Cześć kochani.
Od tego tragicznego dnia minęły cztery miesiące. Tak cztery miesiące jak straciliśmy naszą małą kruszynkę. Ten ból momentami powraca. Boli mnie,że nigdy jej nie zobaczę. Często zadaje sobie pytanie jakby wyglądała? Czy byłaby to dziewczynka czy może chłopiec? Do kogo byłoby podobne? Nigdy się nie dowiem. Mimo,że czas płynie ja mam w sercu ból i często chce mi się wyć. Zadaje sobie pytanie dlaczego?
Ktoś może mi powiedzieć,że był to tylko płód. Płód ,który dobrze się nie rozwinął . Dla mnie to było dziecko. Moje dziecko,którego wprawdzie nie planowałam,które zaskoczyło mnie swoim pojawieniem się,ale to było moje dziecko.
Na początku wiadomość ta zaskoczyła mnie i męża z czasem pokochaliśmy to maleństwo. Cieszyliśmy się ,że będzie z nami. Mieliśmy tyle planów. I nagle stało się. Nadszedł ten dzień . Dzień tragedii. Nie spodziewaliśmy się tego. Zaczęło się od bólu brzucha,który zlekceważyłam poszłam spać.
Czasami zastanawiam się co było przyczyną tej tragedii jaka nas spotkała? Na pierwszym USG lekarz powiedział że dziecko najprawdopodobniej jest martwe. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Czułam się do końca tak jakby nigdy nic. Czułam ,że dziecko rozwija się normalnie,a ono było martwe. Zastanawiam się czemu tak się stało? Chyba nigdy nie poznam prawdy.
Mimo że od tamtej pory minęły cztery miesiące to nadal mnie to boli. Gdy widzę kobiety w ciąży w moich oczach pojawiają się łzy. Jest mi strasznie ciężko w tej sytuacji. Mimo,że próbuję się jakoś trzymać są momenty,że nie mam siły.
Niektórzy ludzie mogą mieć mnie za silnego człowieka. To nie prawda! Jestem słaba emocjonalnie. Modlę się do Boga o siły ,żeby mi pomógł i mnie nie opuszczał , ponieważ bez jego kierownictwa sobie nie poradzę .
Kończę kochani i życzę Wam wszystkiego dobrego. Do następnego wpisu. Pa