30/03/19

Bałam się depresji

Witam.


Dzisiaj kochani napiszę to co czułam zaraz po poronieniu. Otóż na nic nie miałam ochoty. Odeszła mi kochani chęć do życia. Moje dziecko zmarło w czwartym tygodniu ciąży. Może dla niektórych ( jak to nazwał lekarz na badaniu usg to tylko pęcherzyk ciążowy) dla to było dziecko. Część mnie. Jak wspomniałam moje dziecko zmarło w czwartym tygodniu. Mimo ,że miałam usg i pewny wynik ,że maleństwo nie żyje ja nie dopuszczałam do siebie tej myśli wmawiałam sobie ,że wszystko jest ok. Moje piersi były obolałe wrażliwe na dotyk. Brzuch też jakby  się powiększył. Nie czułam jedynie porannych mdłości, ale uważałam, że to normalne. Nie wszystkie kobiety je mają. Zresztą w w ciąży z synem ich nie miałam.




No i przyszło najgorsze. Coś czego się nie spodziewałam. Poszłam normalnie spać.  Rano mąż wrócił z pracy i zobaczył krew na przescieradle. Poszłam do ginekologa na umówione wcześniej usg i usłyszałam " jest Pani w trakcie poronienia". Świat mi się zawalił, nogi się pode mną ugięły,łzy pojawiły się w oczach. W głowie kolatała się jedna myśl " to nie możliwe ". A jednak.



Najbardziej bałam się depresji. Tego by mi brakowało jeszcze. Momenty miałam takie ,że nic mi się nie chciało. Było mi smutno i płakałam. Leżałam w szpitalu czekałam na zabieg łyżeczkowiania i czułam jedynie pustkę. Czułam się do niczego. Kompletnie do niczego. Obwiniałam się o to się stało. Czułam się winna. Winna i do niczego. Nie miałam ochoty na nic. Chciałam umrzeć. Innym razem wmawiałam sobie, że to koszmarny sen,że się z tego koszmaru obudzę i wszystko będzie ok. Nie było ok. Było cały czas tak samo. Ból i smutek i pustka. Depresja pukała do mych drzwi.
Ostatnio ropisuję się co czuję ,ale uwierzcie mi lub nie,ale  jeśli przeleję to co czuję jest mi jakby lżej. Pozbywam się tych koszmarnych myśli. Jest mi jakby lżej. Mimo ,że boli mnie to niesamowicie staram się myśleć pozytywnie . Robię wszytko żeby depresja mnie nie dopadła.
To ,ze jeszcze nie dopadła mnie depresja zawdzięczam mojemu mężowi. Robił wszystko ,żebym się nie złamała. Wyciągał mnie z domu na spacery po Łodzi. Pokazał mi wiele fajnych miejsc o których nie wiedziałam.


Kocham Cię bardzo. Jesteś moim wspaniałym przyjacielem. Ten wpis na blogu dedykuję Tobie kotku. Dziękuję, że jesteś że mną. Kocham Cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mpk, a aplikacje ,w których można kupić bilet

Witam kochani. Dzisiaj taka moja rozmowa na temat mpk i aplikacji, w których można kupić bilety.  Przyznam szczerze, że ostatnio...