargniona malarka
Gubi farby po lasach i parkach,
A ja biegam za nią z ochotą
I znajduje brąz, czerwień i złoto!

******

Miłość

Kiedyś myślałam, że miłość to żmija
Która dręczy i zabija
Gdy ciebie poznałam,
Zrozumiałam,
Że miłość jest piękna
Może być namiętna
To miłość sprawia, że latam
Dla niej z drogi swej zbaczam
To miłość powoduje, że
W moim życiu szczęście szczytuje
Dzięki miłości
Na mych ustach gości

Łódź wrzesień 2019

******

Poranna mgła

Wczesnym rankiem
Mgła otuliła nocy sen
Świat szarością okryty
Rozmywa kontur twarzy

Stoję przed lustrem blada
W lustzanym odbiciu
Jestem bladym świtem

Mgła otula nocy sen
Muska mnie kroplami rosy
Znieniam się w jesienny deszcz
Co obmyje twoje oczy

Mgła otula senny czas
Nie ma świtu nie ma dnia
Nie ma nocy, tylko mgła
Otuliła cały świat

*****

Koniec

Nic ci nie obiecywałam
Żadnych nadziei nie dawałam
To nie moja wina , że głowę dla mnie straciłeś
To nie moja wina, że się zakochałeś
Ja chce być panią swojego losu
Nie chce więcej w moim życiu chaosu
Chce sama iść przez życie
Być wolna jak na wietrze liść
Zanim cię poznałam byłam szczęśliwa
Miłość nie wierzę bo ona zdradliwa
Fajnie było
Ale się skończyło

******

Poturbowani

Czasem się zastanawiam
dlaczego coś koło zatoczyło.

Czasem się zastanawiam,
dlaczego nie ma tego co było.

Czasem się zastanawiam co się zmieniło.
Co spowodowało, że zaiskrzyło.

Czasem się zastanawiam,
czym jest prawidłowa miłość
i co się w niej skończyło.

Czasem się zastanawiam co w Nas
wstąpiło.

Czasem się zastanawiam
co się stało z Nami.
Dlaczego jesteśmy coraz bardziej poturbowani.

*******

Jak krople

Życie płynie jak woda w wodospadzie.
Każda kropla istnieje
do czasu,kiedy nie natrafi na kamień.
Istnieje by płynąć, krystalicznie, oddzielnie, bądź razem,
z innym kroplami,
nie ma wpływu na to,
czy płynie w Morzu, czy w Oceanie...
Kropla każda taka sama,
choć inna zarazem.
Ponieważ każda ma inne zakończenie i inny wymiar w czasie.
Istnieje by płynąć, nieświadoma chociaż czasem, doskonale wie,
że może sama nadać kierunek
Może płynąć wraz z wiatrem,
a może się sprzeciwić i płynąć nieustanie,
tak jak tylko będzie chciała, porównując się z żaglem.

Nasz czas

Ten czas zabrał mi serce.
Ten czas odebrał łzy.

Ten czas brzmiał bezboleśnie, a
jednak nie zakwitły bzy.

Ten czas dał słoną lekcję.
I zaszlochałam nie pierwszy raz.

Ten czas zadziałał skutecznie.
Rozrywa rany jak kat.

Ten czas to najpiękniejsze
co w życiu mam.

Bo ten czas chwyta me wnętrze.
A ono to mój największy skarb.

Narkotyk

Gdzie to uczucie, które miałam
gdy recytowałam wiersz
Gdy tańczyłam z zapartym tchem,
z myślą o Tobie...-

Nagranie jest dziś dowodem.

Gdzie tamten uśmiech pojawiający się
porankiem, choć zatraciłam głowę.
Gdzie te emocje, które miałam
gdy leżałam z telefonem...

Karmiona Twym ponętnym głosem.

Dlaczego tak prędko to
co pozytywne przeminęło.
Co mnie unosiło i Ciebie koiło?

Gdzie są tamte myśli, które pędzle kreśliły.
Nasze płótna przez przypadek się spaliły?
Dowód na nagraniu, że iluzją nie były.
Tamte dni naprawdę nastąpiły.

Barwa

Rzucony odcień ma tyle barw.
Więcej na pewno niż
może pomieścić świat.
Rzucony odcień to
Ty i ja, nasze
piękno każdego dnia.
To co było przeminęło,
coś zostawiło ślad.
Dzięki temu jest łatwiej
dotrzeć przed siebie idąc w dal...
Bo to co dalekie dzisiaj,
tylko przez chwilę trwa.
Jak kierowca w samochodzie
widzi świat, tak człowiek
może planować tylko
to co obecnie trwa.

Nadzieja

Spalonych wiele szans.
Prochy wystawiam na wiatr.
Dziś skrzydła miłości mam.
Nad sobą nowy dział...

Od początku posklejam dni.
Podkładam wszystkie z chwil.
Album ułożę z nich.
Nadzieją otulę sny.

I zamiast sukienki...
ubiorę się w nią.
I choć rozsypana
zostanę w proch.
Ona pozostanie, a dziś
postanowienie sobie
jako kolię dam.
Na nowo odrodzi się moje ja.
Ponieważ w miłości trwam.

Przez okno rozsypany pył.
Na niebie szczęśliwi my.
Pilotem jesteś Ty.
Nadaje lotowi rytm.

Otwieram tylko do
teraźniejszości drzwi.
Jutro zamartwi się o
siebie samo w mig.

Jestem po to by,
towarzyszyć Ci i
Za rękę mocno
trzymać Cię.
Chociaż bez entuzjazmu
piszę słowa te.
Wierzę w to jeszcze, że
te słowa zaowocują i wiesz...

Najemy nimi się.
Lądując nad ogrodem
smacznych drzew.
Weźmiemy głębszy wdech i
poczujemy napis Eden.

Pozytywny szał

Bo to co jest w nas.
Odmieni zły czas.
My podbijamy świat.
Bo w nas jest żar.
My chcemy siłe mieć.
Wiarę, nadzieję nieść.
By to co jest w nas.
Tchnęło życie i w was.
Choć prędko prysł czar.
My wołamy o lepszą z kart.
Miłości trwaj

Własne miejsce

Spadają liście za oknem
rozpoczyna taniec Jesień.
To już czterdziesta trzecia
a ja nadal witam ją
z tym samym uśmiechem.
Nic w życiu nie jest oczywiste.
Na ziemi nic nie trwa wiecznie.
Nie istnieje dwa do jeden.
Niby co by miało oznaczać.
Kolejna Jesień uświadamia,
że tak wiele nie wiem.
Co przyniesie po niej pora,
może kolejne szczęście?
Które okaże się chwilowe i
zamieni w nieszczęście?
Zmierzamy wciąż niepewnie.
Zna swoje miejsce tylko Jesień.
My wciąż błądzimy, coś
Tam jednak się plecie.
Rozglądam się na spacerze.
Podziwiam niebo i gałęzie.
Świat jest piękny, tylko
to życie w nim jakieś ciężkie.
Spoglądam na ptaki i
mam nadzieję, rozkładam ręce.
Wiem, że mogę pofrunąć,
Tam gdzie zechcę, czyli wszędzie.
Zamykam oczy i
widzę inną przestrzeń.
Widzę to czego nie widzi
mężczyzna i kobieta
trzymający się za ręce.
Nie widzisz tego
nawet Ty Kochanie...
Chociaż trzymasz mój pędzel.
Widzisz jak maluję i
jakie mam narzędzie.
W tej przestrzeni jestem sama.
Szczęśliwa przez moment, nareszcie.
Otwieram oczy, patrzę w okno
i zaczynam malować wiersze...

Nie w twych oczach

Nie patrzysz już na mnie ,
tym samym wzrokiem.
Przecież nigdy nie patrzyłeś,
ani przez moment...
To takie przykre
to takie pokręcone.
Innym piszesz, że nawet
"w okularach zawsze
wyglądają świetnie", są piękne...
Za każdym razem wyjątkowe.
Mnie wyniszczając mając przy sobie...
Widziałam coś wtedy, teraz nie mogę.
Dziś widzę, że się pomyliłam.
Chcę dziś być jak cytryna.
Chcę być wyciśnięta i wycisnąć
z tego błędu wszystko co dobre.
Chciałabym słyszeć, że nie utonę.
Od ciebie choć raz mieć pewność,
że w deszczu nie zmoknę.
Że widzisz we mnie to co wyjątkowe.
Lecz ty tak dogłębnie
nigdy nie spojrzysz na mnie i
nie powiesz, prędzej na czerwono
zakwitnie owies.
Egocentryzm, egoizm i kłamstwa
mieszkają w tobie.
Chciałabym móc ten wiersz spalić.
By był nieprawdą, lecz nie mogę.
Spluné już wkrótce po tobie.
Nie kochasz mnie i zanim
powiesz to sobie.
Ja w pełni poukładam
pewne sprawy i wyjadą,
to koniec.

Jesienny wiersz

Jesień płaszczem swoim świat otuliła
Wszystkie drzewa kolorem posypała
Uroku im dodała
Wszystkie drzewa mienią się kolorami
Wszystko pięknie wygląda
I słonko zza chmurek nieśmiało wygląda
Jesień piękna pora roku
Wiatr barwne liście rozwiewa na każdym kroku
Kolory jesieni w słońcu się mienią
Kasztanowce i dęby gubią swe owoce
Jesień piękna jest
Chociaż czasami deszczem leje też
Mimo to piękna porą roku jest
Piękną barwną i kolorową

Jesienny liść

Jesienny liść z drzewa spadł
Z wiatrem do ciebie pofrunął
Wiadomość ode mnie przekazał ,
Że kocham, że czekam, że tęsknie
Mam nadzieję
Jesienny liść opadł
Nie doleciał do ciebie
Nie przekazał wiadomości,
Że tęsknię, że czekam , mam nadzieję
Jesienny liść usechł
Tak ja z tęsknoty do ciebie

Powiedz

Co mogło się stać że nie przyszedłeś ostatnimi dniami
Że już mnie nie szukasz
Nie wiem co robić i piszę wiersze na kartkach papieru
Zadaję sobie tysiąc pytań bez odpowiedzi
I nawet nie wiem z jakiego powodu cię tu nie ma
Już czuję że mi cię brakuje
Powiedz że nie
Że nie zapomniałeś o mnie
Powiedz że nie
Że nic nic się nie zmieniło
Powiedz że nie
Powiedz mi że jest inaczej
Wciąż jesteśmy zakochani, związani
Powiedz że nie
Zajmują cię cudze ramiona
Powiedz że nie
I że beze mnie nie zrobisz kroku
Powiedz że nie
Smakowałeś z cudzych ust
Mojego słodkiego smaku... powiedz mi że nie
Powiedzieli mi że ona jest słodka i piękna i że jest w moim wieku
Chcę wiedzieć czy jest tylko gwiazdą
Która świeci i gaśnie
Zadaję sobie tysiąc pytań bez odpowiedzi
I nawet nie wiem z jakiego powodu cię tu nie ma
Już czuję że mi cię brakuje
Powiedz mi dlaczego już do mnie nie dzwonisz
Powiedz
Że nie zapomniałeś o mnie
Powiedz
Że nic nic się nie zmieniło
Powiedz mi że jest inaczej
Wciąż jesteśmy zakochani, związani
Powiedz że nie
Zajmują cię cudze ramiona
Powiedz że nie
I że beze mnie nie zrobisz kroku
Powiedz że nie
Smakowałeś z cudzych ust
Mojego słodkiego smaku... powiedz mi że nie
Jeśli to prawda potrzebuję czasu
Tylko tak będę mogła to zrozumieć
Twoja cisza rujnuje moją duszę
Ocal mi życie jednym telefonem
Powiedz
Że nie zapomniałeś o mnie
Powiedz
Że nic nic się nie zmieniło
Powiedz mi
Że wciąż jesteśmy zakochani

Fatalna miłość


To zagadka,
co twoje ciało sączy na moją skórę.
Że znów wyszłam na idiotkę ,
że nic go nie pobudzi, tylko czuje cierpienie,
Ogień który pochłania każdą cząstkę mego bytu.
Znów spadnę w przepaść, którą wypełnia twój cynizm i w twoje serce z lodu,
Ale dziwne, że mimo tylu krzywd wciąż rozpaczam gdy przeczuwam że mogę cię stracić. Rozpal mnie swą miłością fatalną
Niech czas płynie powoli.
Jestem zdobyczą dla twych ust pasją która mnie rozpala.
Zostań choć przez chwilę dłużej.
Problemem jest dla mnie sposób w jaki kochasz.
Jestem tak przywiązana do twego cienia że przekona mnie jeden pocałunek.
I pójdę tam gdzie ty ...
Chciałabym odejść tak daleko abyś nigdy mnie już nie zobaczył,
Ale wrócę tak jak zwykle prowadzona przez złudzenie,
które doprowadza mnie do szaleństwa,
Ale dziwne, że mimo tylu krzywd wciąż rozpaczam gdy przeczuwam,
że mogę cię stracić.
Rozpal mnie swą miłością fatalną
Niech czas płynie powoli.
Jestem zdobyczą dla twych ust pasją która mnie pobudza.
Zostań choć przez chwilę dłużej.
I jak konanie jest pragnienie obdarowania cię pieszczotami,
jak płomienie w mych żyłach spalające me serce na popiół.


Zanim nadejdzie świt


Podaj mi dłoń.
No, chodź...
Podaj mi dłoń.
I Bądź...
Niech Nasza
będzie noc.
Twoje oczy mają
cudowną moc.
Pragnę zatopić
w nich się.
Pragnę tak trwać,
aż nie nastąpi dzień.
Nad ranem
wypuszczę Cię.
Obiecuję, że
Już nigdy nie zapomnisz mnie


Twój obraz


Zamykam oczy
Biorę pędzel
Zaczynam malować
Oczami wyobraźni
Zamykam oczy
I widzę twoją uśmiechniętą twarz
Mam przed ucztami
Twój obraz
Muszę zapamiętać twoje oczy
Wyraz twarzy
By móc namalować
Twój obraz


Pokręcony wiersz


Słychać powiew o poranku.
Myślę sobie o kawy dzbanku
Z łyżki cappuccino piję sobie.
Bez zastanowienia co ja robię.
Już umyłam cifem głowę.
Krzyczę głośno o ja... nie mogę!
Herbatę nawet od dziś solę.
Do zupy używam olej.
I biendy Pies już w kącie stoi.
On o swój los też się boi, że
bardziej niż ja boi się paranoi
I puszczę dom w kosmos z dymem,
wylądujemy na orbicie
Już też zjadłam jego karmę,
zamiast ciastek.
Zaczynam milczeć, bo
nie wiem co palnę.
Zamiast kaktusa kupiłam palmę.
Z bananowcem też strzeliłam gafę.
Kiedy poszłam do fryzjera okazało się,
że wylądowałam u jubilera.
Chciałam też odwiedzić
sklep świąteczny.
Nie będę pisać gdzie
wylądowałam uwzględniając dzieci...
Dzień świra nie jest dniem bajecznym i
już wkrótce się przytrafi,
kiedy moje serce w pełni
na Twoje trafi.


Nie w twych oczach


Nie patrzysz już na mnie ,
tym samym wzrokiem.
Przecież nigdy nie patrzyłeś,
ani przez moment...
To takie przykre
to takie pokręcone.
Innym piszesz, że nawet
"w okularach zawsze
wyglądają świetnie", są piękne...
Za każdym razem wyjątkowe.
Mnie wyniszczając mając przy sobie...
Widziałam coś wtedy, teraz nie mogę.
Dziś widzę, że się pomyliłam.
Chcę dziś być jak cytryna.
Chcę być wyciśnięta i wycisnąć
z tego błędu wszystko co dobre.
Chciałabym słyszeć, że nie utonę.
Od ciebie choć raz mieć pewność,
że w deszczu nie zmoknę.
Że widzisz we mnie to co wyjątkowe.
Lecz ty tak dogłębnie
nigdy nie spojrzysz na mnie i
nie powiesz, prędzej na czerwono
zakwitnie owies.
Egocentryzm, egoizm i kłamstwa
mieszkają w tobie.
Chciałabym móc ten wiersz spalić.
By był nieprawdą, lecz nie mogę.
Spluné już wkrótce po tobie.
Nie kochasz mnie i zanim
powiesz to sobie.
Ja w pełni poukładam
pewne sprawy i wyjadą,
to koniec.


*****

Cierpienie łzy i ból

Wszystko było pięknie
Wszystko się układało
Nagle przyszedł ten dzień
Ponury czwartkowy dzień
Wszystko się zmieniło
Straciło sens
Nie ma Ciebie
Moje oczy mokre od łez
Wciąż zadaję sobie pytanie
Dlaczego dlaczego dlaczego
Odpowiedzi nie znam
I chyba nigdy nie poznam
Choć to boli
Muszę żyć
Chociaż ciężko mi jest
Muszę żyć
Chociaż nie daję rady
Muszę żyć
Chociaż życie nie ma sensu
Muszę żyć
Moje oczy mokre od łez
Które po policzkach płyną jak oszalałe
Kochałam naprawdę bardzo kochałam
Teraz czuje pustkę
Razem z Tobą umarła cząstka mnie
Nie umiem sobie poradzić
Mówią mi nie załamuj się będzie dobrze
A ja czuję ból smutek i pustkę
Cześć mnie umarła
Nic nie będzie jak dawniej
To boli że Cię nie zobaczę
Nie przytulę
Dlaczego tak się stało
Nie wie nikt
Ciebie nie ma
A mi pozostał smutek łzy i płacz
Nie ma Ciebie
Już nie będzie
Ale w moim serduszku zostaniesz
Bo kocham Cię
Mimo że Cię nie zobaczę
Kocham Cię Kruszynko moja kochana
Smutek mnie ogarnia
Pisze te słowa ciemną nocą
Nie wiem co myśleć
Są małolaty które porzucają małe istotki
Ja straciłam
Zanim zobaczyłam
Boli mnie ta strata
Łzy po policzkach płyną oszalałe
Kocham Cię i zawsze tak będzie
W mym serduszku na zawsze zostaniesz

****

Odnaleźć szczęście

Bywałam w pałacach,
willach i rezydencjach.
Bywałam na wielu "florencjach"*...
Tam jednak najbardzi łzy bolały.
Tam najbardziej serce rozrywały.
To tam najwiecej bólu zostało mi zadane...
Szczęścia nie daje materializm...
W luskusach największego chłodu
się moje oczy najadły.
Przy bogactwach najbardziej
zmory na bezsenność narażały...
A dziś u ciebie wiem, że
mogą znikać i więcej nie ranić.
Ponieważ liczy się to jakie
ktoś ma serce, a nie mury i
ogrody, ze stali...
Jednak by to zrozumieć
czasem jest się już zbyt starym.
Dobrze jest móc odnaleźć szczęście
przy końcu swoich kalendarzy.
Chociaż jeszcze moje dłonie
nie należą do postarzałych
Duchowo odchodzę, choć cudownie jest cie po policzku móc gładzić.
Do czasu, kiedy nie spłonie nasz, Paryż.
W sercach na zawsze będziemy nosić cząstki Nas samych.

******

W miłości trwam

Pisząc ten utwór miałam dwadzieścia lat...
Dziś mimo, iż pomarszczone dłonie mam
w sercu wciąż noszę twój ślad.
Wspomnienia z Tobą
zaktualizowane mam.
Przez całe życie
wiernie przy mej
prawdziwej
miłości
trwam.

*******

Słowa ...

Są te bezcenne
I takie które ranią
Te rzucone kamieniem
I te na wiatr
Słowa cudowne, motywujące
Które pchają nas do przodu
Słowa bez znaczenia
I te które znaczeń mają wiele
Te skomplikowane
I proste ,których tłumaczyć nie trzeba
Słowa serca i duszy
Te duże i te maleńkie
Te z życzeniami
I takie które obrzucają błotem
Słowa szczere aż do bolu
I te zakłamane ,po których
już nic nie jest takie samo
Te o miłości ,lekkie jak motyle
I o nienawiści ,których nie da się opowiedzieć
Słowa, które trzymamy w sercu
I te ktore zostaną tajemnicą
Te codzienne na dzień dobry
I te na pożegnanie
Słowa ciężkie od smutku
I te radosne które niosą spełnienie
Slowa których nie zapomnimy
I te które zapomnieć chcemy

Słowa...
Wewnętrzna głębia naszej duszy ,serca i ...wyobraźni.

*****
Poemat

Poranek i budzisz mnie.
Mówiąc, że prześpię cały dzień.
Dziwisz się dlaczego marszczę nos.
A gdy zapada noc.
To znów czepiasz się, że
o zmianę ciśnienia proszę cię.
I zamiast wdzięcznym być
marudzisz nie od dziś.
A ja mam swój własny świat.
Z kolorów falbanek i farb.
W sukienkach dręcze cię,
choć tak naprawdę to wiedz,
że to nie przypadkiem zesłał
ci mnie Bóg byś lepiej pożyć mógł.
I zaznać czułość czynów i słów.
By ogrzany został chłód.
Bo ja, po swojemu widzę świat.
I choć w sukienkach
przemierzam swój raj to
wiedzę też mam.
Bo ja głębiej postrzegam świat.
Jestem po to, żebyś serce me skradł.
I w końcu szczęścia zaznał.
Nie tego materialnego,
bo to łatwa rzecz,
lecz tego, które ciężkie
do zdobycia jest.
Lecz, zamiast wdzięcznym być,
zgryźliwość lepiej wychodzi ci.
Zanim dostrzeżesz te
wszystkie z barw.
Lekcje ci da Nasz Pan.
Bo ja, po swojemu znaczę ślad.
I jestem po to byś szczęście
miał i by rozkwitł na nowo
w twym domu każdy kwiat.
Bo ja uczucia też mam i
choć w emocjach trwam
to tak naprawdę wciąż Cię
rozśmieszam i to dzięki mnie,
uśmiech widnieje na Twarzy twej.
I choć wciąż widzisz mój
marszczący się nos i
od rana do wieczora
nie wycisza się mój głos
to ja znaczę swój własny świat,
nie pozwól bym przy tobie straciła
którą kolwiek z barw.
Bo ja naprawdę mogę o
wiele więcej dać, tylko
muszę widzieć twój wkład.
Bo mnie na wiele jeszcze stać
i mogę wiele dać,
niewiele przy tym brać.
Więc kochaj, szanuj i
o mnie dbaj, tym co dobre karm.
Tak jak robię to często ja i
dożyjemy wspólnie pięknych lat.
Dzięki mnie otula cię miłości szal.
Bo ja, Twym szczęściem
jestem nie od dziś.
Przestałeś negatywnie
mi się śnić.
Kiedy, Tobie ciężko i źle.
Mi wcale dobrze nie powodzi się.
Wtedy za dłoń chwytam cię i
Promień wędruje do aury twej.
Przy tobie nieustannie
chcę trwać i z każdym
nowym dniem, pisać kolejny
rozdział Nasz.

******

Obłuda

Jutro będę miała chęć.
I jutro wykonam zadanie.
Jutro pomaluję na płótnie,
popisze w zeszycie i zrobię pranie.
Jutro zdam sobie z
pewnych rzeczy sprawę.
Jutro naprawdę się wszystkim zajmę.
Jutro ja cały świat naprawię.
Jutro ja go podbiję i jutro zaklaszczę.
Jutro zjem lepsze śniadanie.
Jutro pójdę na rolki i na spacer.
Jutro zyskam nawet sławę.
Jutro sięgnę do marzeń.
Jutro wyciągnę dłoń i
do ciebie skarbie.
Jutro postaram się bardziej.
Jutro twoje serce moje skradnie.
Ja naprawdę jutro.
Zdobędę siły i się odważę.
Ja jutro będę grać na skrzypcach i
nawet zrobię witraże.
Ja nawet, a co mi szkodzi,
zagram na gitarze.
Jutro poćwieczę głos i
dykcję za jednym razem.
Jutro pojadę w konkretne
miejsce i to nad ranem.
Jutro potrenuję i pojadę
nową trasą na basen.
Jutro balonem polecę i
w chmurach nowej wiedzy załapię.
Jutro przeczytam tę książkę,
i po czerwonej głowie się podrapię,
a już bez obłudy.
Choć ciężko naprawdę...

Przed lustrem jak sierota stanę, bo
jutro jest po prostu niewykonalne...
I dla Ciebie czytelniku i dla mnie.
Bo jutro ani ja, ani ty
nie wyrobimy się z czasem...
Bo jutro nawet może dla nas nie nadejść.
Jutro nie jest dla tchórzy, kochanie.

******

Spór

Znowu płaczesz przeze
mnie - zapytało serce?

Chciałam zaprzeczyć, -
Zaprzeczaj - wtrąciło wnętrze...

Odezwał się mózg. -
I na co to, przecież...

W przyszłości
unikniesz dziesięciu
starych błędów, a
popełnisz piekielny,
nowy, jeden...

*******

Bez znaczenia

Za kilka godzin
noc otuli mnie.

Księżyc westchnie i
zatraceni w tańcu
powędrujemy
przez mgłę.

Gwiazdy drogę
rozjaśnią.

On doskonale wie.
Czego pragnę i
o czym śnię.

Przeminie ostatnia
godzina nocy.
Czy ktoś do nieba
wystrzeli z procy?

Jedno jest pewne...
Poranek nadejdzie.

Obudzę się, szczęśliwa,
czy z poharatanym sercem?

To nie ma znaczenia,
ponieważ następna
noc nadejdzie.

Księżyc znów w objęcia

********
Nut brzmienie

Czy słyszysz melodie w tle?
Czy przed oczami Masz mgłę?


Czy Twoje serce nadal biegnie?
Niech przestanie, to nadaremne...


Ale moje też biegnie przeze mnie...
Ponieważ nakręcam melodii rytm niepotrzebnie...


Ty tam, ja tu tęsknię...
Ta luka wypelnia wnętrze.


I pozostaje czekać, aż chwila nadejdzie.
Kiedy moje serce przy Twoim bić będzie.


Melodie wyznaczy znów serc szczęście.
Usłyszymy jej wyraźne brzmienie...


Przestaniemy ją słyszeć będąc znów daleko od siebie...
Cóż, Kochanie takie to Naszych nut brzmienie...


💖
Obraz miłości


Maluję na płótnie miłości kształt.
Mieszam wszystkie z barw.


Paletę zgubioną mam po trzech dniach.
Miłości nie powstał nawet ślad.


Sztaluga ugięta pod ciężarem farb.
Zadanie wymaga wielu lat...


Na reszcie bachomaz i chwilo trwaj!
Na przełomie miesięcy pojawia się
następna z plam...


Obraz miłości wieszam na jednej ze ścian.
By pamiętać, że miłość nie ma jednoznacznych bram.


*******


Wprost


Rozstanę się z tobą,
jednak jeszcze nie dziś.
Pomalutku przygotuję
cię na tę z chwil...
Rozstanę się z tobą
i to nie kaprys.
Nawet nie zauważysz,
gdy zamknę drzwi.
Wyjdę po cichu, tak
cicho jak do tej pory
wychodziłeś ty...
Nie pozwolę zatracić
swojej wartości przez
twoje zdradliwe oczy...


******


Czekanie


Życie to czekanie.
Czekamy na związek,
nowy, czy ten, który
wymagać będzie zmiany.
Czekamy na jedzenie,
na fortepiany.
Na oferty pracy.
Czekamy, aż ktoś lepszy
w naszym życiu się trafi* (Pojawi)
Kto będzie rozumiał
naszą mimikę twarzy.
Kto będzie pieścił i
uczył się nas by czytać
jak z otwartej karty.
Kto nie będzie w
Naszym życiu na raty.


Czekamy na mężczyzn i
na kobiety.
Czekamy na listy,
wiadomości,
kapelusze i berety.
Czekamy na przesyłkę i
na słowa o rety!
Czekamy nawet za
pralką by pranie
móc powiesić.
Czekamy na Skrzypce i
na koncerty.
Czekamy na pasje i
pedymenty*
Wciąż czekamy,
swe życie w czekaniu
przemierzamy.


Jednak życiowego
zegara wskazówek
nie zauważamy...
Warto zacząć
rozdzielać sprawy.
Mamy mało czasu,
a repertuar często
gramy słaby.
Chociaż życie to
wieczne czekanie.
Dobrze jest
móc powiedzieć;
Wiem na jakim
jestem etapie.


****


******


Blisko

Gdyby mrok otulił świat.
I zgasło ostatnie światło.
I nawet gdyby najgorsze
słowo na Naszą podłogę spadło.
Moje serce i tak by Twoją twarz
w blasku świecy ujrzało.
Bo można się oddalać,
co by mniej cierpieć w rozstaniu.
Żeby nie być zbyt blisko, żeby
mniej bolało, żeby iść przez życie
będąc cieniem i by światło nie padło.
Czy da się być szczęśliwym tego co
ludzkie unikając? - Można i być tchórzem,
a szybować po niebie.
Można też obrać za cel
by tę jedyną twarz odnajdywać
za pomocą świecy, dzielnie,
szczególnie, kiedy zła chwila nadejdzie.
Szczególnie, kiedy ból ze złością zabija serce.

*****

Bez znaczenia

Za kilka godzin
noc otuli mnie.

Księżyc westchnie i
zatraceni w tańcu
powędrujemy
przez mgłę.

Gwiazdy drogę
rozjaśnią.

On doskonale wie.
Czego pragnę i
o czym śnię.

Przeminie ostatnia
godzina nocy.
Czy ktoś do nieba
wystrzeli z procy?

Jedno jest pewne...
Poraanek nadejdzie.

Obudzę się, szczęśliwa,
czy z poharatanym sercem?

To nie ma znaczenia,
ponieważ następna
noc nadejdzie.

Księżyc znów w objęcia
mnie weźmie.

*****

Nasza melodia

Bez Ciebie nie ten sam dzień ani noc.
Poranek, wieczór z Twoimi
myślami zwijam się w koc.
Ten stan ma swoją moc, gdy...

Za każdy uśmiech oddam dwa.
Za każdy uścisk, zrobię tak,
żeby niekończąca była chwila.
Wszystko lżejsze bywa,
kiedy piórko dusza chwyta.

Boli każda bez Ciebie z chwil.
A blisko siebie przepływają
Nam przez palce dni.
Czasem ciężko rozróżnić
co jest na jawie, a co się śni.
Odpowiedzi możesz mi
udzielić tylko Ty.

Kiedy jestem przy Tobie to wiem,
że policzone są Nasze dni.
A tak bardzo pragnę zatracać się w nich.
Kiedy tańczymy, choć tracę rytm.
Wolę z takim tańcem przez życie iść.
Nie chcę innego, a gdy...

Za każdy uśmiech oddaję Ci dwa.
Za każdy uścisk robię tak...
Byś poczuł miłości smak...
Później mam swój zły stan.
Kiedy rozdrapana zostaje jakaś z ran
I tak Kocham Cię, nie Będziesz Sam...

Bo ja...
Za każdy uśmiech oddaję Ci dwa.
Za każdy uścisk moje przytulenie
zwiększoną siłę ma.
Po to Byś poczuł mnie tak,
żeby niekończąca była z chwil.
Pragnę Cię, zostań do
końca odbiciem mym.

Do czasu, gdy, piórka na wietrze
tańczą w rytm, pod melodię
Skrzypiec grającą w sercu mym.
Ja jestem przy Tobie nie od dziś.
Wszystkim tym, by...

Za każdy uśmiech oddać dwa Ci.
By towarzyszką Twoją nieustannie być.
Za każdy uśmiech oddać dwa.
Wciąż pragnę mówić miłości trwaj...

***

*****

Zagubiona kropla

zagubiona deszczu kropla
z przechodzącej chmury spadła
w zwiewnym płatku się ukryła
na bezdrożach końca świata

o jej życiu nikt nic wie
i nie czuje samotności
wiatr zanucił pieśń swą
oczarował w tańcu trawy

rozświetliło blaskiem słońce
jej istotę jakże piękną
ona jedną chwilą żyje
którą zamieniła w wieczność

*****

W Twoich ramionach

jest cały mój świat
rytm serca
miłowanie

powiem więcej
że każda cząstka mojego ciała
rwie się do Ciebie

lubię te wspólne poranki
przy słodkiej kawie
czułości '
całujesz policzki
tulisz usta

wtedy tęsknię do wieczorów
bo kocham Cię tak bardzo
miłość umacnia oddanie

przymykam oczy
na moment
zmierzam tam gdzie dłonie
zapisują chwile szczęścia

w tej ciszy
słyszę szept serca
czar
to dusza
na skrzydłach anioła
płynie istnieniem
bo miłość jest piękna
coś zostaje
coś trwa
...

Idzie jesień

Idzie parkiem Pani Jesień
Kolorowe liście niesie.
Babie lato sieci snuje.
Za co szczerze jej dziękuję.
Tka dywany w barwach tęczy,
Widok jest to bardzo wdzięczny.
Gdzieś tam z norki bardzo małej
Jakaś mysz się wydostaje.
W dali jeżyk się nasrożył
Bo, żołędzia sobie włożył
Na kolczaste swoje ciało
Ale jeden to za mało.
Gdzieś z ukrycia zaskrzeczała
Mała sroka czarno - biała
I przeleciał tam motylek.
W parku przecież cudów tyle.
I zapachów w nim przeróżnych.
Liść okrągły i podłużny.
I ławeczka, tutaj spocznę...
I marzenia swe rozpocznę.
O jesiennej roku porze,
Którą każdy kochać może.

*****

Nadzieja

nadzieja w obłokach
wysoko gdzie wzrok dosięgnąć nie może
nadzieja prowadzi jest światłem po drodze
nadzieja nie umiera umiera tylko człowiek

bo gdy masz nadzieję
w sercu swoim
jak może ona umrzeć
kiedy serce miłością do Boga
Żyje
zostaje na zawsze w sercu i w oczach
zostaje gdy życie przemija
odchodzi wraz z tobą na drugą stronę
i miłość twoja do Boga
i ta nadzieja która w tym sercu żyje

jeśli nie masz miłości i nadziei
w sercu swoim
Jak można kochać Boga
jak ciężko jest się żegnać
nawet gdy wyrusza się w drogę

*****

Zagubiona kobiecość

Zagubiona kobiecość
W cichych piosenkach
Nuconych po cichu piosenkach
Szeptanych marzeniach
Zawstydzonej nagości
Czerwonych ustach
Płaczu z bezsilności
W odcieniach i tonach
Głosu, kolorach włosów, paznokci
W niewypowiedzianych żalach
Podróżach nieodbytych
W samotnym życiu
Cieniu innej kobiecości
W bliskości i odtrąceniu
W złamanym skrzydle ptaka
Liściu na wietrze
W słońcu, warkoczu
W lecie w zimie
W chlebie i niedopitej wody
W przywróceniu oczu
W jednym małym ziewnięciu
I tylko rady na to nie ma

*******

Droga dzieciństwa

Drogo dzieciństwa
Chcę Cię odnaleźć
Przebiec po Tobie
Jeszcze bez planów na przyszłość
Z wiarą, że świat jest piękny
Ze śmiechem w roztargnieniu
I jego najgłośniejszym echem
Z najmłodszych cukierkiem pod policzkiem
Z wiarą, że jeszcze fajnie będzie
Chcę Ciebie odnaleźć
Zjeść mirabelkę z imieniem
Nadanym w tajemnicy
Zatrzeć się w niebo
Wymówić naskrzytsze marzenie
Wytrzeć noc ręką
I pobiec przed siebie
Ścieżką szczęśliwego dzieciństwa

******

Czas !

Nastolatce czas się strasznie wlecze
Koniecznie chce być dorosła
Dorosłość to takie piękne

Kobiecie dojrzałej czasu brakuje
Rodzina praca dom
Tyle ma obowiązków
Czas starannie dawkuje

Kobiecie w sile wieku
Czas nagle przyśpieszył
Niby go ma w nadmiarze
On jednak pędzi i pędzi

Starzec czasu nie liczy
On wie że jest na zakręcie
Przecież go nie spowolni
Ani go nie przyspieszy

Godzina ma minut sześdziesiąt
Miesiąc dni trzydzieści
Jesteśmy jak zegary
Choć nikt nas nie nakręcił ...

*****

Oda do starości

Oddychasz nie swoją historią
Z kiedyś, potem może z jeszcze
Masz myśli nie swoje
Składane dramatyczne lekko giętkie
Słowa powlekane
A przecież nie twoje
Czyjeś nadgyzione ciastko
Piosenki i melodie nucisz nie swoje
Choć podobne to nie twoje
Śnisz sny nie swoje
Choć warte przyśnienia
Zamykasz oczy i czekasz
Aż upragniony obraz się pojawi
Och starości moja
Jesteś jak kwiat na dłoni
Zamazane wspomnienie młodośc

Nie pozwól mi

A gdybym kiedyś chciała odejść...
Nie pozwól mi
Stań naprzeciw,
zatrzaśnij drzwi.
Chwyć za ramiona, potrząśnij,
obejmij z całej siły...
Nie daj mi tylko iść,
nie daj mi iść mój miły.
Pozostań w moim życiu....
Na wszystkie lata i pory roku.
Niech dni będą spacerem,
a noce snem...
u twego boku...
Co serca nasze łączy,
jest większe, niż cały ten świat.....
Co dusze nasze wiąże,
piękniejsze niż róży kwiat..

Po prostu było


Fajnie było choć,
nie chciałam z Tobą nigdy wódki pić.
Czy w Twoich oczach wówczas
atrakcyjniejsza mogłabym być?
Przestałeś mi się śnić.
Wspomnienia to cienka nić.


Choć ze sobą tak ciężko żyć.
Nasze drogi odleglejsze
niż kiedykolwiek i właśnie dziś.
Na nowo nawlekam każdą myśl.

Już kolię na swej szyi mam,
czy tak jak ja dziś jesteś sam?

Powtarzam fajnie było,
choć nie chciałam z Tobą wódki pić.
A opary czuję intensywniejsze dziś.
Wierzę, że czar tej znajomości
jeszcze nie prysł.
Wierzę w to, że jesteśmy jak
dobrego winogrona kiść.
Nabierzemy barw jak
wkrótce jesienny liść.

Uśmiech

biedny jest dzień
gdy słońca brakuje
biedny jest ten
co nie umie się uśmiechać

wszystko przemija
jak bystra rzeka
wszystkie problemy
czas zabierze
ale uśmiechu nikt nie może
nie może zabrać ci radosnych wspomnień

bo zawsze będą w tobie tkwić
nawet i wtedy gdy będziesz sam
lecz będą i będą się uśmiechać do kawy
gdy na co dzień będziesz się uśmiechać

ten kto nie umie się uśmiechać
niech żałuje bo nie zna smaku dnia
tak jakby dniu brakowało słońca
a tobie mimo wszystkiego brakuje
twojego uśmiechu

*****

Już jesień

już jesień
choćby chciał
przemalować liście na zielono
włosy na biało
jesień i tak jest
jest w twoich oczach
jest we włosach
jest wszędzie
jest nawet na niebie
jest w uśmiechu
inaczej słońce świeci
wiatr ukryty w liściach drzew
inaczej śpiewa
snuje swoją smutną melodię
że jesień jest nie zatrzyma się
wiosny lata jesieni czy zimy

nic się nie zatrzyma
nic nie można zmienić
choćby wszystkie kwiaty pozrywał
i tak co roku wiosna przychodzi
słońce budzi grzeje promieniami
i spod śniegu widać jak budzi się życie

jesieni nie zmieni
wiosna musi przyjść po zimie
zima skuwa wszystko wokół
lecz gdy serca są gorące
skuć nie może
skuje kiedy przyjdzie na to pora
lub gdy twoje serce
już od dawna stało się lodem

jesieni nie zmieni nic
tak jak zima musi przyjść
wiosna zawsze musi budzić
by na nowo nadzieję rozbudzać

dobrze jest wiosną
wyglądać wśród kwiatów z budzącymi do życia
ale także jesienią może być dobrze
wystarczy się pogodzić
że liście nie zawsze będą zielone
bo mają różne kolory
i one też nadają sens życia

*****

Jesienna pani

Ach przyszła dama złocisto-czerwona
Sukienka zwiewna jak skrzydła motyle
Jesienna pani- to jest właśnie ona

Jarzębinowe pomaluje grona
Całą paletę, ma tych barw aż tyle
Piękna i strojna złocisto- czerwona

Już ubarwiła każdą świata stronę
Barwna urocza, niesie swoje style
Strojna i piękna- to jest właśnie ona

Babiego lata pora już wyśniona
Swą bielą wszystkie, drzewa wszak otula
Jesienna panna złocisto- czerwona

Przyszła bogata, w promieniach olśniona
Kolory tańczą w tym w słonecznym pyle
Wymalowana- to jest właśnie ona

Pomalowała, pierwsza jej odsłona
Przed jej wdziękami czoła lekko chylę
Jesień przepiękna jak zaczarowana
Bogata szata złocisto- czerwona

*****

Depresja

Niepostrzeżenie ona nadchodzi.
Czai się w kącie twego pokoju.
Lęki, obawy w twym sercu rodzi,
jak wąż się wije, nie daje spokoju.
Ciągle cię dręczy, pożera duszę
Podgryza umysł, rozum wypacza.
Niesie ze sobą czarne katusze
Niczego nigdy już nie wybacza.
Zżera twe myśli, wypala ciało
Kotłuje nerwy i sen zabiera
A jednak dla niej jest to za mało
Na serce nacisk jeszcze wywiera.
Aż nic już w tobie nie pozostanie.
Bo w mięśnie jeszcze wkręca ci śrubę
I dłużej żyć już nie jesteś w stanie
Ona prowadzi cię na zgubę.
I wiążesz tylko sznur na szyję
Nic już nie czujesz, nic nie wzruszy
Za moment przecież już nie żyjesz

Zabrakło obok bratniej duszy.....

****

Jesienny bal !

Jesień baluje w ogrodzie
W parku w lesie na skwerze
Liście tańczą w takt wiatru
W jesiennych kolorach sukience

Słońce choć przygaszone
Bierze udział w tym balu
Na gronach jarzębiny
Słoneczne rzuca cienie

W uliczce snuje się mgła
Ma wielką ochotę na taniec
Udała się szybko nad łąki
Rosę do tańca zaprosić

Jesienny bal na całego
Tańczą liście i drzewa
Wiatr gra piękne melodie
Deszcz nie chce tańczyć
i dobrze...

*****

Ławeczka wspomnień

Usiądźmy raz jeszcze
na tamtą ławeczkę
na szkolnym podwórku
pomarzyć troszeczkę.
Powspominamy
dawne dobre czasy
gdy chodziliśmy razem
do jednej klasy.
Pogadamy o tamtych
chłopcach i dziewczętach
kto kogo dzisiaj
jeszcze pamięta.
Wspólnych radosnych
chwil było wiele
gdzie są dziś tamci
nasi przyjaciele
ze szkolnej ławy
i nasi kochani
nauczyciele.
Ten obraz wciąż mamy
w swym sercu i duszy
wspomnień z lat tamtych
czas nie zagłuszy.
Usiądźmy wiec razem
choć na chwileczkę
na naszą szkolną
wspomnień ławeczkę.

****

Wciąż pamiętam

Jak wytrwać, kochać życie, świat? Zabrakło czasu na tak wiele, zabrakło dni, zabrakło lat.
Świeży wciąży tusz,
ostatnia strona,
książka niedokończona.
Ledwo rozpoczęty wers,
taki piękny, kolorowym szkicem pisany, j
Jak duszy bliski dom sercem malowany.
Tak wiele dziś pamięta tęsknota, szczegóły bolesnych chwil,
jak stal zimna dotyka ust,
żal, gniew,
rozpaczy oczy przekrwione.
Odzeszło niebo, całe we łzach wciąż miejsca ostatniej nadziei.
Odwagi mówią,
to minie, odejdzie,
ból, lecz nie odchodzi.
Zostaje, budzi się zasypia
przy tobie,
jest towarzyszem niedoli.
Boisz się przegonić jego istnienie myśląc; "wówczas zapomnę,,,,", trzymasz się go, bo on pozwala czekać, przetrwać.
Zamykasz drzwi, za którymi zostajesz sam.
Mimo ludzi u boku, dobrych ramion, nie chcesz,
nie potrafisz opuścić ściany,
pod którą płaczesz skulony.

*****

Smutek października

Mglistymi łzami, pośród nocy płacze... On,
Bez gwiazd w przepaści głębi schowany...
Październik, który o stracony prosi wzrok-
Jesieni szałem - porwanej w tany.
Łzami obmywa palce kochanych stóp,
Spójrz- woła na mnie! Coś ze mną zrób!
Ja w swoich kieszeniach mam-
Kasztany rude - i Tobie dam...
Złote korale z liści utkane...
Na krętych drogach stań moich znów,
Rozświetl horyzont tych ciemnych snów!
Tęsknie za światłem twoich płomieni.
Wysłuchaj moich rozpaczliwych próśb...
Zalśnij dla świata złotem jesieni.

*****

Samotność nie jest sama

Kto pomalował jesienne liście,
cudownym złotem, że zapiera dech?
Kto wykreował barwy soczyście,
że błyszczy nimi otulony zmierzch?

Takie pytania zadaje sobie
moja samotność z twarzą pełną trosk.
Deszcz ją na spacer porwał w chorobie,
Orzeźwił chłodem, przemoczył na wskroś.

- Nie jesteś sama - chciał jej przypomnieć.
- Opadną liście i minie zły czas.
Jednak ktoś jeszcze pamięta o mnie,
gdy ciebie nie ma, gdy nie ma już nas.

Ten, kto maluje jesień na złoto,
kreuje piękno, o wszystko wciąż dba.
Maluje dla mnie nadzieję po to,
żebym nie była na samotność zła.

******

Okno miłości

Kiedy jest okno miłości otwarte
i uczuciami powiewa wiatr w ciszy,
to czujesz ciepło i wiesz, że żyć warto,
bo drugie serce bicie twego słyszy.

Jesteś ubrana w wonną suknię wiosny,
mimo że jesień na progu stanęła.
Przy stole siada każdy dzień radosny
i czara szczęścia aż po brzegi pełna.

Samotność milczy nocą już nie krzyczy,
bo piękna miłość tuli cię w ramionach
i lśnią na ustach kolory słodyczy,
wichry i burze łatwiej z nią pokonać.

Z miłością lżej jest dźwigać bagaż losu,
podaje dłonie nasycone mocą.
Gdy się przewrócisz dotykiem podnosi,
jej oczy w gwiazdach kochaniem migoczą.

****

Jeden wiersz

Jesień wisi na drzewach,
jeszcze żółta i rdzawa,
a ty bądź ze mną w wierszu,
jak niebanalne słowa.
Rymem wersy zaczaruj,
Księżyc na spacer zabierz.
Alfabet ułóż nowy,
gdy nokturn wygrywa deszcz.

W jednym wierszu ze mną bądź,
na dnie słów szmaragdowych,
znowu muśniętych ochrą,
znów w pejzażach jesiennych.
Przetańcz noc całą z wiatrem
wraz z bordowymi liśćmi.
I mnie do tańca porwij,
metaforą się przyśnij.

****

Nie wystarczy

nie wystarczy
włożyć buty
oczy otworzyć
trzeba jeszcze
zabrać siebie
wiarę i nadzieję
by jak trzeba
unieść się niczym motyl
próbować pofrunąć
pokazać że się umie
tylko w nas drzemie siła
którą trzeba wykrzesać
tylko w nas jest wiara
żeby z nią iść
przez życie i świat
więc nie wystarczy
by tylko patrzeć słuchać
trzeba wszystko ze sobą
to nieść nawet uśmiech
uśmiech pomaga
nastrój przywraca
i dobrze jest iść
ze słońcem w sobie

******

Drogi tato

Patrzę na twój grób tato
to co kochałam
dawno już robaki zjadły
twe zdjęcie na grobie też wyblakło
litery na pomniku bardzo wyblakły.

Lecz miłość do ciebie ciągle trwa
wyssałam ją do ciebie z matki mlekiem
ciągle w mym sercu słyszę twe słowa
choć czas zagłusza je z wiekiem.

Twój uśmiech na zdjęciu ciągle lśni
jak słońce złociste na niebie
i mam tą świadomość że nie ma cię
daleko mi tato do ciebie.

Jeszcze na głowie czuję twą dłoń
jak głaszczesz mnie z wielką czułością
czuję twe ciepło i widzę twój cień
tyś tato minioną radością.

Czuję do ciebie w mym sercu tato
tak wielką miłość gorącą
gdy patrzę na twoją fotografię
me serce jest płonąca pochodnią.

Wracają chwile które w mym sercu
zapisał czas tato na wieki
ja ciebie kocham na zawsze na wieczność
do chwili gdy zamknę powieki.

Może mi będzie tato pisane
spotkać cię gdzieś w raju
jak będziesz chodzić po łąkach niebiańskich
szczęśliwa młody i bosy

Bo kiedy kiedyś przyjdzie ta chwila
i Bóg mi pozwoli armagedon przeżyć
pożegnam tato to życie w świecie złym
i głośno zawołam czy jesteś tam.

*****

Uwierz w siebie

Przychodzi taki dzień taka chwila
tracisz dane ci skrzydła motyla
przychodzi czas upadku nadziei
rozgoryczenia
giniesz oplątana cierniami bólu, cierpienia
tracisz grunt pod nogami
błądzisz jak ćma
przestajesz w siebie wierzyć , gubisz swoje ja

Uwierz w siebie wyrzuć to
co twoje życie zburzyło
rozejrzyj się wokół
ofiaruj innym swą miłość
ona jest w tobie, siłą wiary emanuje
zobacz ile tu piękna jest na tym świecie
kwiaty, rzeki, pola, lasy, morze
jak wiele tu zwierząt
to wszystko twoje
bogata możesz być w marzenia
uwierz w siebie trolli się nie lękaj
one giną, gdy odważnie stąpasz dziewczyno

spójrz w lustro ujrzyj głębie swych oczu
przez nie widzisz swoje serce
jak równo wybija rytm
nie zamierza umierać, pragnie nadal żyć
świat pełen jest zła, miraży
naucz się z tym walczyć
gdy przygasasz ,wróć do swoich marzeń
w nich możesz być ptakiem
aniołem i kim tylko chcesz
rozbudź w sobie odwagę nie giń
jak poniesiony wiatrem wiersz
uwierz w siebie
śmiało stąpaj przez świat
w każdej sekundzie życia
odkrywaj swoje ja
bądź sobą własne zdanie miej
nie pozwól sobą manipulować
to twoje życie nie jego, nie jej

******

Łzy

są takie łzy które płyną z cierpienia i smutku
cięż­kie jak grad i jak kamień twar­de
każda kropla sczer­nia­ła od bólu
łka w sercu żałośnie gorejącym ogniem
i chłodnym deszczem żalu

są też inne łzy z krysz­ta­ło­wych stru­mie­ni lane
jasne i czyste niezmącone trwogą
łzy szczęśliwości pły­ną­ce po twa­rzy
jak słońca uśmiechnięte skrzą się i migocą
siedmiobarwną tęczą otulają serca

są i łzy cichej modlitwy drżą­ce i na­brzmia­łe
łzy sieroce
płomieniem nadziei przyćmione
krzykiem rozpaczy zmęczone
bolesne paciorki różańcowe
giną powoli i milkną ostatnie
jak mgieł żałobne welony

jest i ta ostatnia sucha łza paląca
jak głaz twarda i jak cisza grzmiąca
niemej duszy skarga
w szkarłacie płomieni na dno serca spływa
przysłania mgłą oczy spopiela
boleści spokojna
boleści szczęśliwa

****

Tato

Kto przez tyle lat znosił humory me
Kto uczył mnie jak żyć
i pewną siebie być
To Ty tatku rozpieszczałes moje sny
Dziś już nie ma Cie
i pustka w mym sercu jest
Aniołem byłeś mym
Schronieniem byłeś w trudnych,.
Chwilach które dałeś mi
W moim sercu pozostaniesz
Bo ja kocham Cię
Choć już nie przytulisz mnie
Aniołem byłeś mi
Przytulałeś mnie gdy było mi źle
I choć nie ma Cię
To w myślach mych
Jesteś cały czas
Niedługo spotkamy się znów
Znów mnie przytulisz
I powiesz córeczko
Kochana kocham Cię

****
Kwiaty

bo tylko kwiaty
najpiękniejsze są w naszym kraju
mają kolory drzew i nieba
kwitną na polach łąkach i w sadach
są piękne o różnych porach roku

wiosną latem pachną
rumiankiem miętą i czerwonym makiem
pięknie się wznoszą do słońca
i wie się gdy tak się spojrzy że to jest Polska

jakże nie kochać tego kraju
gdzie pola złocą w miesiącu lata
wśród złocistych kłosów maki czerwone
a tam w oddali las zielony
tam też i łąka
wiosną słychać śpiew skowronka
bo Polska to kraj gościnny
kraj urodzajny
odnajdziesz ciszę i spokój
gdy z niego pochodzisz
bo choćbyś szukał po całym świecie
nie znajdziesz takich uroków
jak w swoim ojczystym kraju

pamiętajmy o tej ziemi
o tych polach łąkach sadach
z których przecież się pochodzi
tylko Polska i ta ziemia
daje wszystko co potrzeba
daje tobie chleb i spokój
tylko trzeba ją szanować

****

Oszukana

Zamyka oczy i już wie.
Że tej nocy niespokojny odwiedzi ją sen.

Myśli tłok zaplatają sieć.
Chciała być tylko przez niego
kochaną czy to za dużo by mieć?

Chciała z uśmiechem przez ich rozdział biec.
Zamiast tego ból wyniszcza wnętrze jej.

Organizm próbuje ratować się.
Ale nie mózg.
On dalej rozrywa serce.

Nie może przestać, dręczy jak kat.
Pogubiona wygląda zza życia krat.

Czy bycia najważniejszą tego odczucia nie mógł jej w związku dać?

Co spowodowało, że nie zasłużyła na dwie rzeczy które są podstawą do miłości bram.

Miłość i ważność, które potrafi każdej z ulicy dać.
I przez to brakowało dla niej.

Musiała żebrać o podstawy jak kulawy zimą ptak.
Dlaczego zaślepiona była poznając go.

Dlaczego nie odeszła, gdy przychodził mrok.

Każdy człowiek czegoś uczy.
Kolejną lekcję będzie mieć.

Przed nimi 12 miesięcy, będzie
Koniec, czy happy and?

*****
Zamykam oczy

Zamykam oczy i już wiem.
Że tej nocy niespokojny odwiedzi mnie sen.
Myśli tłok zaplatają sieć.
Chciałam być tylko kochaną czy to
za dużo by mieć?
Chciałam z uśmiechem przez nasz rozdział biec.
Zamiast tego ból wyniszcza wnętrze me.
Organizm próbuje ratować się.
Ale nie mózg.
On dalej rozrywa serce.
Nie może przestać, dręczy jak kat.
Pogubiona wyglądam zza życia krat.
Czy bycia najważniejszą tego odczucia nie mogłeś mi w związku dać?
Co spowodowało, że nie zasłużyłam na dwie rzeczy która są podstawą do miłości bram.
Miłość i ważność, które potrafisz każdej z ulicy dać.
I przez to brakowało dla mnie.
Musiałam zebrać jak kulawy zimą ptak.
Dlaczego zaślepiona byłam poznając cię.
Każdy człowiek czegoś uczy.
Kolejną lekcję będę mieć.
Przed nami 12 miesięcy i będzie
Koniec, czy happy and?

****

Śnieg

pada śnieg
drzewa śpią
okryte puchem
cisza nastała wkoło
każdy czeka
z nadzieją
a może zaraz pokaże się
słońce

bo choć pada
czy też sypie w oczy
zawsze przyjdzie chwila
by odmienić życie

pada śnieg
dobry znak
będzie ciepłe lato
bo kto śniegu nie lubi
nie polubi też deszczu

deszcz potrzebny
kwiaty bez deszczu nie rosną
śnieg daje ciepło drzewom
a my czujemy się młodzi
śnieg przynosi radość wszystkim
nie ma to jak grudzień wita śniegiem

*****
Trwałe wspomnienie

Wszystko już zostało powiedziane
Wsztstko usłyszane
W cieniu milczenia gasnę
W cichym strumieniu wnętrza
Wydrenowane drogi...
Od zapomnienia
Przechodził kiedyś tędy sztorm
Wichura wzruszenia i nagości
Zostawiła piasek
W pogubionych ziarenkach
Słońce zachodzące
Osusza je od cienia
Rozswietla zażyłością
Czerwień i fiolet
I wtedy gaśnie wszystko
Zamyka cię w tajemniczej ciszy
Tylko siewie oczy błyszczą w koronach drzew
Tylko pohukiwania
I nocne melodie
Tylko dąb obejmujący sosnę
W tym miejscu pozostanie do rana
Niewruszony i dostojny
Zrodzony z wiatru
Opowiem mu bajkę...
Wyciągnę skamieliny z kieszeni
On korzenie zanuzył
Stuletni w zapachu ziemi
W czarnym błocie
Wzrasta do nieba
Od dnia do nocy
Od magii do zrozumienis
Do poddania
Wyznaję mu tajemnice
Te ludzkie
Opowiadam o ludzkiej miłości
On o deszczu błękitnym
Na niebie
Czasem przynoszę na rękach duszę
We łzach proszę o uzdrowienie
Może one staną się częścią
Jego podziemnego świata
Jego trwałym wspimnieniem

*****

Kuferek wspomnień

Od pewnego czasu.
Codziennie schodzę
do raju w którym
kuferek wspomnień mam.
To miejsce jest cudowne.
Otwiera wiele bram
Na dnie serca, jesteś tam?
Widzę to co umknęło nam.
I gdy wracam do Ciebie.
W żałobie trwam.
Zamknięta zostaje każda z bram.
Pojęcia nie mam jak wskrzesić żar.
Czy może już pogrzeb
Tej miłości wyprawić mam?
Kiedy słodko, niewinnie śpisz.
Mi przypominają się te radosne dni.
To jak z pasją uwielbiałam Cię.
Wyczekiwałam każdej chwili
w której byłeś dla mnie, wiesz.
To co było nie mogło skończyć się.
Ufam nadal, że...
Zejdziesz ze mną do raju
w którym kuferek wspomnień własny masz.
Uznasz, że to miejsce jest cudowne.
Otworzy wiele bram.
Już na dnie serca nie będzie żadne z Nas.
Żałoba przestanie tańczyć.
Ucichnie pogrzebowy marsz.
Zamiast tego wyprawimy wesele.
W różu, w bieli staniemy przed olaterzem
wraz z nadzieją pojawi się blask
Skrzypce zaczną utwór Pachelbala grać.
Chociaz wiem, że może to nie nastać.
I będziemy wciąż nieumiejętnie w tej relacji wzrastać.

****

Zbyt dużo

Pamiętam jak nie znając osobowości twej
codziennie o tobie pisałam wiersz.
Aż w końcu zdobyłam cię.
Dzisiaj jesteś.
Moje pragnienia znacznie mniejsze.
Moje wyobrażenia już nie z każdą chwilą gorętsze.
Wypełniłeś moją przestrzeń.
I co z tego, wszystko bardzo bolesne.
Obecnie leżę z maską pod tlenem...

Wszystko skończone

Każdy, kto przeżył miłość podobną do tej,
wie, o czym mówię.
Każdy, kto chcę,
by jego marzenie się spełniło,
wie, jak się czuję.
Potrafię myśleć tylko o tym,
jak ty i ja robimy rzeczy,
które chciałabym robić. Wyobrażam sobie tylko
niebo na ziemi
i wiem, że jesteś nim ty.
Każdy, kto choć raz
całował się w deszczu,
zna cały sens.
Każdy, kto choć raz stał w świetle, nie potrzebuje wyjaśnień,
ale mniej więcej wszystko traci sens, zostaje tylko smutek i chłód. Idę sama pośród ruchu ulicznego w popołudnie i strasznie mi ciebie brak.
Każdy, kto czuł się jak ja,
każdy, kto nie spodziewał się upadku,
każdy, kto kochał jak ja,
wie, że to w rzeczywistości nigdy się nie zdarza.
To koniec,
kiedy wszystko jest skończone,
co mogę na to poradzić?
Teraz, kiedy wszystko skończone. Mniej więcej wszystko traci sens
i tonie w szarości.
Leżę i czuwam w
oceanie łez - odpływam.
Każdy, kto czuł się jak ja,
każdy, kto nie spodziewał się upadku,
każdy, kto kochał jak ja,
wie, że to w rzeczywistości nigdy się nie zdarza.
To koniec, kiedy wszystko jest skończone,
co mogę na to poradzić?
Teraz, kiedy wszystko skończone.

Nie potrzebuję cię

Bez względu na to jak bardzo się staram
Ty ciągle mnie odpychasz
I nie mogę się przebić
Nie da się z tobą rozmawiać
To takie smutne, że odchodzisz Potrzeba czasu aby w to uwierzyć Ale po tym wszystkim
To ty będziesz samotny,
Czy wierzysz w życie po miłości? Czuję, jak wewnętrzny głos mi mówi:
Naprawdę nie sądzę, byś był wystarczająco silny
Co powinnam zrobić? Przesiadywać i czekać na ciebie? Cóż, nie mogę tego zrobić
I nie ma odwrotu
Potrzebuję czasu,
aby się pozbierać
Potrzebuję miłości,
aby czuć się silną
Bo miałam czas by to przemyśleć I może jestem zbyt dobra
jak dla ciebie,
Dobrze wiem, że to przetrwam
Bo wiem, że jestem silna
I już cie nie potrzebuję cię

Samotna

Nie, nie przeszkadza mi że budzę się wyczerpana śnieniem o fantazjach
które wkrótce będą moje
I nie, nie chcę się zakochać
tylko żeby móc liczyć na towarzystwo
dla miłości nie ma pośpiechu.
Nie, choćbym musiała spędzić wiele lat i
angażować to nieufne serce.
Ja, choćbym musiała
czekać coś musi pojawić
się w moim życiu
jak poezja
Samotna, wolę nadal marzyć
że gdzieś istnieje
objęcie na miarę moich ramion. Wolę nadal marzyć
że muszę sobie znaleźć usta na miarę moich ust.
Dziś nie zostaje mi nic więcej poza deptaniem rzeczywistości tego dnia szukaniem
wzrostu swojej wartości

****

WSCHÓD SŁOŃCA

Słonko wzeszło poprzez chmury
I zrobiło wszystko to na czas.
Wszyscy wstali ? Może który,
Niedospany jest wśród Was.

Niech się zatem wnet obudzi
I ogarnie w szybki czas.
Trzeba przecież wyjść do ludzi,
By się cieszyć pośród mas.

Ciesz się zatem pięknym dniem,
Bo nie zawsze jest do śmiechu,
Ja tymczasem coś tam zjem.
Kiedy pustka jest w bebechu.

Ty tymczasem polej kawy,
Niech Ci płynie piękny dzień,
Nie przerywaj swej zabawy.
Mnie już nie ma, tylko cień.

Tak jak zwykle ja się śpieszę,
Raptem jestem tu i tam.
Jednak z Wami wciąż się cieszę,
Bo Was przecież trochę znam.

Życzę ja Wam wytrwałości,
W tym temacie zwanym życie.
Mnóstwo szczęścia i radości,
Tak we wieczór i o świcie.

Niechaj humor płynie szczerze,
Bo na niego jest już czas.
Was zaproszę na wieczerzę.

****

Złote Myśli

Czymże jest życie bez Miłości?
A jeśli Ona już zagości,
To w każdym zakątku serca,
W złotej myśli co w duszy płonie,
W każdym promieniu zachodzącego słońca
Widzisz Ją, Swoją Duszą Ognistą,
Swoimi snami i marzeniami,
A wtedy stąpasz po śladach
Znaczonych przez serce Swojej bogini...
Doświadczasz też czułych wspomnień,
Letnich gorących pragnień,
Od których serce się rumieni.
Tańczysz ten taniec dwóch serc
Pełen Miłości,
I gdy duszę wznoszą się
Ponad sennych wyobrażeń krąg,
Grasz wciąż na strunach serca
Melodię zachwytu ...
Czujesz wszystkimi zmysłami smak tej Miłości,
I niedosytu.....
Niech serca grają ten ożywczy hymn Miłości,
Niech Ona zawsze w nich rozkwita,
Niech budzi się codziennie na nowo,
Bo Miłość...
To najpiękniejsze świata słowo....

****

Miłość

Miłość różne ma oblicza
Miłość nie nadyma się
Nie unosi się pychą
Miłość jest cierpliwa
Wybacza wiele błędów
Miłość wszystkiemu wierzy,
Ale nie jest naiwna
Miłość nikomu nie zazdrości
Miłość jest nie skora do gniewu
Kocha szczerze
Miłość to piękne uczucie
Miłość szybko się nie obraża
Na nic się nie uskarża
Miłość cierpliwie czeka...
Ma nadzieję...
Na lepsze jutro....

****


Park Staromiejski zwany też Parkiem Śledzia

Witam w poprzednim wpisie pisałam że przedstawię wam Park Poniatowskiego ale nastąpiła zmiana planów.  Dzisiaj napisze coś na temat Parku St...