19/02/23

Grota z lawy wulkanicznej w Parku Helenów

Witam dzisiaj na blogu historia pewnej groty z Parku Helenów, którą już kilka razy widzieliście na moim blogu.


Przechadzając się po parku Helenów natrafiłam na nietypowy obiekt, który przyciągnął moją uwagę. Chodzi tutaj o grotę/altanę z lawy wulkanicznej. Jak zobaczyłam ją po raz pierwszy, to z oddali wyglądała jak spalona altana, ale jak podeszłam  bliżej, to zauważyłem, że ma dość nietypowy wygląda. Zaciekawił mnie ów obiekt, więc postanowiłem zgłębić jego historię.

Grota powstałą w roku 1882. Została przez znaną firmę ogrodniczą Ludwig Spaeth z Berlina na kształt i podobieństwo groty, bo nie jest "prawdziwą" grotą wykutą w skale. Wykonana jest z lawy wulkanicznej. Bywa też nazywana altaną. W jej środku znajdują się wyobrażenia stalaktytów, stąd pojawia się czasem określenie "grota stalaktytowa". 

Grota powstała na polecenie synów Karola Anstadta, założyciela browaru na ul. Pomorskiej. Ludwik, Zenon i Fryderyk Anstadt po śmierci ojca przejęli browar i fortunę ojca i postanowili utworzyć park, który będzie miejscem spotkań śmietanki towarzyskiej. Pracę rozpoczęły się w 1881 i trwały aż do 1885 roku kiedy, to Park Helenów został oficjalnie otwarty. Miejsce to zostało nazwane na cześć żon dwóch z braci, Zenona i Ludwika, obie nosiły imię Helena. Przestrzeń parku zaprojektowana została w stylu angielskim, jako romantyczny zakątek, wymarzony na miejsce spotkań i schadzek. Na jego terenie znajdowała się m.in. muszla koncertowa, menażeria ze zwierzętami, punkty gastronomiczne, a także grota wulkaniczna. Odbywały się tu liczne imprezy, z lotami balonem włącznie. Warto pamiętać, że w owym czasie inny był status parku, do którego wstęp był płatny.


Ciekawostka:

Grota została opisana przez Władysława Reymonta w "Ziemi Obiecanej", a także pojawiła się w filmie z 1974 roku o tym samym tytule reżyserowanym przez Andrzeja Wajdę.

 


 

05/02/23

Park Helenów

Witam was kochani w dzisiejszym wpisie postanowiłam przybliżyć wam historię kolejnego z łódzkich parków Parku Helenów.


Park Helenów został założony w 1881 roku w dolinie rzeki Łódki (w obrębie ulic Północnej, Smugowej i Źródłowej) przez synów Karola Anstadta – twórcy pierwszego przemysłowego browaru w Łodzi. Nazwany od imienia żon braci Ludwika - Heleny z Nestlerów i Zenona - Heleny z Lemmów Helenowem.



Park od samego początku miał charakter elitarny – wstęp był płatny, a ustalona stawka dość wysoka dla przeciętnych łodzian – 30 kopiejek. Realizatorem parku, podobnie jak kilku innych parków łódzkich była berlińska firma ogrodnicza L. Späth

Właściciele parku czerpali zysk nie tylko z opłat za wejście, ale również ze sprzedaży produkowanych w swoim browarze piw pilznejskich, berlińskich i specjalnego piwa „helenowskiego”, oraz również z działalności restauracji i cukierni, punktu mleczarni oraz licznych zabaw i występów estradowych.



Park urządzono przepychem – zdobiły go stawy, po których odwiedzający pływali łódkami, wodospady i wymyślne wodotryski i fontanny. Liczne klomby kwiatowe i aleja róż, ścieżki spacerowe ozdobione były ogromnymi muszlami z dalekich mórz, palmami i kaktusami w donicach. Znajdowały się tam również: romantyczna grota ze skał wulkanicznych, muszla koncertowa, pawilon teatralny i wieża widokowa. W Helenowie znajdował się również tor kolarski, kort tenisowy, sala sportowa oraz zwierzyniec, w którym prezentowane były niedźwiedzie, jelenie, daniele, dziki, sarny i zające, a nawet tresowany szympans. Dzięki staraniom Zenona Anstadta pod bramę wejściową do parku poprowadzona została zielona linia tramwajowa numer 4, o której w „Kwiatach polskich” pisał Julian Tuwim.

Helenów był miejscem niezliczonych festynów, koncertów i zabaw, którym towarzyszyły m.in. loterie fantowe, puszczanie balonów, pokazy sztucznych ogni oraz wieczorne iluminacje. Zimą na zamarzniętych stawach urządzano ślizgawkę. Wiele z organizowanych w parku zabaw miało charakter dobroczynny. W 1895 roku w Helenowie zorganizowano wystawę rzemieślniczo-przemysłową, 1 sierpnia 1896 roku w parku odbył się pierwszy pokaz filmowy w Łodzi, a w 1898 roku – pierwszy lot balonem i skok ze spadochronem.

Z czasem imprez było już tak wiele, że zainteresowanie nimi zaczęło maleć. Organizatorzy zaczęli wówczas wymyślać jeszcze bardziej oryginalne pomysły, by znów przyciągnąć gości. I tak podczas zabawy z okazji XXXV-lecia działalności łódzkiej Straży Ogniowej Ochotniczej w parku wzniesiono osadę japońską, publiczność obsługiwało 400 „gejsz”, wieczorem zaś japońska pagoda stanęła w płomieniach, a uwięzione na najwyższym piętrze „gejsze” uratowali dzielni łódzcy strażacy. Podczas „Zabawy neapolitańskiej” goście pływali po stawach łódkami stylizowanymi na włoskie gondole, degustowali włoskich potraw, grała włoska muzyka. Zabawą, która na długo zapadła w pamięci łodzian, było stylizowane na wzór hiszpański „Święto w Sewilli”, którego główną atrakcją miała być walka byków. Torreadorzy obawiając się jednak byczych rogów przez tydzień głodzili zwierzęta, przez co podczas zabawy nie były skore do walki, skubały jedynie trawę, praktycznie się nie ruszając.
Obecnie Park Helenów jest jednym z ulubionych miejsc codziennych spacerów łodzian. 


Dziś byłoby na tyle. Kolejnym wpisie postaram postaram się wam przybliżyć kolejny z łódzkich parków. Do następnego wpisu.


04/02/23

Pomnik Sanitariuszki w Kołobrzegu



Cześć w dzisiejszym wpisie przybliżę wam Pomnnik Sanitariuszki znajdujący się w Kołobrzegu



Pomnik Sanitariuszki – pomnik wykonany jest z brązu w wykonaniu Adolfa Cogiela z Wrocławia odsłonięty 13lipca 1980 roku w Kołobrzegu.



Pomnik jest wyrazem hołdu dla kobiet, które walczyły w szeregach Wojska Polskiego o wolność Ojczyzny w czasie II wojnie światowejszczególnie w walkach o Kołobrzeg Przedstawia on klęczącą dziewczynę ubraną w żołnierski mundur, z przewieszoną przez ramię torbą, na której widnieje krzyż. Jest to sanitariuszka udzielająca pomocy rannemu żołnierzowi.Wzorem dziewczyny na pomniku była sanitariuszka szer. Ewelina Nowak która poległa podczas walk o Kołobrzeg w marcu 1945 podczas ściągania z pola walki rannego żołnierza. Pomnik jest tak zaprojektowany, aby do twarzy dziewczyny nie docierały promienie słońca

We wrześniu 2015 roku podjęto prace przy remoncie postumentu pomnika – powodem było kruszenie się betonowych i granitowych elementów

03/02/23

To jest ta droga!!! rodział 13, 14

Rozdział 13

W moim życiu pojawił się mężczyzna. Delikatny czuły zupełne przeciwieństwo ojca Ani. Nie był Świadkiem Jehowy. Nie przeszkadzało mi to wtedy. Wszyscy byli zajęci Martą i jej chłopakiem. Nie ważne było, że Marta jest w ciąży i chce odejść od organizacji. Liczyło się, żeby wyprawić jej ślub.

Szybko podjęłam decyzje, żeby wyprowadzić się z domu. I tak zrobiłam szybki ślub i wyprowadzka z domu do mężczyzny, o którym tak naprawdę nic nie wiedziałam.

Maskę zdjął dopiero jak zamieszkaliśmy razem. Już nie był tym czułym, delikatnym mężczyzną, którego poznałam. Zmienił się nie do poznania. Stał się potworem. Wszystko mu przeszkadzało, a najbardziej moja córka, mimo że wcześniej do mojego szwagra (męża Marty) powiedział, że dziecko to nie problem. Prawda była zupełnie inna.

Najgorsze jednak było to, że zdradzał mnie na każdym kroku. Nawet się z tym nie krył. Wracał do domu zawsze się awanturował. Były takie momenty, że posuwał się do rękoczynów. Po każdej awanturze wychodził do mamy na działkę. Wracał skruszony z kwiatami i przepraszał, a ja głupia mu wybaczałam.

Przyszedł jednak dzień, że nie wytrzymałam. Uderzył mnie tak mocno, że czułam ból między łopatkami. Spakowałem siebie i Anię i uciekłyśmy od niego. Nie mogłam bez końca tego znosić. Nie byłam workiem treningowym.

Niestety życie potrafi być okrutne. Okazało się, że po raz drugi jestem w ciąży. Powiedziałam mu o tym. Powiedział, że mam wrócić, że się zmieni, że już nigdy mnie nie uderzy. Uwierzyłam mu. Wróciłam. Na początku było spokojnie. Naprawdę się zmienił pomyślałam. Niestety ta jego zmiana nie trwała długo.

Tego dnia kiedy odeszłam od niego już definitywnie posunął się za daleko. Wziął szampon Ani jakby innego nie było. Ania chciała mu go zabrać i się zaczęło piekło zaatakował moją córkę i uderzył ją. Nie mogłam na to pozwolić. Krzyknęłam.
-Zostaw ją. Nie masz prawa jej bić!!
Poczułam jego rękę na mojej twarzy. Okropny ból w okolicy nosa. Wszędzie była krew. On po tym wszystkim wyszedł. Ja nie mogłam po tym dojść. Byłam w szoku. Przecież tak bardzo mnie kochał. Tak twierdził.

Poszłam do szpitala. Okazało się, że nos jest złamany. Wróciłam do domu. Spakowałam się i już nigdy do niego nie wróciłam. Nie mogłabym być z kimś takim. Nie mogłam pozwolić, żeby moje dziecko oglądało takie zachowania. Byłam wtedy w dziesiątym tygodniu ciąży.

Urodziłam chłopca. Nie chciał go zaakceptować. Chciał badań DNA. Twierdził, że nie wierzy, że to jego syn. Mimo, że chciał tych badań na żadnych się nie pojawił.
Mój syn ma jedenaście lat. Ojca ostatni raz widział w wieku sześciu lat.
Rozdział 14.


Osiem lat byłam sama. Po ośmiu latach poznałam mojego męża. Tym razem to wspaniały człowiek. Mojego syna pokochał jak swoje dziecko. Syn też go kocha jak ojca, mają wiele wspólnych zainteresowań i wspólnych tematów.

Moje życie wyglada teraz zupełnie inaczej. Oboje z mężem patrzymy w tym samym kierunku. Nasze życie nie jest usłane różami, ale wspieramy się jesteśmy po ślubie już piec lat.

Z moim mężem straciliśmy dziecko. Byłam w ciąży niby wszystko dziecko się rozwijało czułam to albo chciałam czuć. Niestety dziecko obumarło w czwartym tygodniu ciąży. W ósmym tygodniu poroniłam. Nie było mi dane go poznać.

Męża nie było w domu. Był w pracy na nocną zmianę. Ja poczułam się bardzo źle. Bolał mnie brzuch, zignorowałam to i położyłam się spać.

Na drugi dzień obudziłam się w kałuży krwi. Krew była na prześcieradle. To było okropne. Straciłam moje dziecko. Oniemiałam się strasznie o to co się stało. Nie mogłam sobie tego wybaczyć. Zastanawiałam się co zrobiłam źle? Czemu musiało dojść do tej tragedii? Czy obwiniała za to Boga? Nie! Nigdy w życiu. Bóg nie jest odpowiedzialny za to co dzieje się na świecie i nasze cierpienia. Zastanawiałam się jedynie czemu nie było mi dane ujrzeć mojego dziecka? Mogłoby być nawet martwe, żebym je mogła godnie pochować. Gdyby urodziło się nie żywe miałabym je szansę zobaczyć podczas zmartwychwstania po armagedonie już na nowej ziemi. A tak cóż? Musiałam się z tym pogodzić. Mimo, że strata bardzo boli, trzeba z tym żyć.

Najgorsze było to jak trafiłam do szpitala po skierowaniu mnie przez moją ginekolog do szpitala na zabieg łyżeczkowania by usunąć wszystkie pozostałości po poronieniu. Na jednej sali leżała ze mną młoda dziewczyna. Miała może osiemnaście lat. Wrzeszczała na cały szpital, że ją boli po nieudanej aborcji.
-Zamknij tą mordę!- powiedziałam - Czego się drzesz?
Ja straciłam moje dziecko, a ona swoje zabiła! Jak tak można!!! Nie mogłam tego zrozumieć.


Oboje z mężem jesteśmy Świadkami Jehowy. I idziemy cały czas wąską drogą ponieważ tylko ona prowadzi do życia. Idziemy tą drogą bo to jest ta droga. Innej nie ma. Nigdy z niej nie zboczymy ponieważ TO JEST TA DROGA !!

01/02/23

To jest ta droga!!! rozdział 9-12

Rozdział 9.
Pandemia wirusa jakoś się ukryła pod kołderką wojny w Ukrainie. Obecnie cały świat tym żyje. To co się dzieje na świecie bardzo mnie przeraża mimo, że wiem, że to wszystko zostało przepowiedziane już dawno w piśmie świętym.

Czy moje życie zmieniło się odkąd jestem Świadkiem Jehowy? Tak bardzo. Jak wracam myślami do przeszłości widzę jak bardzo się zmieniłam. Nie jestem już buntownikiem, który na wszystko się buntuje. Kiedyś na samą myśl o kościele przechodziły mnie dreszcze. Teraz już tak nie jest. Wiem, że w Piśmie Świętym jest prawda. Nie przeraża mnie uczestnictwo w zebraniach zborowych. Każdy zbór zgromadza się w Salach Królestwa.

Jak wyglada życie przeciętnego Świadka Jehowy? Niektórzy uważają, że nic nam nie wolno. Każdy z nas stosuje się do zasad z Pisma Świetego. Jest ono naszym przewodnikiem w życiu. Jest drogowskazem. Naszym kodeksem. Stosujemy się do niego ponieważ uważamy, że tylko tak możemy podobać się Bogu.
Zasady zawarte w Biblii mamy od samego Boga. Biblię traktujemy jako list od Boga do ludzi. To właśnie w Piśmie Świętym Bóg mówi nam czego oczekuje od ludzi, niestety ludzie nie chcą słuchać tego co mówi do nich stwórca. Wolą robić wszystko według swojego widzi mi się. Niestety dzięki temu mamy wszystko tak jak mamy. Na świecie panują wojny, choroby, kataklizmy i inne nieszczęścia nawiedzające świat. Czemu tak się dzieje?

Żeby dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje trzeba cofnąć się do czasów stwarzania. W księdze Rodzaju (w innych przekładach pisma świetego to 1 Mojżeszowa)
możemy przeczytać o tym jak Bóg stwarzał świat. Najpierw stworzył ziemię, słońce, gwiazdy, zwierzęta, ptaki, a na końcu przystąpił do stworzenia pierwszej pary ludzkiej Adama i Ewy. Jak wszyscy wiemy Adam i Ewa okazali się nie posłuszni czym zatracili sobie możliwość życia w ogrodzie Eden. Jak do tego doszło?
Jak czytamy w księdze Rodzaju trzecim wersecie jeden z aniołów chciał być podobny Bogu. Chciał by ludzie jemu też oddawali cześć. Nie chciał być zwykłym aniołem, zapragnął być bogiem. I tak się stało. Jest bogiem tego świata.
Wracając do ogrodu Eden i do zbuntowanego anioła. Wszyscy wiemy, że posłużył się wężem, żeby skusić pierwszą parę ludzką. Czy mu się to udało? Oczywiście że tak. Podszedł do Ewy podstępem zapytał
-„Czy rzeczywiście Bóg powiedział żebyście nie jedli owoców z drzewa pośrodku ogrodu?
-„Tak-odpowiedziała kobieta-Bóg powiedział, że gdy z niego zjemy to napewno umrzemy.
-Nie umrzecie- powiedział zbuntowany anioł - Otworzą się wam tylko oczy i staniecie się podobni Bogu znając dobro i zło
Adam posłuchał żony okazując nie posłuszeństwo Bogu. Bóg bardzo się na nich rozgniewał i wypędził ich z ogrodu Eden. Oznajmił Ewie, że będzie rodzić dzieci w bólach, natomiast do Adama powiedział, że w pocie czoła będzie zbierać plon swej ziemi wśród cierni.

Mimo ze od tamtej pory minęło tyle czasu Bóg wie kiedy zadziałać i zniszczyć zło panujące na świecie.
Czemu jest na świecie tyle zła i dlaczego zwykli ludzie muszą taki cierpieć? To wszystko za sprawą szatana diabła (zbuntowanego anioła), który wie, że ma mało czasu i robi wszytko by utrudnić ludziom życie. Czy jest jakaś nadzieja dla ludzkości ? Oczywiście! O tym tez możemy dowiedzieć się z Pisma Świetego. Niestety ludzie mimo, że Świadkowie Jehowy głoszą i pukają do ludzi, ludzie nie chcą słuchać.

Pandemia, która zapanowała na świecie to jedno z proroctw opisanych przez Jezusa. Narobiła ona dużo zamieszania. Trzeba było nosić maseczki, byli tacy którzy szczepili się na covid 19. Byli również tacy, którzy bardzo się buntowali. Nie było przymusu szczepień więc nie wszyscy Świadkowie się szczepili. Pandemią żył cały świat.

Jak wyglądały zebrania Świadków Jehowy gdy nie można się było zgromadzać. Każdy zbór miał swój nr i hasło i wierni zgromadzali przez aplikację zoom. Zawsze byliśmy na bierząco.

Dwa lata później wybuchła wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji najechał na Ukrainę. Wojna ta trwa do dziś. Pojawiają się w sieci różne migawki o żołnierzach rosyjskich, którzy jak twierdzą nic nie wiedzieli o wojnie. Dziwne trochę tłumaczenie, ale nie wnikam w to.

Wojna nadał trwa giną niewinni ludzie. Jak długo będzie trwać nie wiadomo. Miasta Ukrainy są ostrzelane, nawet miejsca gdzie znajdują się cywile. Prezydent Ukrainy walczy ze swoim narodem przez co ma szansę zapisać się jako bohater. Natomiast prezydent Rosji jest na straconej pozycji zbrodniarza wojennego.

Rozdział 10.

Czy mnie przeraża to co dzieje się na świecie? Oczywiście. Mimo, że wiem czemu tak się dzieje jestem tylko człowiekiem. W Polsce w tej chwili mamy prawie dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Napewno będzie ich więcej.

Żyjemy w dniach ostatnich tego systemu rzeczy i jak wspomniano w w księdze biblijnej Daniela jedenastym rozdziale król północy wyruszył przeciwko królowi południa. Król północy to Rosja, a królem południa to mocarstwo anglo-amerykańskie.

Żeby nie myśleć o tym co się dzieje za polską granicom zamykam oczy. Widzę raj obiecany przez Boga. Wyobrażam sobie siebie tam i moją rodzinę.
Mam przed oczami mam dzień zmartwychwstania. Moim największym marzeniem było zobaczyć osoby, które żyły w dawnych czasach np takie jak Abel pierwszy wierny człowiek, który zginął z rąk zazdrosnego brata Kaina, albo Noego który budował arkę pomimo, że ludzie z niego szydzili i naśmiewali się z niego.

Wiszę również moich bliskich którzy zmarli: moją kochaną siostrę Malwinę, mojego tatę, babcię.

Życie w ziemskim raju będzie wyglądało zupełnie inaczej. Nie będzie wojen, śmierci, głodu żaden mieszkaniec zmieni nie powie jestem chory. Czy to nie piękne? Czy nie fajnie byłoby żyć w takich warunkach? Biblia mówi , że nawet zwierzęta będą przyjaźnie nastawione do ludzi. Czy to nie wspaniała perspektywa żyć wśród dzikich zwierząt i nie bać, że któreś z nich nas zaatakuje?

Pamietam jak mój syn był malutki zawsze mówił, że w raju będzie miał jelonka. Zawsze fascynowały go jelenie. Nie dziwię mu się mają przecież piękne poroże.

Kiedy taki raj nastanie? Tego nie wie nikt z ludzi. O tym wie sam Bóg. My ludzie musimy być cierpliwi. Musimy czekać.


Rozdział 11.

Żyjemy w świecie podległym władzy szatana. To życie nie jest łatwe. Diabeł robi wszystko, żeby nas odciągnąć od Boga i zasiać zamęt w naszych głowach. My jako ludzie jesteśmy niedoskonali i często ulegamy pokusom. Ludzie mówią, że to wszystko jedno w którego Boga się wierzy? Tylko czy napewno?
Ludzie wierzą w Allacha zabijają niewinnych w zamachach terrorystycznych. Inni wierzą w Boga mam tu na myśli chrześcijan. Idą na wojnę zabijać innych ludzi. Czy tego chce Bóg ? Czy Bóg każe zabijać brata?

Biblia uczy, że Bóg jest miłością. Czy Bóg miłości chce takiego świata? W swoim słowie Biblii wyraźnie mówi „nie zabijaj" - każdy zna to przykazanie z dekalogu. Co ludzie robią? Idą i mordują. Czy Bóg każe im to robić? Nie! To Szatan Diabeł. Bóg kłamstwa i przeciwnik Boga zbiera żniwo bo wie, że ma mało czasu. Wie, że jego dni są policzone.

Co się stanie z szatanem? Zostanie zniszczony.
Czemu szatan sieje takie zniszczenie na świecie? Wie, że ma mało czasu.

Jego panowanie na zaczęło się gdy został zrzucony z nieba w 1914 roku gdy władzę w niebie objął Pan Jezus Chrystus. Panuje on w królestwie Bożym w niebie. Tak Jezus jest królem , a nie bezbronnym niemowlęciem czczonym raz w roku. Dziwne dla mnie zawsze było to, obchodząc Boże Narodzenie zapomina się o najważniejszej osobie tego dnia Jezusie Chrystusie . Zazwyczaj gdy jest jakiś jubilat i obchodzi urodziny to jemu daje się prezenty, a nie miedzy sobą, a o Jezusie się zapomina. Daje się sobie prezenty. Jezusowi śpiewa się kolędy. Tylko pytanie czy my jako dorośli ludzie (mam tu na myśli wszystkich ludzi) chcielibyśmy żeby inni śpiewali nam kołysanki i traktowali nas jak niemowlęta w dzień naszych urodzin? Ja bym tego nie chciała. Kolejna kwestia Bożego Narodzenia to jego data. Czy Jezus faktycznie urodził się dwudziestego piątego grudnia? Co na ten temat mówi Biblia? Jakie są korzenie Bożego Narodzenia?

W Biblii możemy przeczytać, że pasterze ze swoimi owcami byli jeszcze na łąkach. W tamtym rejonie, w którym urodził się Jezus zimy są mroźne i śnieżne. Czy byłoby możliwe, żeby pasterze byli na łąkach. Sama odpowiedź się nasuwa zwierzęta by pomarzły.

Kolejna kwestia korzenie Bożego Narodzenia, korzenie. Skąd się właściwie wzięło w kulturze chrześcijaństwa? Przecież pierwsi chrześcijanie nigdy go nie obchodzili. Jezus tez ani razu o nim nie wspomniał. Więc skąd się wzięło?

Zawsze mnie ten temat nurtował. Nie szukałam nigdy informacji na ten temat bo po co? Dopiero jak zaczęłam czytać Pismo Święte postanowiłam zbadać tą kwestie. Poszukałem w internecie i znalazłam kilka ciekawych informacji. W internecie znalazłam miedzy innymi informacje na to ze Boże Narodzenie jest świętem o korzeniach pogańskich. Jak również popularne związane z nim tradycje.

O wielu rzeczach nie miałam pojęcia chodząc w szkole na religię. Czemu tak jest, że nie mówi nam się ludziom wielu rzeczy? Czemu kościół jest tak zakłamany i ukrywa przed wiernymi prawdę z Pisma Świetego? Często tłumaczą się, że to tajemnica wiary. Nie ma czegoś takiego jak tajemnica wiary. Wiernym trzeba wszystko wyjaśnić.

Tajemnica wiary. Co to właściwie jest? Np dogmat o trójcy jest taką tajemnicą. Ojciec, Syn Boży i duch święty w jednej osobie. Nie ma czegoś takiego. Gdyby trójca istniała Jezus nie mówiłby o Bogu, że jest potężniejszy od niego. Potwierdziłby, ze jest równy Bogu. Nigdy tego nie powiedział. Natomiast Duch Boży to nic innego jak moc Boża. To dzięki niej Bóg stworzył wszystko. Zresztą jak mogą być trzy osoby w jednej to nie możliwe. Biblia nic nie mówi o trójcy. W Biblii słowo trójca nie występuje ani razu.

Kiedyś myślałam, że tak jest. W moim domu głęboko się wierzyło w to czego uczy kościół. Moja mama była przecież gorliwą katoliczką.

Święta Bożego narodzenia też były obchodzone. Mi nigdy nie sprawiały przyjemności. W naszym domu nie było czegoś takiego, że przychodził święty Mikołaj, to rodzina kupowała sobie prezenty i się nimi obdarowywała.

Pamietam ten wieczór. Wieczór w którym znienawidziłam święta. Wszyscy dawaliśmy sobie prezenty. Moja babcia kupiła prezenty Malwinie i Marcie. Mi nic nie dała. Byłam wtedy małą dziewczynką miałam wtedy osiem lat.
-Mi nic nie kupiłaś - zapytałam
-Nie bo cię nie lubię - odpowiedziała
Zrobiło mi się przykro. Nie mogłam tego zrozumieć dlaczego tak mnie potraktowała. Jej mąż, a mój dziadek był inny niestety już nie żył. Od tamtej pory nie lubiłam świąt.

Rozdział 12.

Mimo że wiedziałam z Pisma Świetego co podoba się Bogu,a co nie moje życie nie było takie piękne. Popełniałam błędy. Zarówno te większe jak te mniejsze.
W wieku piętnastu lat przestudiowałam już prawie całą drugą książkę. W moim przypadku była to „Twoja młodość korzystaj z niej jak najlepiej". Było tam wiele rozdziałów skierowanych do młodych ludzi. Przy analizowaniu jej dowiedziałam się że Bóg nie popiera palenia papierosów mimo to sięgnęłam po nie.
Muszę przyznać, że nigdy nie nauczyłam się palić. Może dlatego, że nigdy się nie zaciągałam. Po prostu nie umiałam.
-Daj tego papierosa bo go zmarnujesz - powiedziała jedna z moich koleżanek
No i dobrze. Papierosy śmierdzą. Cieszę się, że się nie nauczyłam palić. Miałabym ogromny problem, żeby rzucić to paskudztwo. Pamiętam ile wysiłku wkładał mój tata, żeby rzucić palenie. Zastępował papierosy gumami do żucia. Niestety nigdy nie udało mu się pozbyć nałogu. Zawsze do niego powracał. Przestał palić dopiero po zawale. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po kilku miesiącach wrócił do nałogu. Skończyło się to dla niego trzema udarami i śmiercią.

Moim największym błędem było to co stało się rok po
śmierci mojej siostry. Nie umiem tego wymazać z pamięci. To był dla mnie koszmar. Nawet teraz gdy o tym myślę czuję złość, że nic nie udało mi się zrobić.
Byłam wtedy u babci na wsi. Szwagier mojego wujka (brata mojej mamy) uroił sobie w głowie, że mnie kocha i , że ja też mogę czuć do niego to samo. Prawda była zupełnie inna. Nigdy mi się nie podobał. Niestety do niego to nie docierało. Postanowił sobie, że mnie zdobędzie i że będziemy razem. Planował nawet naszą przyszłość.

Najgorszy był dla mnie ten dzień w którym pojechałam do babci i jak zawsze poszłam na jabłka do sadu. Była tam jabłoń, która rodziła dwa rodzaje jabłek. Malinówki i jeszcze jakieś inne(pamietam że były żółte i były bardzo słodkie. Nie pamietam nazwy). Przyszedł do mnie on. Najpierw zagadał. Stwierdził, że ładnie wyglądam zresztą jak zawsze. Oczywiście z grzeczności podziękowałam.
-Wiesz że cię kocham- powiedział
-Ale ja ciebie nie - powiedziałam
- Wiem , że kłamiesz - powiedział patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Widziałam w nich coś czego nie umiem opisać. Z niebieskich stały się granatowe. Zaczęłam się go bać.
-Będziesz moja czy ci się to podoba czy nie- powiedział przez żeby
Bałam się go tak bardzo, że chciałam uciekać z tego sadu. Chciałam być jak najdalej od tego człowieka. Niestety nie udało mi się. Złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę. Bałam się go. Nigdy nie czułam takiego strachu jak tamtej chwili. Nigdy go takiego nie widziałam. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. To było okropne! Strasznie śmierdział papierosami. Bleee. Na samo wspomnienie tego robi mi się nie dobrze.

Stało się to czego się nie spodziewałam. Pchnął mie do tylu tak, że upadłam na stos słomy, czy siana nie pamietam już co to było. Wiem, że nie upadłam na trawę. To było coś innego. Zdarł ze mnie ubranie. Mimo że od tamtej pory minęło już 23 lata nie umiem o tym mówić. Ten okropny ból. Mój przeraźliwy strach.
-Co robisz- zdołałam wyszeptać
-Już kończę - powiedział -
Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam zasłonił mi usta ręką. Strasznie na mnie napierał. Próbowałam się jakoś bronić, ale nie miałam siły był ode mnie większy i silniejszy. Zaczęłam się wiercić w nadziei, że jakoś się uwolnię. Niestety nie dałam rady. Wszystko mnie bolało. Chciałam krzyczeć , a nie mogłam.
-Leż bo ci ...- powiedział to po czym zaklął. Ja nie będę jego słów cytować. Zaczęłam płakać, błagać go wręcz ale on nie chciał. Gdy skończył wstał zasunął rozporek i jakby nigdy nic poszedł sobie. Ja zostałam sama wystraszona i przerażona. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszystko mnie bolało. Ten ból czułam w całej dobie. Tego nie da się opisać słowami. Nie życzę tego nikomu. Przeżyć coś takiego to coś okropnego. Może nie byliśmy kumplami, ale czasami zmieniliśmy kilka słów. Traktowałam go jak kolegę , a on potraktował mnie jak obiekt do zaspokoić swoje rządze seksualne. Siedziałam tak godzinę i płakałam.


W końcu wzięłam się w garść. Poszłam do domu, żeby się umyć. Musiałam go z siebie zmyć. Ten cały brud. Czułam się brudna. Może brud literalny udało mi się zmyć. To co miałam w głowie siedziało tam. Tego nie dało się wymazać. Wspomnienie tego zdarzenie z przed chwili siedziało w mojej głowie nie dało się go pozbyć. Czułam jak rozsadza mi głowę , że zaraz eksploduje.
-Czemu on to zrobił - w mojej głowie tłukły się różne myśli na które nie znałam odpowiedzi.
Czułam wstyd i upokorzenie. Nie umiałam sobie wytłumaczyć czemu do tego doszło.

Od tamtej pory minęło kilka dni. Gdy go widziałam ociekałam jak najdalej od niego. Nie mogłam przebywać blisko niego. Strach mi nie pozwalał.
„Co jeśli zrobi to jeszcze raz?"- zastanawiałam się
Nie wytrzymałabym drugi raz czegoś takiego. Ten jeden raz był dla mnie bardzo ciężki.

Najgorsze było to, że on planował naszą wspólną przyszłość po tym wszystkim. Wariat jakiś!! Jak można najpierw wykorzystać dziewczynę, a potem myśleć, że ona będzie z nim o stworzy z nim rodzinę. Chory!!!!
Nie umiałam mu tego zapomnieć i wybaczyć. Nadal nie umiem.

Nie wiem jakim cudem dowiedział się, że jestem w ciąży. Nie wiem kto mu to powiedział, przecież nikomu nie powiedziałam. Bałam się reakcji bliskich, przyjaciół, ludzi. Nie byłam do tego przygotowana. Gdy tylko się dowiedział zaczął się koszmar. Zaczął nachodzić mnie z rodzicami w moim rodzinnym domu. To było denerwujące. Wręcz nie do zniesienia. Twierdził, że muszę być z nim. Dziwne on chce i ja muszę być z nim. Nie ma i nie było takiej opcji. Jego rodzice gotowi byli nawet na to, żeby załatwić mi bierzmowanie, którego nie miałam byleby tylko być z ich synusiem. Pamietam jak jednego razu przyjechali błagać mnie żebym dała szansę ich synowi. Zupełnie ich zignorowałam i nawet do nich nie wyszłam. Rozmawiali z moimi rodzicami i wujkiem. Stwierdzili, że jak ich syn nie weźmie ślubu w kościele to oni się go wyrzekną. Mój wujek (brat mojego taty) nie wytrzymał i powiedział
-Mój syn od roku mieszka z kobietą bez ślubu. Co mam się go z tego powodu wyrzec? Nie muszę zaakceptować to. Jest dorosły nie mogę mu nic nakazać bo i tak mnie nie posłucha.
Od tamtej pory już nie przyjeżdżali. I dobrze! Nie chciałam ich oglądać


Dziewięć miesięcy później urodziłam moją córkę Anię. Postanowiłam sobie, że nie odbiorę jej ze szpitala, przecież przypominałaby mi to co się stało. Mój tata jednak uświadomił mi, że nie jest niczemu winna. -Przecież to nie jej wina, że tak się stało. Nie możesz na nią patrzeć przez pryzmat zachowania jej ojca.
„No trudno"- pomyślałam. Postanowiłam ją wychować. Na początku trudno mi było ją zaakceptować. Przypominała mi tego zwyrodnialca. Z czasem obdarzyłam ją uczuciem ona odpłaciła mi tym samym.

28/01/23

To jest ta droga!!! rozdział 1-8

Cześć kochani w dzisiejszym wpisie chciałabym wam zaproponować do lektury moją kolejną książkę pt. " To jest ta droga!!!" Mam nadzieję, że się wam spodoba.


Książkę tą dedykuje 
mojej kochanej mamie.
Dzięki Ci mamuś, że pokazałaś
mi drogę , z której nie chcę schodzić 
nawet w dniach mojej starości 

Rozdział 1.

Miałam trzynaście lat gdy do moich drzwi  zapukali Świadkowie Jehowy. Byłam wtedy w siódmej  klasie szkoły podstawowej. Na początku nie zwracałam na to uwagi. No cóż jak przychodzili to i odchodzili. Zawsze zostawili jakieś broszurki do czytania. Jak to Świadkowie Jehowy zawsze coś zostawiali bo oni zawsze tak robili. Głosili o tym, że przyjdzie nowy świat i usunie zło panujące na świecie. 

Pewnego popołudnia. To chyba było w maju. Nie pamietam dokładnie , ale mniejsza z tym. Przecież nie o to tu chodzi. Chodzi raczej o to, że tego dnia do mamy  znów przyszli Świadkowie Jehowy. Dwie kobiety. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby jedną z nich nie moja nauczycielka od j. rosyjskiego Bernadetta Chodorowska.
- Anita twoja nauczycielka od j. rosyjskiego przyszła - powiedziała moja siostra Malwina
- Co ty mówisz ? - spytałam z niedowierzaniem 
-Serio. Zobacz 
Wychyliłam głowę z pokoju. Faktycznie. W pokoju rodziców razem z mamą siedziały dwie kobiety. Jedną z nich była Chodorowska. Czyżby nauczycielka rosyjskiego była Świadkiem Jehowy? Byłam
w szoku. Kim właściwie są ci Świadkowie Jehowy? - zastanawiam się. Szybko jednak przeszłam o tym myśleć. 

Świadkowie przychodzi pamiętam już regularnie. Studiowali z mamą książkę „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi „. Ciekawa książka bo muszę przyznać, że też mnie zaintrygował ten temat. Życie wieczne i tu na ziemi. Ciekawe? Ksiądz na religii zawsze mówił o życiu w niebie. To znaczy, że ci dobrze czyniący idą do nieba, a ci co czynią źle trafiają do ognia piekielnego. Jakoś ciężko było mi w to wierzyć. 

Czemu? Przede wszystkim, dlatego , że uważam , że jak kogoś się kocha to nie doświadcza się go torturami. 
Zanim mama zaczęła rozmawiać na poważnie ze Świadkami Jehowy chodziła do kościoła była katoliczką. Pamietam jak przychodziła do nas taka starsza pani. Aldona chyba miła na imię. Często próbowała mamę przekonać, że tylko w Piśmie Świętym znajdzie prawdę, ale mama zawsze ją zbywała. Pewnego razu przyszła i coś chciała mamie powiedzieć. Nie wiem co bo nie pamietam. Mama wtedy odpowiedziała
-Daj mi spokój kobieto! Muszę dziecko do wiary doprowadzić 
Tak właśnie powiedziała. Byłam wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej. Mama mówiąc, że musi mnie doprowadzić do wiary miała na myśli to, że muszę pójść do komunii. No ok poszłam do komunii. Uczenie się pytań z katechizmu to była tragedia. Potem egzamin po co to komu? Najgorsze było to jak musiałam iść do kościoła do spowiedzi i szeptać komuś moje grzechy na ucho. No ale cóż poszłam. Tego wymagali ode mnie rodzice. To był mój pierwszy i ostatni raz gdy poszłam do spowiedzi. Do konfesjonału zawsze było dużo ludzi i nigdy nie chciało mi się czekać. Rodzicom zawsze kłamałam, że u spowiedzi byłam. Nigdy nie ciągnęło mnie do kościoła. Tam jest tak ponuro i ciemno!!!! Balam się tam chodzić. Nie wiem czemu, ale jak miałam wejść do kościoła czułam przerażenie. Najbardziej bałam się obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Babcia mi opowiadał, ze blizny na jej policzku pochodzą stąd, że broniła Pana Jezusa , że się powiększają i jak dojdą do serca nastąpi koniec świata. Bardzo bałam się tego końca świata jako mała dziewczynka. Często patrzyłam na ten obraz wiszący w pokoju czy faktycznie tak jest. 
Wróćmy  do tego jak zaczęli przychodzić Świadkowie Jehowy do mojej mamy. No właśnie rozmowy z nimi też mnie nie interesowały. Chyba nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy , ale rosła ze mnie mała ateistka. Pamietam, że nie chodziłam wtedy do kościoła, mimo że rodzinie mówiłam, że chodziłam. Wolałam pójść  na lody. Tak na lody. Pieniądze, które miałam na tacę dla księdza przeznaczyłam na moje przyjemności. Pamietam, że kupowałam lody, gofry czy rurki z bitą śmietaną. Wszystko byle nie dać księdzu. Nie lubiłam ich. Nie wiem czemu ale po prostu ich nie lubiłam. 

Pamietam jak pewnego dnia przyszły do mamy dwie kobiety. Jedna starsza w wieku mojej mamy a druga młodsza. Ta starsza miała na imię Aldona a ta młodsza Adriana. Siedziałam pamietam wtedy z boku i przysłuchiwałam się o czym rozmawiają. Ni to z gruszki ni z pietruszki Ada zapytała 
-Anita czy byś nie chciała przyłączyć się do mamy i poznać Pismo Święte?
-Jak poznać Pismo Święte ?- zapytałam 
Na przykład co ono mówi o naszej przyszłości ? - odpowiedziała mi Ada 
- A co mówi ? - zapytałam na odczepnego 
-No na przykład, że na ziemi będzie raj. 
- Na ziemi?- nie dowierzałam - A kto by chciał żyć tu na ziemi ? Przecież ciągle gdzieś coś się dzieje. 
-Dobrze że poruszyłaś ten temat- wtrąciła się do naszej rozmowy Aldona - Wiesz dlaczego tak jest ? Żyjemy w dniach końca i muszą spełnić się proroctwa biblijne. 
- Jakie - ciągnęłam temat. Szczerze mówiąc trochę mnie to zainteresowało. Życie na ziemi nie w niebie ? To było ciekawe. Ksiądz zawsze uczył o niebie, że mamy duszę, która po śmierci ciała idzie do nieba, a tu Pismo Święte mówi , że nie ma nieśmiertelnej duszy, że człowiek jest duszą. Jeden z wersetów biblijnych mówi, że jesteśmy prochem i do prochu wracamy. 

Długo się nie zastanawiałam postanowiłam, że porozmawiam ze Świadkami Jehowy. Przecież tak nie wiele wtedy o nich wiedziałam. Zrobiłam to z czystej ciekawości. Było wiele tematów, które nie dawały mi spokoju. Miedzy innymi: nauka o trójcy, nauka o piekle i wiele innych. Najbardziej jednak intrygowała mnie nauka o piekle. Jak Bóg, który kocha ludzi może pozwalać na ich cierpienie w ogniu piekielnym- zastanawiałam się pamietam 

         Rozdział 2.

Pamietam, że zaczęłam studiować Pismo Święte. ( Tak u Świadków Jehowy nazywa się analizowanie Biblii- po prostu studium Biblii ). Dzięki takiej analizie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Zapytacie pewnie czego można dowiedzieć się studiując ze Świadkami Jehowy? 
Kochani otóż wielu rzeczy. Książką pomocną w analizowaniu Pisma Świetego była wtedy książka „ Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Może ktoś zapytać życie tu na ziemi? I szybko sobie odpowiedzieć nie to niemożliwe. Tyle się dzieje na świecie i życie wieczne ? Sorry, ale nie!! Uwierzcie też tak na początku myliłam. Życie na ziemi to nie możliwe . Przecież żaden normalny człowiek nie chciałby żyć wiecznie w takich warunkach jakie panują na świecie. 

Przełamałam się jednak. Jak już wcześniej intrygowało mnie jak kochający ludzi Bóg może pozwalać na to żeby jego wierni cierpieli wieczne męki w ogniu piekielnym. Miedzy innymi dlatego zdecydowałam się studiować Biblię. Czy Ada wyjaśniła mi nurtującą mnie kwestię piekła ? Oczywiście !! Ale do tego dojdziemy po kolei. 

Na początek przybliżę wam książkę, której wspomniałam czyli „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Znalazłam w niej wiele odpowiedzi na moje pytania. Miedzy innymi :
*Życie wieczne nie jest mrzonką

*Kto jest wrogiem życia wiecznego - z tego rozdziału dowiedziałam się, że szatan- diabeł utrudnia ludziom poznanie Boga. Przecież już w ogrodzie Eden zwiódł pierwszą parę ludzką, mówiąc im, że gdy zjedzą owoc z zakazanego drzewa napewno nie umrą. Staną się jedynie podobni Bogu. I wszyscy wiemy co się stało. Z powodu nieposłuszeństwa Adama i Ewy wszyscy ponosimy konsekwencje , co za tym idzie starzejemy się i umieramy.

*To nie wszystko jedno, którą religię wyznajesz 

* Bóg - kim on jest ?

* Czy Biblia rzeczywiście pochodzi od Boga?
* Czy Jezusa Chrystusa posłał Bóg ?
*
* Po co tu żyjemy ?

* Co się dzieje po śmierci - z tego rozdziału dowiedziałam się, że nie mamy czegoś takiego jak nieśmiertelna dusza, która wędruje gdzieś po śmieci ciała. Np. Łazarz, który przez cztery dni był martwy nie wspomniał ani razu, że był w niebie czy piekle. 

* Czy naprawdę istnieje piekło ? Z tego rozdziału wynika, że Biblii piekło to inaczej grób ludzkości czasami nazwany Hadesem lub Szeolem. 

* Potęga złych duchów - tego rozdziału mogłam się dowiedzieć , że znali nam się nie ukazują i nigdy do nas nie przychodzą. Ukazano tu nawet anioły, które przybrały ludzki kształt by zbliżyć się do ludzkich córek , a także jak złe duchy potrafią zwodzić łudzić. No i przede wszystkim jak odpierać arak złych duchów

*Dlaczego Bóg toleruje zło ? Dowiedziałam się bardzo ważnej kwestii spornej , która powstała w wyniku buntu już w ogrodzie Eden 

* Jesteś uwikłany w żywotną kwestię sporną 

* Pokojowy rząd - w tym rozdziale wykazano na postawie Biblii oczywiście , że Pan Jezus Chrystus nie jest niemowlęciem, którego narodziny upamiętnia się co roku dwudziestego piątego grudnia , ale królem w Królestwie Bożym, które panuje w niebie od 1914 roku i niedługo też zapanuje tu na ziemi.

* Rozdział 14 tej książki uświadomił mi kto idzie do nieba i dlaczego? 
Okazuje się , że nie wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba. Takie osoby jak Abel, Dawid, Mojżesz czy Hiob czekają na zmartwychwstanie by żyć na ziemi. Są jednak niektórzy wierni , którzy idą do nieba. Nasunęło mi się wtedy pytanie: Ile osób pójdzie w takim razie do nieba ? Ada szybko wyjaśniła mi , że to jedynie 144 tysiące wiernych osób . Zostali wybrani gdyż rozumieją problemy ludzi sami je przeżywali. Nazwani w Biblii są „małą trzódką".

* Jak zostać poddanym takiego rządu?
Wykazano tu, że potrzebujemy wiedzy , wymagane jest sprawiedliwe postępowanie, trzeba być lojalnym wobec rządu Bożego

* Rząd Boży obejmuje władzę
Wykazano tu kiedy rząd Boży czyli Jezus Chrystus objął władzę

* Po czym poznamy przyjście Jezusa ?

* „Koniec świata „ jest bliski 
Jezus gdy był tu na ziemi podał apostołom znak „dni ostatnich „ miały to być : wojny (Mateusza:24:7), braki żywności (Mateusza 24:7), zarazy innymi słowy pandemie ( Łukasza 21:11), trzęsienia ziemi (Mateusza 24:7), wzrost bezprawia (Mateusza 24:12), ludzie będą mdleć ze strachu (Łukasza 21:26), nieposłuszeństwo rodzicom ( 2 Tymoteusza 3:2) , kochanie pieniędzy (2 Tymoteusza 3:2), kochanie rozrywkę bardziej niż Boga   ( 2 Tymoteusza 3:4), na pozór stwarzanie zbożnego oddania ale okazywanie się fałszywy według jego mocy ( 2 Tymoteusza 3::5), niszczenie i zanieczyszczanie ziemi (Objawienie {w innych przekładach również apokalipsa} 11:18), 

* Po armagedonie rajska ziemia 
Pokój dla całej ludzkości ( Izajasza 9: 6,7) nigdy nie będzie wojen ( Psalm 46::8,9) , dobre warunki mieszkaniowe ( Izajasza 65:21-23), zniknie przestępczość ( Psalm 37:9,10), ziemia stanie się rajem ( Łukasza 23:43, Psalm 37:28), żywności będzie pod dostatkiem (Psalm 72:16), pokój między ludźmi ,  a zwierzętami ( Izajasza 11:6, 65:25), zbratanie się całej ludzkości ( Objawienia 7:9,16), nie będzie chorób i starość ( Objawienia 21:3,4), zniknie smierć ( Objawienia 20:13)

* Zmartwychwstanie dla kogo i gdzie?

* Dzień sądu co będzie potem ?

* Jak rozpoznać religię prawdziwą?

*Widzialna organizacja Boża 

* Czy podlegamy dziesięciorga przykazań ?

*  Za światem szatana czy za Bożym nowym systemem ?- pamietam, że podjęłam wtedy decyzję, że chcę służyć Bogu. Prawdziwemu Bogu Jehowie. 

* Walka o to żeby postępować właściwie . 

* Jak doznać pomocy dzięki modlitwie ?

*Obcowanie ze sobą w duchu miłości 

* Dbałość o szczęście w rodzinie 

* I ostatni rozdział książki : Co zrobić żeby żyć wiecznie ?

I tak przestudiowałyśmy całą książkę „ Żyć wiecznie „- tak się mówiło w skrócie na tą książkę ale każdy Świadek Jehowy wiedział o którą książkę chodzi. 

W miedzy czasie do studium przyłączyła się moja młodsza siostra Malwina. Malwina była ode mnie trzy lata młodsza , miałam jeszcze jedną siostrę Martę , ale Marta była mała. Miała siedem lat

Co do Malwiny robiłyśmy już wszystko razem. Razem zostałyśmy głosicielami dobrej nowiny o królestwie Bożym jak również razem postanowiłyśmy razem symbolizować chrztem w wodzie swoje oddanie się Bogu. O tym napiszę więcej w jednym z kolejnych rozdziałów. 
      
 Rozdział 3. 

Studiowanie Pisma Świetego przychodziło mi nawet łatwo. Szybko przyswajałam wiedzę. Gorzej było z uczynkami. Wiecie z małego buntownika zmienić się w pokorną osobę było ciężko. 

Pamietam, że miałam w klasie dziewczynę , z którą ciagle się kłóciliśmy albo biłyśmy . Dorota była jakby to powiedzieć porywczą osobą. Zawsze miałyśmy spiny. Czasami o wszystko. 
Sytuacja nasiliła się jak cała moja klasa dowiedziała się , że studiuję Biblię ze Świadkami Jehowy. To była masakra. ( teraz nawet niedawno na grupie klasowej, na Facebooku którą sama utworzyłam jedna z koleżanek napisała mi, że nic nie osiągnęłam poza tym , że zostałam Jehową. Wyjaśniłam jej grzecznie, że jestem Świadkiem Jehowy , Jehowa to imię Boga, ale nie chciała mnie słuchać ). Lubiłam chodzić do szkoły.. Lubiłam się uczyć, ale wtedy chodzenie do szkoły to była porażka. Zastanawiałam się nawet czy zamiast do szkoły nie iść do parku Sienkiewicza czy na Bulwary i tam nie przeczekać aż skończą się lekcje i wrócić do domu. Mino że miałam takie pragnienie nigdy na wagary nie poszłam. Po prostu nie umiałam. Jak wyszłam do szkoły to już do niej dotarłam. 

Moja wychowawczyni pani Janina Pastuszek też była przeciwko mnie. Pamietam , że gdy powiedziałam jej lekcji z wychowawcą , że na drugą lekcję nie idę ( to była religia) powiedziała 
-Anita ty chyba sobie żartujesz ? Przecież bierzmowania nie dostaniesz! Co  za tym idzie ksiądz nie da ci ślubu. 
- Zawsze mogę wziąć ślub w urzędzie stanu cywilnego- odpowiedziałam - zresztą jestem w takim wieku, że nie myślę o takich rzeczach. - powiedziałam i wyszłam ponieważ zadzwonił dzwonek na przerwę. 

Muszę przyznać , że w podstawówce nie było łatwo ,ale wiedziałam , że nie jetem sama. Miałam świadomość , że jest ze mną Bóg , który mnie wspiera i mi pomaga w trudnych chwilach. 

Na szczęście te dwa lata czyli siódma i ósma klasa szkoły podstawowej szybko minęły. Bardzo mnie to cieszyło. Wiedziałam ,że gdy pójdę dalej do szkoły już wszystko będzie wyglądało inaczej. I nie myliłam się.   

Zanim jednak skończyła się moja gehenna w podstawówce w ósmej klasie wzięłam chrzest. Postanowiłam w ten sposób pokazać światu, że moim Bogiem jest Jehowa. Czy żałuję tego kroku? Nie i nigdy nie żałowałam. 

                        Rozdział 4. 


Chrzest wzięłam razem z Malwiną w moim rodzinnym mieście Włocławku na zgromadzeniu. To był 25.04.1995 rok. Od rana o ile dobrze pamietam  od godziny 9:00 do godzinny 12:00 były przemówienia. Na końcu było przemówienie brata  skierowane do kandydatów do chrztu. Brat udzielił nam wielu wskazówek jak trzymać się wąskiej drogi prowadzącej do życia ponieważ szatan będzie chciał byśmy zeszli z tej wąskiej drogi na drogę szeroką i podążali za tłumem. Wiadomo, że nic dobrego by z tego nie wyszło. 

Po wykładzie była pleśń z brązowego śpiewnika ( już go nie ma. Chociaż ja go jeszcze mam w biblioteczce ) numer 207.  „ Do kogo należymy". Oparta na liście Pawła do Koryntian ( 1 Koryntian 6:20) Pamiętam ją do dziś: 

Pieśń  207 
„Do kogo należymy ?"

1. 

Którego Boga czaisz ?
Któremu służysz dziś ?
Ten pan, któremu kłaniasz się ,
swym niewolnikiem czyni cię 
Dwom służyć nie da się ,
jednego wybierz już . 
Swe serce mu daj , 
w miłości doń trwaj . 

2.

Którego Boga czcisz? 
Któremu służyć chcesz? 
Bóg jeden jest martwy jak słup,
a drugi żywy - wybór zrób.
Czy „Cezar bogiem twym? 
Czy jemu wiemy wierny być ?
Czy w tych trudnych dniach 
swój ślub złożysz Jah, 
by dla Niego żyć ?

3.

Którego Boga czczę?
Jehowę wielbić chcę!
Posłusznie pragnę służyć Mu,
swe śluby spełniać w każdym dniu.
Krwią syna kupił mnie ,
czyż ludzi bym się bal ?
Mym Bogiem jest On
i daje daje mi schron, wciąż przy nim będę trwał. 

4.

Jehowa to nasz Bóg !
Jest Panem dla swych sług.
Dziś jedność on zapewnia nam,
o trzodę swą troszczy  się sam. 
Gdy zgromadzamy się, by jego sławić wraz,
to uczy nas Bóg,
jak strzec prostych dróg i prawdą karmi nas. 

Oto cala pieśń 207.  Tak wpadła mi w oko, że postanowiłam się jej nauczyć. 

Jak wspomniałam chrzest z Malwiną wzięliśmy w 1995 roku, a mamy 2022 czyli Świadkiem Jehowy jestem już  dwadzieścia siedm lat. Piszę jestem , ponieważ Malwina zmarła trzy lata po chrzcie w wieku szesnastu lat. Ja miałam wtedy dziewiętnaście. 


                               Rozdział 5. 

Malwina w wieku szesnastu lat ciężko zachorowała. Wszystko zaczęło się od bólu brzucha. Mówiła, że ją boli. Pomimo badań jakie robiła nie wykazało, że w jej organizmie rozwija się nowotwór złośliwy. Była wtedy w ósmej klasie robiła wszystkie badania gdyż chciała pracować w handlu. Praktyki miała mieć w sklepie spożywczym. Robiła badania do szkoły i nic nie wskazywało, że tak ciężko zachoruje. 


Był dziewiętnasty czerwiec ja byłam w wtedy w szkole po świadectwo ukończenia szkoły, a Malwinka miała mieć wtedy operację gdyż podczas badań u lekarza okazało się, że w brzuchu ma wodę i nic nie widać. Brzuch się jej powiększał , a my nie wiedzieliśmy dlaczego. Ludzie zaczęli podejrzewać różne rzeczy byli także tacy, którzy uważali, że jest w ciąży. 
- Gdzie ja w ciąży - mówiła Malwina - Przecież ja nawet chłopaka nie mam
Ale wiadomo ludzie zawsze wszystko wiedzą najlepiej. Muszą zawsze gadać bo by. chorzy byli. Szok!!!

Wracając do dnia operacji. To był najgorszy dzień w moim życiu. Musiałam być tego dnia w szkole. W szpitalu oczywiście razem z Malwiną byli rodzice , ale mimo wszystko serce mi pękało, że ona tak cierpi. 

Operacja Malwiny udała się. Chociaż to był dopiero początek tego co miło nadejść. Malwina miała raka. Raka wodnego w brzuchu, który zaatakował wszystko : jajniki, żołądek, jelita i wątrobę. W brzuchu zebrało się aż sześć litrów wody. Normalnie ciężko to wszystko sobie wyobrazić. Jak w brzuchu tak może  zmieścić się tyle wody. Byłam w szoku jak się dowiedziałam. Następna wiadomość którą tego dnia usłyszałam to, to że jest to nowotwór złośliwy. Lekarz powiedział rodzicom , że może być tak, że Malwina przeżyje dwa lata , ale może też być tak, że nie dożyje końca wakacji. Różne myśli kłębiły mi się w głowie. To nie możliwe myślałam. Nie moja siostra. Normalnie szok nie mogłam w to uwierzyć. 


Czas płynął szybko. Były takie dni , że Malwina czuła się dobrze , ale zdarzały się dni , że była ospała , zmęczona jednym słowem do niczego. 

-Ja tu już nigdy nie pójdę do szkoły, żeby się dalej uczyć. Nie będę miała na to siły. 
-Malwinka co ty mówisz- powiedziałam - jeszcze będziemy razem chodzić na spacery do lasu do parku. Zobaczysz wszystko się ułoży i będzie dobrze 
Sama nie wierzyłam w to co mówię, ponieważ widziałam jak z dnia na dzień opada z sił , ale jakoś musiałam ją pocieszać. 

Pamietam ten dzień jak Malwinę zabierali do szpitala bo źle się poczuła . To był 20.08.1998 r. Bardzo wszystko ją bolało. Rozmawiała z mamą ze mną a nawet z Martą. Nasza najmłodsza siostrzyczka miała wtedy dwanaście lat 
- Anita pamiętaj, żebyś chodziła na zebrania i trzymała się wąskiej drogi, którą razem wybrałyśmy. Jak tego nie przeżyję spotkamy się w raju. 
-Dobrze - powiedziałam 
Przyjechał karetka i zabrali Malwinę do szpitala. Mama pojechała razem z nią . Wtedy widziałam ją ostatni raz. Już do nas nie wróciła 



                  Rozdzielał 6. 


O siódmej rano mama wróciła ze szpitala po rzeczy dla Malwiny , która została w szpitalu 
- Malwina od nas odchodzi -powiedziała mama 
-Jak odchodzi ? -zapytała Marta
-Malwinka umiera- poinformowała nas mama 
-Mamusiu nawet tak nie myśl - powiedziałam Malwinka do nas wróci . Nie możemy tak nawet myśleć . 

Mama z tatą zabrali kilka potrzebnych rzeczy do szpitala dla Malwiny i pojechali., my z Martą zostałyśmy w domu. Miałyśmy dołączyć do nich później. 
Już zakładaliśmy buty i szykowaliśmy się do wyjścia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer. To były dwie pielęgniarki ze szpitala( przychodziły codziennie do Malwiny zmieniać kroplówki itp). Otworzyłam drzwi zdumiona ich obecnością i powiedziałam 
-Malwinki nie ma. Wczoraj pojechał do szpitala. 
-Tak wiemy. - powiedział jedna z pielęgniarek - Malwinka nie żyje. Zmarła dzisiaj o siódmej czterdzieści 
Dały jej rzeczy i pojechały my z Martą zostałyśmy same pogrążone w smutku. Nie wiedziałyśmy co mamy robić. Poszłyśmy do sąsiadki pani Basi i powiedziałyśmy co się stało. Pani Basia zrobiła nam śniadanie i gorącej herbaty ( była dla nas jak babcia ). Smierć Malwinki był dla wszystkich wielkim szokiem. Nic nie wskazywało na to, że zachoruje i umrze. 

Malwina umarła, a wraz z nią połowa mnie. Byłyśmy nie tylko siostrami, ale też przyjaciółkami. Miałam do siebie żal , że nic nie zauważyłam , że coś się dzieje, że w jej organizmie rozwija się taka straszliwa choroba. Nowotwór wodny złośliwy. Sprawdziły się słowa lekarza. Malwina nie przeżyła wakacji. Ona swój bieg ukończyła. Zasnęła snem śmierci i czeka na zmartwychwstanie, a co ze mną? Ja muszę nadal robić wszystko by ten bieg ukończyć , przeżyć armagedon i móc żyć w rajskich warunkach opisanych w księdze objawienia. 

Pogrzeb Malwiny odbył się cztery dni później. Było na nim bardzo dużo osób ze szkoły do której chodziłyśmy. Pamietam,  że nie płakałam tego dnia. Nie wiem co myśleli wtedy ludzie. Czułam na sobie ich wymowne spojrzenia. 
Umarła jej siostra , ona nie płacze . Tak nie płakałam , mimo że umarła mi siostra. Nie czyniłam tego miedzy innymi może dlatego, że nie docierało to do mnie. Byłam jak we śnie . Koszmarnym śnie . Miałam nadzieję, że obudzę się i wszystko będzie jak dawniej. Znów będziemy wszystkie trzy siostry , a o tej chorobie nawet nie będziemy słyszały. 
Niestety tak się nie stało . Moja siostra naprawdę nie żyła. Zrozumiałam to dopiero w domu gdy wróciliśmy z pogrzebu. Usiadłam na łóżku a moje emocje dały o sobie znać. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Już nic nie było takie jak dawniej. Zostałyśmy obie z Martą.
      
       Rozdział 7.


Czas szybko płynął. Minął rok, dwa , trzy. Ja nadal nie mogłam poradzić sobie ze śmiercią Malwiny.  Nadal tak mam. Czekam z utęsknieniem jak skończy się ten stary zły świat pełen wojen, niesprawiedliwości i zła , a nastanie ten wolny piękny świat obiecany przez Boga, w którym wszyscy ludzie będą dla siebie braćmi. 

Zanim jednak ten świat nastanie musimy żyć w świecie pełnym zamętu, nienawiści, a co za tym idzie wojen. No , ale cóż musi spełnić się zapowiedziany znak czasu przepowiedziany przez samego Pana Jezusa Chrystusa. 
Znak końca bardzo dobitnie opisuje Ewangelia Mateusza rozdział 24. 

Moje życie tez się zmieniło. Dwa lata po śmierci Malwiny urodziłam córkę. Ania jest wspaniałą dziewczyną. Też jest Świadkiem Jehowy. Pismo Święte zaczęła  studiować w wieku dwunastu lat. Na początku twierdziła, że robi to tylko dlatego, ponieważ chce poznać ciocię Malwinę. Z czasem ta chęć spotkania cioci przerodziła się w miłość do Boga. 

Marta niestety nie dotrzymała danego słowa Malwinie. Mimo że Malwina prosiła ją by cały czas studiowała Biblię by mogły się spotkać. Niestety Marta zeszła z wąskiej drogi i podąża szeroką drogą. 

Ja nie zamierzam zbaczać z tej drogi. Córce pokazałam tą drogę. Synowi też chcę zaszczepić miłość do Boga by on również jak moja córka szedł wąską drogą. 

Żyjemy teraz w XXI wieku. Niedawno  rozniosła się na świecie pandemia Covid - 19. Swój początek miała w Chinach i potem rozniosła się na cały świat. Popchnęła bardzo dużo ofiar. Wprowadzona nawet szczepionki na  covid-19. 

Choroba szalała zbierała swoje żniwo. Bardzo dużo moich znajomych tez za nią zachorowało. Czy ja zachorowałam? Nie wiem. Był taki moment w moim życiu, że bardzo źle się czułam. Zresztą mój mąż też. Gorączka, osłabienie , kaszel, katar . Poszłam do lekarza. Lekarz zapytała mnie czy mam smak i węch ( takie były dwa z kilku objawów koronawirusa, inne to miedzy innymi kaszel , katar , wysoka gorączka , a nawet wysoka gorączka) jak powiedziałam , że nie mam, stwierdziła, że to nie covid. 

Kolejnym strasznym wydarzenie na świecie była agresja Rosji na Ukrainę, którą żył cały świat. Inwazja na Ukrainę zaczęła się 24.02.2022 r. Gdy pisałam tą opowieść wojna trwała dwa tygodnie, ale w tym czasie rozegrało się wiele ludzkich dramatów. Byli tacy, którzy uciekali z Ukrainy do sąsiednich krajów , byli też tacy, którzy wracali na Ukrainę walczyć za wolność kraju. 

Uciekało też wielu Świadków Jehowy. Nie chcieli oni brać udziału w wojnie. Czemu Świadkowie Jehowy nie chcą brać udziału w wójcie? Jako wybrany lud przez Boga jesteśmy pokojowo usposobieni. Nie chcemy zabijać ludzi. Jedno z przykazań danych Izraelitom mówi „Nie zabijaj „. Pan Jezus gdy był na ziemi powiedział , że po miłości ludzie nas poznają. 

                               Rozdział 8. 

Pamietam jak zaczęłam poznawać Pismo Święte dużo mówiło się o dniach końca. Mówiono , że żyjemy w dniach ostatnich. Obserwowałam wszystkie znaki, czasami wydawało mi , że to wszystko długo trwa. 

Dużo w tym czasie się wydarzyło. Zmarła moja siostra ( nie żyje już dwadzieścia cztery lata), zmarł mój tata (nie żyje cztery lata). 

Czas szybko płynie. Pomimo wydarzeń, które dzieją się na świecie nie zamierzam odchodzić Boga. Ludzie obwiniają Boga za to co się dzieje. Ja tak nie uważam. Uważam natomiast , że żyjemy w dniach ostatnich. Wszystko to co się dzieje jest znakiem obecności Pana Jezusa Chrystusa. Przepowiedziane było właśnie przez  Niego. Niestety ludzie nie dostrzegają  tego, że przyszło im żyć w czasie końca. 

Dlaczego Bóg nie działa żeby zapobiec temu co się dzieje? Ponieważ są na świecie ludzie o szczerych sercach i chce by wszyscy doszli do poznania Pisma Świetego. Bóg wie kiedy zadziałać i usunąć zło z ziemi. 

Ja wiem jedno. Nie żałują , że wybrałam tą drogę. To jest ta droga. Tak to jest ta droga, którą chce iść. I będę iść. Jestem wdzięczna mojej mamie że mi ją pokazał, a najbardziej jestem wdzięczna Bogu Jehowie, że wybrał mnie z tego świata i pozwolił się poznać i swoje zamierzenie. 

Z ufnością wyczekuje dnia gdy będę mogła ujrzeć moją siostrę i przedstawić jej moją rodzinę. Czekam tez na mojego tatę, ale również wszystkich którzy zasnęli snem śmierci. 

To jest ta droga !!!!

27/01/23

Oszukany rozdziały 18-27

Rozdział 18.
Tomek z Amelią siedzieli w jadalni i jedli obiad. 
- Wybaczysz mi?- zapytał Tomek żonę 
- Tak. Już dawno ci wybaczyłam. Obiecaj mi tylko, że nie spojrzysz na inne kobiety. Dobrze? - wymusiła na mężu Amelia 
- Tak obiecuję. - powiedział Tomek 
- Obiecuję, że nie spojrzę na inne kobiety oprócz mojej żony- powiedziała Amelia 
- Tak obiecuję- powiedział Tomek 
- Powtórz to co powiedziałam - Amelia była nieustępliwa 
- Obiecuję, że nie spojrzę na inne kobiety oprócz mojej żony- powtórzył posłusznie Tomek 

Z rozmowy wyrwał ich dźwięk domofonu. 
- Spodziewamy się kogoś?- zapytała Amelia i poszła otworzyć klatkę schodową- Kto tam?- zapytała 
- Adam otwórz- usłyszała głos kolegi 
- Jasne wejdź- powiedziała i otworzyła drzwi wejściowe do klatki. Niedługo potem Adam wpadł jak tornado do mieszkania 
- Gdzie jest ten gnojek?- zapytał 
-Adam spokojnie. Co się stało?- zapytała Amelia 
Tomek wyszedł z jadalni i zapytał 
- Adam co się stało?
- Ty się mnie pytasz co się stało? Gnoju zerżnąłeś moją żonę i pytasz się co się stało? - krzyczał Adam 
- O to chodzi?- zapytał Tomek 
- Myślałem, że zaprzeczysz. Lizka mówiła Prawdę? Zerżnąłeś ją? Jesteś zwykłym gnojek!!- nie przebierał w słowach Adam 
- Tomek powiedz, że to nie prawda.- prosiła Amelia 
- Adam ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobił. Przecież jesteśmy kumplami.- tłumaczył koledze Tomek - Eliza sama chciała. Przeleć mnie mówiła. Adam się nie dowie. Jak jej powiedziałem, że nie zaczęła drzeć ubranie które miała na sobie i powiedziała, że ci powie,że ją zgwałciłem.- próbował wybielić się Tomek 
- Niby pi co miałaby to robić?- spytała Amelia 
- Chociażby z zemsty?- powiedział Tomek 
- Jakoś nie wierzę w twoje tłumaczenia- powiedziała Amelia- Przecież ty żadnej spódniczce nie przepuścisz. Pakuj się i wynoś się z mojego życia.- powiedziała Amelia- Jak wrócę ma cię nie być. Nie wybaczę bo jesteś idiotom. Skończonym idiotom!!!- krzyczała Amelia. Wzięła kluczyki od samochodu i wyszła. Nie mogła uwierzyć, że jej mąż człowiek, którego kochała, któremu była gotowa wybaczyć skok w bok zachował się jak bydlak i zgwałcił jej przyjaciółkę. 
"Ciekawe jak ona się czuje?"- pomyślała Amelia
Musiala jak najszybciej się dowiedzieć. Dlatego wsiadla w samochód i postanowiła pojechać do przyjaciółki. 

Tymczasem Tomek próbował przekonać Adama, że on nic nie zrobił, że to Eliza próbowała go namówić do seksu. Adamowi ciężko było w to uwierzyć, ponieważ znał stosunek żony do zdrady zawsze przecież mu powtarzała:
-Jak mnie zdradzisz nigdy ci tego nie wybaczę
Czemu więc sama miałaby go zdradzać. Nie to nie było możliwe. We wszystko mógłby uwierzyć, ale nie w to, że jego kochana Lizka go zdrzadza. Nie w to nigdy nie uwierzy
- Tomek nie wierzę ci w żadne twoje słowo. 
- Myślisz, że Eliza mówi prawdę? - zapytał Tomek- Kogo znasz dłużej? Mnie czy ją? 
- Ciebie to fakt, ale Eliza jest moją żoną i to jej ufam.- powiedział Adam- Zapomnij, że mnie znałeś. Nasza przyjaźń się skończyła. Będę robił wszystko,żeby Eliza zgłosiła to co jej zrobiłeś, żebyś zgnił w więzieniu. Powinienem obić ci mordę, ale nie będę zniżał się do twojego poziomu. - powiedział Adam i wyszedł. Nie mógł uwierzyć, że jego najlepszy kolega zdolny był zrobić coś takiego. 

Eliza siedziała w salonie i płakała. Nie wiedziała gdzie jest Adam. Co jeśli jej nie uwierzył, co jeśli się z nią rozwiedzie? Nie!!! Nie może tego zrobić. Przecież ona nie chciała, żeby Tomek jej to zrobił. Brrr!!! Na samą myśl o tym obleśnym facecie chciało się jej rzygać. 

Zadzwonił domofon. Eliza pobiegła do domofonu. 
- Adaś to ty?- zapytała 
- To ja Amelia- powiedziała przyjaciółka 
Kurcze po co Amelia przyszła. Co Eliza jej powie. Postanowiła, że nic nie będzie mówiła. Po co ma martwić koleżankę i dodawać jej stresu. 

Amelia weszła do salonu.
- Cześć drzwi były otwarte.- powiedziała 
- Cześć- odpowiedziała Eliza 
- Jak się czujesz?- zapytała Amelia 
- Bywało lepiej, ale może być. - odpowiedziała Eliza 
- Wiem wszystko.- powiedziała Amelia 
- Ja tego nie chciałam- wyznała Eliza płacząc- On sam tu przyszedł. Chciał, żebym znalazła pracę dla jego kolegi. Potem zaczął mówić, mi takie rzeczy. Na koniec zgwałcił mnie. Amelka nie chciałam tego.
- Wiem. Wierzę ci.- wyznała Amelia 
- Adam mi nie wierzy- wyszedł jak tylko mu powiedziałam. 
- Na pewno ci wierzy. Wiem od Adama co zrobił ci mój były mąż 
-Jak były?- zdziwiła się Eliza 
- Składam pozew o rozwód. Nie mogę i nie chcę być z tym bydlakiem. Dla mnie jest już skończony.
- Przecież będziecie mieć dziecko- powiedziała Eliza 
- I co w związku z tym?- zapytała Amelia.- Po tym co ci zrobił nienawidzę go. Jest dla mnie skończony- kontynuowała Amelia. 
- Rozumiem- powiedziała Eliza 
Zadzwonił telefon Elizy. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz. To Tomek..
- Czego on jeszcze chce- zdziwiła się kobieta 
- Daj ja odbiorę- powiedziała Amelia 
Eliza posłusznie oddała koleżance telefon.
- Czego od niej chcesz gnoju jeden? Mało ci jeszcze? Nie dzwoń do niej bo ona nie chce z tobą rozmawiać. - Amelia nakrzyczala na męża 
Tomek rozłączył się.
- Rozłączył się jak usłyszał mój głos- powiedział Amelia 
- I bardzo dobrze nie mam ochoty go słuchać i oglądać- powiedziała Eliza 
- Tak wiem kochana wiem.- powiedziała Amelia - Jedziemy na policję zgłosić co się tu stało? - zapytała 
- C⁰1hcesz donieść ns swojego męża?- zapytała Eliza 
- On już nie jest moim mężem- powiedziała stanowczo Amelia 

Gdy dziewczyny wybierały się na komisariat do domu wszedł Adam. 
-Kotek sorry, że ci nie uwierzyłem. Gniewasz się na mnie? - zapytał 
-Tak- powiedziała Eliza 
-Idziemy na policję- powiedziała Amelia 
-To dobre rozwiązanie- stwierdził Adam- Jadę z wami. Gdzie Staś?
-Czeka w samochodzie. - powiedziała Amelia 
- Gdzie?- zapytał zdziwiony mężczyzna 
- W moim aucie- wyjaśniła Amelia 
- Możemy jechać?- zapytała Eliza- Chce to mieć już za sobą- powiedziała 
Rozdział 19.

Na komisariacie Eliza siedziała u dyżurnego policjanta. Adam był razem z nią. Nie mógł zostawić teraz żony. Potrzebowała go jak nigdy dotąd. Był jej to winien. Miał już spore wyrzuty sumienia, że od razu jej tego nie wybaczył. 

- Chce pani zgłosić gwałt?- zapytal policjant dyżurny 
- Tak. - odpowiedziała Eliza 
- Dobrze to proszę powiedzieć gdzie i kiedy to się stało- kontynuował dyżurny 
- Dzisiaj około godziny dwunastej. W naszym domu. Miałam opalać się na balkonie, ale zadzwonił domofon poszłam otworzyć- powiedziała Eliza 
- Czyli wpuściła pani gwałciciela do domu?- zapytał policjant 
-Tak - przyknela Eliza- Nie wiedziałam, że ma takie zamiary. Tomek to nasz dobry znajomy. Przyszedł z prośbą, żebym znalazła pracę jego koledze.- kontynuowała Eliza 
- Znaleźć pracę? - zdziwił się policjant 
- Tak panie policjancie znaleźć pracę- powiedziała Eliza- Pracuję w Agencji Pracy Tymczasowej. Zajmuję się znajdowaniem pracy szczególnie dla Ukrainy. Tak jak powiedziałam przyszedł w tej sprawie. Ni to z gruszki ni z pietruszki zaczął mówić mi jaka jestem piękną itp. Zdarł ze mnie koszulkę potem siłą dostał się do moich majtek i tak poprostu zrobio to, a po wszystkim powiedział, że musimy to powtórzyć i tak po prostu sobie wyszedł. 
- Dobrze przyjąłem- powiedział policjant 

Eliza z Adamem wyszli od policjanta.
- I co?- dopadła ich na korytarzu Amelia 
- Nic. Policjant przyjął zgłoszenie. Pewnie niedługo po niego pojadą- wyjaśnił przyjaciółce Adam 
- No i git - powiedziała Amelia- Nie mam ochoty go oglądać
- Możemy jechać do domu?- poprosiła Eliza 
- Oczywiście- powiedziała Amelia 

Pół godziny później całą czwórka była w domu. 
- Zrobię kawę- powiedział Adam- Kochanie napijesz się? - zwrócił się do żony 
- Nie dzięki pójdę się położyć- powiedziała Eliza i wyszła z salonu udając się do sypialni.
-Strasznie mi jej żal- powiedziała Amelia 
- Nawet sobie nie umiem wyobrazić co może teraz czuć
- Ja też nie- powiedział Adam- Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że jej nie uwierzyłem. 
-Nieźle- powiedziała Amelia 
Zadzwonił telefon Adama. Adam spojrzał na wyświetlacz.
- Kurde! To z banku!- powiedział Adam-
Na rachunku wystepuje zadluzenie przeterminowane w wysokosci 2212,37 PLN. Prosimy o splate w dniu dzisiejszym. Tel 226985622 Departament Windykacji- przeczytał Adam SMS na głos. Już mnie kurde straszą windykacją! 
- To z banku?- zapytała Amelia 
- Tak. Zaczyna się. Masakra. To już nie pierwszy taki SMS .
- To bank nie wie, że sprawa jest w prokuraturze?- zdziwiła się Amelia 
- Myślę, że wiedzą. Tylko,że oni mają swoje zasady. 
- Przecież jest śledztwo.
- Jest. Ja to wiem. Im to powiedz, oni mówią, że działają zgodnie z prawem- wyjaśnił koleżance Adam 
- Kredyt oszustom też dają zgodnie z prawem?- oburzyła się Amelia 
- Bank twierdzi, że wszystko jest zgodnie z prawem bo to ja wziąłem ten kredyt przez aplikację bankową. Zajrzę do Elizki.- powiedział Adam 
- Jasne. Ja już będę szła. Zadzwonię do niej później.- powiedziała Amelia - Drogę do drzwi znam 

Amelia poszła do domu. Adam poszedł na górę do sypialni do żony. 
- Przepraszam, że od razu ci nie uwierzyłem- powiedział. Chciał przytulić żonę, ale Eliza odsunęła się od niego.
- Nie dotykaj mnie - powiedziała 
- Gniewasz się?- zapytał Adam 
- Nawet nie wiesz co czuję. Skąd masz wiedzieć takie rzeczy? Nigdy nikt cię tak nie upokorzył- powiedziała 
- Wyobrażam to sobie i jest mi przykro z tego powodu- powiedział Adam 
- To sobie wyobrażaj i tak nie zrozumiesz- powiedziała Eliza. Odwróciła się od męża plecami 

Adam zszedł na dół do salonu. Pierwszy raz w życiu poczuł się bezradny. Nie wiedział jak pomóc żonie. Postanowił zadzwonić do Amelii.
- Halo- usłyszał głos przyjaciółki 
- Amelka mam prośbę- powiedział Adam- Chce jakoś porawic humor Lizce, a nie wiem jak. Obraziła się na dobre. 
- Nie wiem. Może Zabierz ją gdzieś na jakieś zakupy kup kieckę. Kolacja przy świecach, kwiaty, czekoladki. Zrób wszystko , żeby nie myślała o tym co się stało. - powiedziała Amelia 
- Chciałem pójść z nią na zakupy, ale to nie wchodzi w grę. Obrażona na mnie jest. - wyjaśnił koleżance Adam 
- Idź do kwiaciarni kup jej kwiaty jakieś czekoladki i próbuj przeprosić.- powiedziała Amelia . Rozłączyła się 
- Staś Chodź ze mną kupimy kwiatki dla mamy, bo mama źle się czuje.- powiedział Adam do synka 
- Po cio? - zapytał Staś 
- Mamusia źle się czuje to kupimy jej kwiatki, żeby było jej przyjmie. 
- Dobla- powiedział Staś 
Adam ze Stasiem wyszli z domu. Elwira zeszła do kuchni napić się wody 
-Adaś- zawołała męża 
- Staś- zawołała synka , ale żaden z nich się nie odezwał. Kobieta usiadła na kanapie i zaczęła płakać. 
Rozdział 20.

Gdy tak Eliza siedziała w salonie z kubkiem wody w ręce poszedł do niej synek. 
- To dla ciebie- powiedział podając mamie pudełko czekoladek 
- Dziękuję synku- powiedziała Eliza 
Do salonu wszedł Adam z dużym bukietem czerwonych róż. 
- Wybaczysz mi- zapytał 
- Tak- powiedziała 
- Przepraszam, że ci nie uwierzyłem- jeszcze raz przeprosił żonę Adam 
- Dobrze nie wracajmy do tego- powiedziała Eliza. Wzięła kwiaty od męża i poszła po wazon. Po chwili wróciła z wazonem wstawiła kwiaty do wazonu i postawiła w salonie na stoliku. 
- Dziękuję kwiaty są piękne- powiedziała. Adamowi nawet udało się zauważyć usmiech na ustach żony 
- Kolada- powiedział Staś 
- Czekoladka też- powiedziała Eliza 
- Chcie kolade 
- Już ci daje czekoladkę- powiedziała Eliza 

Zadzwonił telefon Adama. Na wyświetlaczu pojawił się komórkowy do Warszawy 
- Kto to?- zapytała Eliza 
- Nie wiem - powiedział Adam- Słucham- powiedział do słuchawki 
- Dzień dobry z tej strony Dawid Smutniak bank milebum. Czy z panem Adamem Mroczkiem rozmawiam? 
- Tak ale nie będę panem rozmawiał- powiedział Adam 
- Dzwonię do pana ponieważ na pana koncie widniej zadluzenie na kwotę 2895 złoty 
- Nie będę z panem rozmawiał- kontynuował Adam 
- Nie zdaje pan sobie sprawy z powagi sytuacji?- mówił konsultant nie zwracając uwagi na to co mówi Adam 
- Czy pan zdaje sobie sprawę, że mnie okradliście? I nie mam spłacać nie swojego kredytu. Wzięliście go to go płaćcie. Żegnam- powiedział Adam i rozłączył się. 
- Bank?- zapytała Eliza 
- Tak- odpowiedział Adam - Ciagle swoje. Żeby spłacać. Złodzieje. 
- Adaś oni nie rozumieją, że trwa śledztwo? Muszą cię nękać tymi telefonami?- nie mogła zrozumieć Eliza 
- Nie rozumieją słońce bo to złodziejski bank.- wyjaśnił żonie Adam 
- Debile dają kredyty komu chcą, a potem chcą żeby porządny człowiek spłacał coś czego nie wziął. To chore jest. Czy takiego oszusta nie da się jakoś namierzyć? Czy to takie trudne?- Nie mogła zrozumieć Eliza.
Adam cieszył się, że żona zapomniała o sytuacji z Tomkiem. Zdawał sobie sprawę, że żona bardzo przezywa to co się stało. Zdawał sobie sprawę, że taki gwałt wbija się bardzo w psychikę kobiety. Chciał pomóc ukochanej, ale nie bardzo wiedział jak jej pomóc. Bardzo bolało go to jak jego żoną cierpi. 
- Adaś przytulisz mnie?- zapytała Eliza wyrywając męża z rozmyślań. 
- Oczywiście- powiedział Adam obejmując żonę ramieniem i mocno przytulił. Staś usiadł ojcu na kolanach i pudełkiem czekoladek. 
- Koladke- zapytał matkę 
- Nie synuś dziękuję- powiedziała Eliza i pocałowała synka w czoło 
- Kocham cie mama- powiedział Staś 
- Ja ciebie też- powiedziała Eliza 
- A mnie?- spytał Adam 
- Ciebie też- odpowiedziała Eliza uśmiechając się do męża 
- Kocham ten usmiech- powiedział Adam całując żonę. Eliza przytuliła się do męża. Czuła się przy nim taka bezpieczna. Marzyła żeby ten koszmar z Tomkiem i gwałtem już dawno się zakończył, ale to był dopiero się zaczął. Czekała ją rozprawa w sądzie. Na samą myśl robiło się jej nie dobrze. Cieszyła się, że ma przy sobie Adama. Kochała go bardzo. Pamiętała ten dzień gdy przyszła do banko otworzyć sobie konto. Od razu się jej spodobał. Te jego brązowe oczy które patrzyły na nią gdy z nią rozmawiał. Taki przystojniak napewno na mnie nie zwróci uwagi. Po kilku dniach zadzwonił jej telefon i usłyszała jego głos w telefonie.
- Dzień tu Adam Mroczek- przedstawił się- Chłopak z banku. Pamiętasz minie ?
- Powinnam?- zapytała 
- Zakładałaś u mnie konto bankowe- wyjaśnił Adam 
- Coś z nim nie tak?- zapytała Eliza 
- Z kontem wszystko w porządku- odpowiedział Adam- Ze mną jest coś nie Halo. Odkąd cię zobaczyłem wtedy w banku nie mogę jeść, nie mogę spać. Chyba się zakochałem- powiedział mężczyzna 
- Niezły dowcip. Lepszego nie słyszałam.- powiedziała Eliza 
- Ja jestem poważny. Masz bardzo ładny głos przez telefon.- powiedział Adam- Umówisz się ze mną na kawę?- zapytał Adam 
- Mogę się umówić- odpowiedziała Eliza 
Uśmiechnęła się na samo wspomnienie tamtego czasu. Adam zupełnie innym mężczyzną niż ci których znała. I ten jego ciepły głos przez telefon.
- O czym tak myślisz? - wyrwał żonę z zamyślenia Adam 
- O nas- poinformowała męża Eliza- Wspominam twój telefon do mnie. 
- Wiesz jakiego miałem stresa gdy do ciebie dzwoniłem?- powiedział Adam 
- Naprawdę? Nie sprawiłeś wrażenia osoby zestresowanej. Wręcz przeciwnie. Twój głos był całkiem naturalny.- na samą myśl Uśmiechnęła się na samą myśl wspomnienia głosu męża gdy po raz pierwszy usłyszała go przez telefon 
- Kocham ten uśmiech- powiedział Adam całując żonę namiętnie w usta. Jego ręka powędrowała do dekoltu żony..
- Możesz przestać! Stasiek jest w domu. Zresztą ja nie chce, żebyś mnie dotykał.- powiedziała Eliza i odsunęła się od męża 
- Jasne rozumiem. Przepraszam- powiedział Adam 

"Cholerny gniot!" - pomyślał przez niego własnej żony nie mogę dotknąć 

Rozdział 21.

Eliza poszła na górę do sypialni. Położyła się do łóżka była już zmęczona całym tym dniem. Zastanawiała ją jedna myśl, która nie dawała jej spokoju. Czemu Tomek jej to zrobił? Uważała go jak przyjaciela, a on zrobił jej coś takiego. Nie mogła zrozumieć czemu on jej zrobił to zrobił?
Do sypialni wszedł Adam.
- Mogę wejść do łóżka?- zapytał 
- Tak- powiedziała Eliza 
Adam wszedł do łóżka i położył się obok żony 
- Mogę sie przytulić?- zapytał. Chciał być delikatny,żeby nie urazić żony. Wiedział, że miała dzisiaj ciężki dzień. Żałował, że nie przyłożył Tomkowi za to co zrobił jego żonie. 
- Tak. Przytul mnie.- powiedziała Eliza- Nie licz jednak na żaden seks.- poinformowała męża 
- Dobrze spokojnie- powiedział Adam- Myszko mam pytanie.
- Jakie? - zapytała Eliza 
- Jak cię urazę tym pytaniem daj mi w łep. Muszę to wiedzieć. Zabezpieczasz się przed ciążą?
- Co to za pytanie? - oburzyła się Eliza 
- Chce wiedzieć. Nie chce żeby okazało się, że będziemy wychowywać dziecko tego gnoja Tomka 
Eliza uderzyła męża z liścia w twarz i odwróciła się do niego plecami. Po chwili usłyszał jej płacz 
- Przepraszam- powiedział- Jestem cholernym głupcem. Wybacz mi. Proszę. 
Eliza wyszła z sypialni. 
- Cholera ty skończony idioto myśl czasami - skarcił się 

Rano obudził się o siódmej. Eliza spała wtulona w jego pierś. Nie wiedział kiedy przyszła, musiał spać. Patrzył na żonę. Uśmiechała się . Mężczyzna był bardzo ciekawy co się jej śniło. Nie chciał pytać i drążyć tematu. Cieszyło go to, że żona jest szczęśliwa.

Nazajutrz Adam dostał kolejnego sms-a, którym przeczytał, że zalega ze spłatą kredytu i, że już niedługo zajmie się tym dział Windykacji. Miał już serdecznie dosyć tych sms-ów, zaczynały być denerwujące i ociązliwe. Nie wiedział co ma zrobić. Postanowił zadzwonić do Piotrka w końcu jest jego adwokatem.
- Halo Adam. Nie mogę teraz rozmawiać w sądzie jestem. Oddzwonię.- powiedział Piotr i rozłączył się.
- No dobrze- powiedział Adam odkładając telefon 

Już miał tego wszystkiego dosyć. Wyłudzony kredyt, cała sytuacja z gwałtem Tomka na jego żonie, to jeszcze jak na złość nie mógł znaleźć pracy, a miał przecież jeszcze kredyt do spłaty. Masakra. Tego wszystkiego miał już serdecznie dosyć. 
Za jakie grzechy musi tak cierpieć zastanawiał się. Czy tyle w życiu nagrzeszył? Nie to nie możliwe. Żył przecież jak każdy człowiek. Nie palił, nie pił (no jak wypiję browara raz na jakiś czas to przecież nie zbrodnia), nikomu krzywdy nie zrobił, a jest tak niesprawiedliwie doświadczany za jakie grzechy?- Pytał sam siebie. Myśli nie dawały mu spokoju. Nie widział wyjścia z całej tej sytuacji. W dodatku Piotr był zajęty. Adam nie umiał się tym wszystkim poradzić. To było już ponad jego siły. Nie mógł już tego znieść. Czuł, że jego psychika niedługo wysiądzie. Wiedział, że nie wytrzyma tego. Najpierw trudna ciąża Elizy. Ciągły strach, czy Staś urodzi się zdrowy. Później strach czy przeżyje (urodził się jako wcześniak). Potem jak już wszystko się poukładało cała sytuacja z bankiem, strata dziecka, to jeszcze gwałt na Elizie. Jak Tomek mógł to zrobić? Adam uważał go za kumpla. Znali się tyle lat. Adam pamiętał swój pierwszy dzień w banku. To właśnie Tomek go we wszystko wdrożył. To on wszystko mu pokazał i wszystkiego go nauczył. Adam nie mógł uwierzyć, że jego najlepszy kolega zrobił coś takiego jego żonie.

- Cześć- powiedziała Eliza otwierając oczy
- Cześć- odpowiedział Adam- Co ci się śniło?- zapytał 
- Nie rozumiem - odpowiedziała Eliza 
- Tak się ładnie uśmiechałaś jak spałaś- wyjaśnił żonie Adam 
- Nie pamiętam 
- Rozumiem. Jesteś piękna jak się uśmiechasz- powiedział Adam całując żonę w usta 
- Kocham cię- powiedziała Eliza 
- Tez cię kocham- odpowiedział Adam - Jesteś najpiękniejszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu.
- Dziękuję- powiedziała Eliza- Kochany jesteś 
- Ty też jesteś kochana. Jesteś moim słońcem na niebie. Nie umiem żyć bez ciebie. Bez ciebie bym sobie nie poradził ze wszystkimi problemami. - powiedział Adam całując żonę najpierw w oba policzki potem nos, a na koniec w usta. Jego ręka powędrowała do dekoltu żony. 
- Mogę?- zapytał 
- Nigdy nie pytałeś- odpowiedziała Eliza 
- Dzisiaj wolę zapytać. Wczoraj dostałem w twarz jak chciałem czegoś więcej- wyjaśnił żonie Adam.
- Możesz- powiedziała Eliza 
Ręka mężczyzny powędrowała niżej do najwrazliwszego miejsca na ciele kobiety 
- Jesteś pewna?- upewnił się Adam 
- Tak. Chcę tego- odpowiedziała kobieta- Chcę żebyś obudził we mnie rozkosz. Pokazał mi jak to robi prawdziwy mężczyzna 

Adama nie trzeba było długo zapraszać. Pieszcząc żonę językiem schodził coraz niżej i niżej poprzez piersi, brzuch do wilgotnej muszelki. Eliza czuła język męża każdym nerwem swojego ciała. Adam był czuły i delikatny w przeciwieństwie do Tomka. Robił to z wyczuciem. Umiał rozpalić kobietę do czerwoności. Z ust kobiety wyrobył się jęk rozkoszy. Najpierw jeden potem drugi i trzeci. Jej ciało falowało jak na wietrze. Po chwili poczuła męskość męża w swoim wnętrzu. Mężczyzna poruszał się rytmicznie co powodowało jeszcze większe fale rozkoszy u żony. 
Nagle do pokoju wszedł Staś 
- Cio lobicie?- zapytał 
Adam szybko opadł na poduszkę obok żony 
- Masuje mamie brzuszek bo bardzo ją boli- wyjaśnił synkowi Adam. - Dobrze, że mały jest w takim wieku, że połknie każdą brednię- pomyślał 
- Jeść- powiedział Staś 
- Dobrze idź do pokoiku, a ja zaraz zrobię ci śniadanko.- zwróciła się Eliza do synka 
Musiała coś zrobić przecież nie mogła pokazać się synkowi naga. Adam wyswobodził ją z jej i tak mało zakrywającej koszuli nocnej 
Staś w końcu poszedł do swojego pokoju i Eliza mogła wyjść spokojnie z łóżka. Zaczęła się ubierać 
- Co tak na mnie patrzysz?- zapytała męża 
- Lubię na ciebie patrzeć- powiedział Adam- Szczególnie jak jesteś naga
- Serio? 
- Tak
- Wstawaj idę zrobić śniadanie- powiedziała Eliza- Co powiedz na naleśniki z sosem klonowym 
-Hymm brzmi apetycznie. Na samą myśl slinka cieknie - powiedział Adam- Następnym razem sos klonowy wyprybuje na twoich piersiach. Oj będą słodkie- rozmarzył się mężczyzna 
- Dobrze, a teraz wstawaj mój marzycielu 
- Co chcesz marzenia to piękna rzecz nie uważasz? - zapytał żonę 
- Tak właśnie uważam- powiedziała Eliza i wyszła z sypialni 
Rozdział 22.

Adam leżał chwilę jeszcze w łóżku był szczęśliwy. Pomimo traumy jaką jego żona przechodziła przez Tomka pozwoliła mu na chwilę rozkoszy. Szczerze mówiąc to brakowało mu już seksu z żoną. Nie pamiętał kiedy ostatni raz się kochali. Aż do dzisiaj. Było wręcz cudownie. Uwielbiał ciało swojej żony. Było wręcz idealne. Doskonałe by powiedział 
- Staś, Adaś śniadanie- rozległ się z kuchni głos Elizy, który wyrwał go z zamyślenia. Postanowił ubrać się i zejść do jadalni.

W jadalni Staś już siedział przy stole, a przed nim była spora góra naleśników 
- Źjem to wsistko- powiedział patrząc na ojca 
- Naprawdę? Nie podzielisz się z tatusiem?- zapytał syna Adam 
- Nie - odpowiedział Staś 
- No dobrze to smaczbego- powiedział Adam 

Wieczorem przyjechali rodzice Elizy.
- Jedziemy jutro do Łeby. - powiedziała Joanna- Możemy zabrać Stasia?
- Staś chcesz jechać z babcią i dziadkiem do Łeby? 
-Tak- odpowiedział szybko chłopczyk 
- Stasia nie trzeba prosić, żeby pojechał nad może. On kocha morze.- powiedziała Joanna 
- Staś kocha swoich dziadków- powiedział dumny ze swojego wnuka dziadek.

Eliza spakowała Stasia i chłopczyk podążył do samochodu dziadków. 
- Staś dzwoń do mamy- powiedziała Eliza 
- Będzie dzwonił- powiedziała Joanna 

Eliza wyszła na taras. Usiadła na fotelu i zaczęła rozkoszować się kolorami zachodzącego słońca . Straciła poczucie czasu i kiedy otworzyła oczy było już ciemno. Noc na tarasie przy muzyce świerszczy zachwycała swą zjawiskowościa więc Eliza postanowiła posiedzieć jeszcze trochę się nią nacieszyć. Eliza słuchała świerszczy podszedł do niej mąż z butelka szampana i dwoma kieliszkami, z których jeden podał żonie.
- Piękna noc - powiedział zdzierając folię z czubka butelki
- Szampan?- zdziwiła się Eliza 
- Szampan... Bo jak powtarzał Oskar Wilde... - Adam nechanicznie przekręcał korek w jedną i w drugą stronę 
- Co takiego mówił? 
- Bez szampana przyjemność jest tylko iluzją...
Kurek strzelił i mężczyzna nalał musujący trunek do kieliszków. Przy muzyce świerszczy stukeli się kieliszkami.
- Za nas - powiedział Adam 
- Za nas - powtórzyła jak echo Eliza 
Muzyka świerszczy oblewała taras namiętnością. Obiecywała rozkosz nie ziemską. 
Adam poraz kolejny nalał żonie szampana. Biała piana spłynęła na jej palce. Mąż zbliżył do nich swoje usta i delikatnie spił trunek z jej dłoni. Wetschęła głośno, czując jego gorące usta. Wolno sączyli wyborny trunek. Kiedy skończyli Adam wziął kieliszek z ręki żony. Usiadł przy niej na kanapie i objął ją mocnym ramieniem. Nagle ogarnęło ich niekieznane szaleństwo namiętności. Pocałunki stawały się coraz bardziej żarliwe i namiętne, a wykwitny smak szampana spotęgował intensywność wrażeń. 
- Lizka- zmysłowy głos mężczyzny przyprawiał ją o obłęd - Jesteś taka piękna, taka kobieca- szeptał jej do ucha całując jej szyję- Taka moja.
- Ja ...- Nie zdążyła nic powiedzieć bo mąż zaniósł ją salonu i pożył na kanapie i zasypując jej twarz pocałunkami zaczął pięścić jej nabrzmiałe z podniecenia piersi.
Jęczała cicho, nie mogąc zapanować nad ekstatycznymi prądami, które jak zawsze podczas seksu z mężem przechodziły przez jej rozpalone ciało. Adam sprawiał, że jego najmniejszy dotyk lub szept był rozkoszą ogarniająca każdy zakamarek jej ciała. Jej nieukrywane pożądanie i bezgraniczne oddanie rozpromieniało go jeszcze bardziej. Głaskał jej brzuch, łono po czym wszedł palcami w jej wilgotną z podniecenia cipkę, gładził powiększoną łechtaczkę, masował, pobudzał i pieścił. Wdychała, jęczała, krzyczała. 
- Ochhh! Ochhhh Adam- jej długi i silny orgazm rozświetlił sierpniową noc. 
Adam ogarnięty szaleństwem jej upojenia połączył się z nią długą i twardą męskością , wznosił się i opadał, kochał mocniej i szybciej i mocniej i namocniej i najszybciej
- Ochhh - wykrzyczał upajając się się seksem z żoną 
- Ochhhh - krzyknęła Eliza pełna ekstazy i ukojenia
Jednocześnie zalała ich fala gorąca oboje doznali błogiego spełnienia 
- Kocham cię- powiedziała Eliza tuląc się do męża 
- Ja ciebie też- odpowiedział Adam obejmując żonę czule ramieniem 
Rozdział 23.

Eliza obudziła się przed Adamem. Mężczyzna leżał obok niej obejmując ją nadal ramieniem i uśmiechał się przez sen. 
- Mój kochany- powiedziała Eliza całując męża delikatnie w policzek
- Cześć- powiedział Adam otwierając oczy 
- Przepraszam nie chciałam cię obudzić
- Spokojnie kotku. Sam się obudziłem- powiedział cmokając żonę w czubek nosa- Kocham ten nosek. Jak się spało?- zapytał 
- Bardzo dobrze. A tobie?
- Po takim upojnym sensie spałem jak niemowlę. 
- Wiem uśmiechałeś się przez sen. 
- Śniło mi się jak się kochamy- uśmiechnął się monszalancko do żony - Powtórzymy to dzisiaj?- zapytał.
- Ty nienasycony seksomaniaku- skorygowała męża Eliza 
- Seks z tobą to sama przyjemność kotku- wyjaśnił żonie Adam- Chętnie bym z łóżka nie wychodził. Może zrobimy sobie taki leniwy dzień? Stasia nie ma, więc nie musimy się nawet ubierać. Co ty na to? 
- Adaś jesteś szalony 
- Wiem. Oszalałem dawno temu przez ciebie perełko.- odpowiedział Adam całując żonę 

Małżeństwo Mroczków siedziało w salonie gdy zadzwonił domofon
- Kto to może być?- zapytał Adam 
- Nie wiem sprawdzę- odpowiedziała Eliza
- Tak?- powiedziała podnosząc słuchawkę domofonu 
- Amelia- usłyszała głos przyjaciółki i otworzyła furtkę 
- To Amelka - poinformowała męża Eliza 
Eliza otworzyła przyjaciółce drzwi 
- Czego się napijesz?- zapytała 
- Wody chętnie- odpowiedziała Amelia- Gdzie macie Stasia?- zapytała 
- Pojechał z rodzicami Elizki do Łeby- poinformował koleżankę Adam
- Czyli macie chatę dla siebie?- spytała Amelia- Eliza jak ty się czujesz?
- Dobrze- powiedziała Eliza - Staram się nie myśleć o zdarzeniu z Tomkiem i żyć dalej. Wczoraj kochaliśmy sie z Adamem i wyobraz sobie, że było rewelacyjnie. Adam wie czego trzeba kobiecie, a jego język potrafi zdziałać cuda
- Mogę sobie tylko wyobrazić- powiedziała Amelia - Ja też poznałam fajnego faceta. Nie przeszkadza mu, że jestem w ciąży. Mówi, że mnie kocha i chce być ze mną mimo wszystko
- Łał co to za szczęściarz?- zapytała Eliza 
- Powiem wam tylko, że ma na imię Piotr i jest wspaniałym mężczyzną 
- Cieszę się, że układasz sobie życie na nowo powiedziała Eliza- Zasługujesz na szczęście. Mam nadzieję, że z Piotrem będziesz szczęśliwa 
- Mogę następnym razem z nim przyjść?- zapytała Amelia 
- Pewnie 

Nazajutrz zadzwonił Staś. 
- Cześć tata- powiedział- Tu jest super. 
Przez najbliższą godzinę opowiadał ojcu o tym jak jest w Łebie.
- Kto dzwonił?- spytała Eliza 
- Staś opowiedział mi co wczoraj robił. Byli z dziadkiem w wesołym miasteczku. 
- Super. Cieszę się, że mu się podoba- powiedziała Eliza 
- Ja też się cieszę że cię mam- powiedział Adam całując żonę 

Adam wodził ustami po jedwabistej skórze żony. Rozkoszował się jej pełnymi piersiami, gładząc z błogością ich naturalne krągłości i muskając wargami stojące sutki ns przemian dmuchając i chuchając na nie, aby później zapamiętale ssać je i lizać doprowadzając ją do następnych niebiańskich uniesień. Obsypując ją pocałunkami jej brzuch, wędrując wędrując pi nim coraz niżej. Dotarł do jej kobiecości. Eliza jęczała z szeroko rostawionymi nogami poddając się wyrafinowanym pieszczotom męża.
- Och Adam jesteś cudowny - powiedziała 
Mąż leżał ją pionowo z dołu do góry, aby czasami energocznie przesunąć język z prawej do lewej strony i odwrotnie, wywołując tym samym u Elizy kolejne dreszcze błogiego upojenia. Przycisnął ucho do wnętrza jej uda i liżąc ją po przekątnej, wzmocnił erotyczne doznania.
- Och Adam- wetschnienia żony doprowadzały go do miłosnego obłędu
Przyjął poprzednią pozycję i wrócił do pieszczenia wilgotnej cipki żony wsuwając i wysuwając język oraz malując egzotyczne wzory i kola. Usztywnił język i docierał do wszystkich ponętnych zakamarków muskając przy tym łechtaczkę. W końcu zassał ją szybko na moment do ust, puścił, oblizał, a następnie zaczął delikatnie ssać, pieszcząc ją przy tym subtelnie językiem. Włożył dwa palce do roznamiętnionej cipki żony i posuwał nimi szybko, wznosząc Elizę na szczyty miłosnych przeżyć. Ruszała rytmicznie biodrami, co jeszcze zwiększyło atak Adama i tak już w ogromne podniecene. 
Po chwili usiadł na kanapie eksponując swojego okazałego sterczącego członka i patrząc żonie prosto w oczy, przystawił sobie wyciągnięte z jej wnętrza dwa palce do nosa i długim wdechem rozkoszował się jej Zapachem, a następnie wolno je oblizal ze wszystkich stron.
- Adaś- Eliza zmysłowo wyszeptała imię męża 
Wstała z kanapy i uklękła na przeciwko męża, pośliniła dłoń i wzięła w nią jego twardego penisami. Długi i gruby sprawił, że Elizę zalała kolejna fala pożądania. Ręką wykonała parę ruchów w górę i w dół, a następnie przerwała żeby przeciągnąć seksualną przyjemność ukochanego. Nabrała śliny w usta, po czym przeciągnęła kilka razy językiem od nasady członka do żołędzi. 
- Hmmm- Adam wepchnął, patrząc spod przymkniętych jak żona bawi się jego członkiem 
Eliza obnażyła główkę penisa namiętnymi pocałunkami, a następnie powiodła nią po swoich wargach, jakby malowała się szminką. Następnie objęła ją ustami i ssała z wyczuciem, jednocześnie stymulując ją językiem 
- Hmmmm... hmmmm- mruczał Adam przenosząc się do krainy erotycznej błogości 
Eliza wsunęła członka troszkę głębiej i obracała go w ustach, dotykając nim wewnętrznych stron policzka i ruszającego się języka. Sprawiło jej to tak dużo przyjemności, że drugą ręką dotknęła swojej mokrej z rozkoszy cipki i zaczęła się masturbować. Ta rozkosz niebiańska, przechodząca, przenikająca, podniecająca....
Po chwili napięcie seksualne było tak duże, że wyjęła członka z ust żeby wydać z siebie ekstatyczny jęk 
- Aaaach... aaaaach
Jedną dłonią przesuwała szybko po członku, a palcami drugiej pieściła swoją cipkę. Widok onanizującej się żony wywarł na Adamie tak wielkie wrażenie, że o mało nie eksplodował. Eliza to wyczuła i puściła na moment penisa nie przestając dostarczać sobie seksualnej satysfakcji. Mężczyzna,oszolomiony niesamowitymi zmysłowymi doznaniami, obserwował poruszające się w przód i w tył biodra żony, których rytm wyznaczała subtelna gra jej palców. Po chwili Eliza objęła mocno podstawę penisa i wzięła go głęboko w usta. Adam złapał żonę za włosy i pomógł jej znaleść odpowiedni rytm. Złączeni w erotycznym tańcu oboje wydawali lubieżne pomruki miłosnego transu. I jeszcze i jeszcze i głębiej i głębiej.
- Oooooooch- Adam wyciągnął penisa z ust żony i trysnął w górę obfitym strumieniem spermy. 
- Kocham cie - powiedział Adam 
- Ja ciebie też- powiedziała Eliza 

Czar prysnął gdy zadzwonił bank milebum. 
- Słucham- powiedział Adam 
- Dzień dobę z tej strony bank milebum. Nazywam się Paweł Ślusarczyk czy mam przyjemność z panem Adamem? - przedstawił się pracownik banku
- Tak.- powiedział Adam 
- Dzwonię do pana ponieważ na pana koncie jest niedoplata- kontynuował pracownik 
- Proszę mnie posłuchać. Nie wziąłem tego kredytu. Nie będę go spłacał i proszę do mnie nie dzwonić.- powiedział Adam i rozłączył się 
- Bank?- zapytała Eliza 
- Tak. Każą mi spłacać kredyt- powiedział Adam.
- Nie lepiej byłoby go spłacić? Mieć spokój.
- Kochanie stać cię na to, żeby spłacić pięćdziesiąt tysięcy ?- zapytał żonę Adam 
- Nie.
- No właśnie- powiedział Adam 

Rozdział 22. 

Adam siedział na tarasie. Siedział i myślał co będzie dalej. Jak dalej potoczy się jego życie. Czy uda się rozwiązać tą całą tą sytuację. Czuł, że nie daje sobie z tym wszystkim rady. Miał już wszystkiego dosyć. Czuł, że wszystko go przytłacza. 
- O czym myślisz?- podeszła do męża Eliza 
- O moim życiu. - powiedział Adam- Czuje , że nie daje rady. Mam dosyć. Czasami zastanawiam się czy to nie kara od Boga. 
- Co ty mówisz?- oburzyła się żona 
- A nie jest tak ? 
- Nie Bóg nas nie każe za grzechy. Nie może nas karać skoro nas stworzył i nas kocha. Bóg jest Bogiem miłości nie może nas karać. - powiedziała Eliza 
- Skąd wiesz takie rzeczy? - zapytał Adam 
- Rozmawiałam z koleżanką z pracy. Ona czyta dużo książek i ma wiedzę. Powiedziała, że tylko Bóg może nam pomóc. Ona wierzy w Boga i twierdzi, że tylko Bóg może nam pomóc.
- To co Bóg rozwiąże mój problem z bankiem?- zapytał żonę Adam 
- Musisz wierzyć Adaś, że się uda. Musimy dać radę i wytrzymać tą sytuację- próbowała pocieszyć męża Eliza 

Nazajutrz przyszedł list z banku. Adam otworzył list i zaczął czytać. 
- Bank wypowiedział mi umowę- powiedział Adam do żony 
- I co teraz? - zapytała Eliza 
- Nie wiem. Straszą nas komornikiem. - powiedział Adam - Nie dam sobie z tym rady. Psychicznie mnie to już wykańcza. Nie mogę sobie z tym poradzić. To wszystko jest silniejsze ode mnie- powiedział Adam 
- Wiem kotku. Damy radę. Poradzimy sobie. - powiedziała Eliza 
- Do tego nie mogę znalesc pracy. Mam tego już dość. Tak naprawdę nic nie umiem . Jestem do niczego. - ciągnął Adam 
- U mnie w firmie potrzebują ludzi do pracy. - powiedziała Eliza 
- Widzisz mnie na produkcji?.- zapytał Adam 
- Nie mówię o produkcji. Na produkcji zatrudniamy przeważnie Ukrainę. Mam na myśli raczej pracę w biurze tu gdzie ja pracuje. Potrzebny jest człowiek, który zajmie się finansami. 
- I co myślisz, że dałbym radę?- zainteresował się Adam 
- Pewnie, że dałbyś sobie radę..- powiedziała Eliza 
- To zagadaj w firmie. Chętnie wziąłbym się za jakąś pracę- zainteresował się pracą Adam 
- Jutro zagadam- powiedziała Eliza 
- Kocham cie Lizka
- Ja ciebie też. - powiedziała Eliza 

Zadzwonił telefon Elizy. Kobieta szybko odebrała. Dzwoniła mama Adama 
- Mama?- zdziwiła się Eliza 
- Daj mi Adama! - rozkazała 
- Stało się coś?- zapytała Eliza 
- Nie będę z tobą rozmawiała- odpowiedziała teściowa 
- To proszę dzwonić do Adama 
- Daj mi go do telefonu!!
- Proszę nie podnosić na mnie głosu- powiedziała Eliza i rozłączyła się 
- Kto dzwonił? - zapytał Adam 
- Twoja mama
- Mama?- zdziwił się Adam- Co chciała?.
- Nie wiem zaczęła na mnie krzyczeć i się rozłączyłam 
Adam wziął swój telefon 
- O kurcze rozładował mi telefon. Zadzwonię do mamy.- powiedział Adam i wybrał numer matki.
- Synek tak się cieszę, że dzwonisz
-O co chodzi? - zapytał Adam 
- Dzwonię bo chciałam zaprosić cię na obiad w niedzielę - powiedziała matka Adama 
- Tylko mnie? - zdziwił się mężczyzna 
- Stasia też-poprawiła się kobieta
- A co z Elizą? 
-Dobrze wiesz że ta dziewczyna nie jest odpowiednią kobietą dla ciebie. - kontynuowała kobieta 
- Widzę że mama nadal nie zmieniła zdania co do mojej żony- powiedział Adam - Stasia nie ma pojechał z rodzicami Elizy do Łeby. Dzięki za zaproszenie ale nie skorzystam - wyjaśnił matce mężczyzna 
- Radek chce nam przedstawić swoją dziewczynę - powiedziała kobieta 
- Poznam ją przy innej okazji.- odpowiedział mężczyzna 
- Nie przyjdziesz? 
-Nie - powiedział zdecydowanym tonem Adam i rozłączył się 
- Co chciała twoja mama? - zapytała Eliza 
- Zaprasza mnie na obiad w niedzielę. Radek ma rodzinie przedstawić swoją dziewczynę. Dziwne bo mi kiedyś powiedział, że jest gejem - zastanawiał się Adam 
- Wiesz niektórzy tak dla zmylenia innych udają kogoś kim nie są. Może Radek boi się powiedzieć rodzicom, że woli facetów 
- Myślisz? 
- Miałam kiedyś koleżankę, która była lesbijką spotykała się z chłopakiem tylko po to żeby zmylić rodzinę, a sypiała z dziewczyną. Z czasem powiedziała rodzinie prawdę, ale minęło trochę czasu. - wyjaśniła mężowi Eliza 
- Rozumiem - powiedział Adam 

Rozdział 23. 

Adam siedział na tarasie i pił piwo. Ostatnio jego życie toczyło się wokół wyludzonego kredytu. Nie był w stanie myśleć o niczym innym tylko o tym jak wyjść z tej beznadziejnej sytuacji. Nic nie przychodziło mu do głowy. Bał się, że w końcu będzie musiał płacić ten wyłudzony kredyt. Nie tego by nie chciał. Jak nie będzie płacił będzie miał komornika. Straci samochód, dom, wszystko co ma. Najbardziej bał się, że Eliza go zostawi i odbierze mu syna. Po co takiej atrakcyjnej kobiecie ktoś taki jak ja myślał 
- Adaś pismo z prokuratury przyszło - na taras przyszła Eliza i podała mężowi list 
- Nie wiem. Nie otwierałam - wyjaśniła 
Adam otworzył list. Był bardzo ciekawy tego co ustalił prokurator, zaczął czytać w nadziei, że dowie się czegoś co odmieni jego życie 
- Pdokuratura rejonowa w Łodzi postanawia umorzyć sprawę ponieważ nie stwierdzono żadnych znamion przestępstwa, a co za tym idzie przekazać sprawę do Komisji Nadzoru Finansowego- skończył czytać i zwrócił się do żony - Słyszysz to skarbie? Umorzyli sprawę bo nie było przestępstwa. Niech to szlak trafi. - zaklął Adam był już wyczerpany całą tą sytuacją z bankiem

Rozdział 24

Adam i Eliza myśleli, że już nic ich nie zaskoczy. Mieli już przecież wystarczająco dużo problemów. Życie jednak potrafi zaskakiwać.
Adam siedział na tarasie i sączył piwo. Eliza wróciła z pracy bardzo roztrzęsiona.
- Skarbie co się stało - zauważył Adam, że żona jest złej formie psychicznej
- Nic- odpowiedziała mężowi Eliza
-Przecież widzę - powiedział Adam
- Naprawdę nic się nie dzieje- upierała się Eliza
- Kochanie co jest. Widzę, że coś się dzieje. Znam cie lepiej niż myślisz.
- Dostałam wypowiedzenie z pracy. Jakaś Ukrainka złożyła na mnie skargę, że ją oszukałam. - wyjaśniła mężowi Eliza
- I uwierzyli Ukraince?
- Tak. Wyobraź sobie, że jak proponowałam jej pracę były dwie zmiany. Ostrzegłam ją, że może być tak, że zakład pracy może wprowadzić dodatkową trzecią zmianę gdy zajdzie taka potrzeba, ale ona uważa, że jej tego nie przekazałam. - powiedziała Eliza i wybuchnęła płaczem
-Spokojnie damy radę-powiedział Adam - Dostałem pracę w pomkomel to nie jest tak źle. Damy radę. Znajdziesz coś. Zobaczysz będzie dobrze. - próbował pocieszyć żonę Adam 

Eliza postanowiła poszukać pracy. Nie mogła przecież czekać na mannę z nieba. To przecież nie możliwe. Nie ma czegoś takiego jak manna z nieba. Na życie trzeba ciężko pracować. Na portalu społecznościowym dodała swoje ogłoszenie

" Szukam pracy. Posiadam wykształcenie wyższe. Pracowałam w administracji. Rozważę każdą propozycję." 

-Ok. Poszło. Mam nadzieję, że ktoś się odezwie. - powiedziała Eliza 
- Co mówiłaś kochanie - powiedział Adam wchodząc do salonu
- Wysłałam kilka cv mam nadzieję, że ktoś się odezwie - wyjaśniła mężowi mężowi Eliza 
- Na pewno. Zobaczysz będzie dobrze - powiedział Adam 
-Mam nadzieje- powiedziała kobieta 

- Gdzie się podziała moja uśmiechnięta dziewczyna? Chodząca optymistka. 
- Nie jej. Mam prawo być w złym humorze? - zapytała oburzona Eliza 
- Jasne możesz. Spokojnie. 
- Jestem spokojna- odpowiedziała szorstko Eliza
- Fajnie cieszę się. Kocham cię 
- Też cie kocham - odpowiedziała Eliza - Przytulisz mnie? 
-Jasne chodź - powiedział Adam obejmując żonę ramieniem i mocno przytulając 

Eliza zalogowała się na portalu społecznościowym i zobaczyła wiadomość od Kai Mierzwy. Postanowiła ją przeczytać 
" Cześć" - pisała Kaja- " Mam dla ciebie atrakcyjną propozycję pracy. Otwieramy sklep z biżuterią nierdzewną i szukamy sprzedawców. Jak jesteś zainteresowana pracą w sklepie z naszą biżuterią daj znać pozdrawiam i życzę miłego dnia. Kaja Mierzwa" 

Eliza postanowiła szybko odpisać. Taka praca bylaby fajna. Lubiła błyskotki. Była jak sroka. Kochała biżuterię. 

Do mieszkania wszedł Adam. 
- Cześć kochanie- powiedział 
- Hej- odpowiedziała mężowi Eliza - wyobraź sobie, że napisała do mnie dziewczyna i zaproponowała mi pracę w sklepie z biżuterią. 
- Super. Będziesz mogła robić coś co lubisz. - Adam nie krył szczęścia. 
- Też się cieszę. To firma, która zajmuje się produkcją biżuterii ze stali nierdzewnej 
- Mówiłem, że się uda? 
- Tak- odpowiedziała Eliza całując męża w policzek. 
- Gdzie Staś? - zapytał Adam 
- U moich rodziców 
- Super. - Powiedział Adam otwierając butelkę wina. 
- Z jakiej okazji pijemy? - zapytała Eliza 
- Mamy co świętować bo moja żona znalazła pracę, a mówiła, że jest do niczego i nie uda jej się znaleść pracy, a jednak się udało. Jestem z ciebie dumny. Kocham cię
- Ja też cie kocham Adaś. 
Mężczyzna nalał wina do kieliszków. Usiadł koło żony na kanapie. Na portal społecznościowy Elizy przyszła kolejna wiadomość od Kai Mierzwy tymczasem na adres e-mail. Eliza szybko odczytała wiadomość. 
- Kaja napisała - poinformowała męża 
- Co napisała? - zapytał Adam 
-Wybrałam Ciebie i jeszcze jedną osobę. Chciałabym żebyśmy się spotkali na podpisanie umowy oraz rozmowę wstępną w poniedziałek czyli 1.08 w galerii, może być nawet gdzieś na kawce w cukierni grycan lub gdzie wolisz w godzinach od 8 do 12 lub od 16 do 20 - dostosuje się. Jeśli wolisz inny termin, może to być wtorek 2.08 - od 3.08 zaczyna się trwające 3 dni szkolenie.
Pierwsza umowa zostanie zawarta przez pośrednika pracy agencje Gold Profession Work
Po umowie próbnej na miesiąc jest możliwość przejścia na umowę bezpośrednio z pracodawcom czyli firmą StaLOVE Biżu
Proszę, odpisz mi w wiadomości zwrotnej która forma współpracy Ci odpowiada.
Umowa-zlecenie czy umowa o pracę.
Przypomnę jeszcze warunki finansowe:
Umowa o pracę - 3302 netto praca od poniedziałku do piątku od 10-18 /// 13-21
Umowa zlecenie - 27zł/h netto dla osób ze statusem ucznia lub studenta (indywidualny grafik) w godzinach między godzinami 10-21 od poniedziałku do SOBOTY. (min 25h tygodniowo)
1.08 otwieramy placówkę więc musisz sobie wygospodarować 3 dni na szkolenie wstępne, które jest oczywiście płatne. Płacimy jak za normalne godziny w pracy. Szkolenie trwa od 10 do 15. 
W związku z charakterem wykonywanych obowiązków i ich specyfiką:
-realizacja zamówień ze sklepu internetowego (nadawanie paczek kurierskich)
-realizacja ewentualnych zwrotów i reklamacji (zwroty środków do klientów)
-zamawianie produktów z katalogu StaLOVE Biżu
-zakup odpowiedniej odzieży do pracy (czarno - białej)
-zakup środków do dezynfekcji oraz maseczek (z powodu covid-19 o ile stan epidemiologiczny się zmieni)
Wymagane jest posiadanie konta służbowego w Peceo S.A (nie PCO BP) - na te konto będą przelewane środki na wydatki służbowe z pominięciem sesji księgowania w bankach gdyż wypłacamy środki z konta ulokowanego również w Peceo - tutaj StaLOVE Biżu ma swoje konto, dlatego środki trafiają "na żądanie" - błyskawicznie. Numer konta musi zostać wpisany do wzoru umowy oraz przekazany dalej do księgowości. 
Istnieje również możliwość wypłat zaliczek po przepracowanych tygodniach - wypłata również jest zlecana na konto w Peceo
Jeśli nie posiadasz takiego konta możesz je otworzyć online na stronie 

https://goldprofessionwork.wixsite.compom w zakładce "OFERTY PRACY" klikając w przycisk "DLA PRACOWNIKA" pod ogłoszeniem o pracę w StaLOVE Biżu. 

Konto jest 100% darmowe - co jest również zapisane w jego regulaminie i można je otworzyć 100% online. Wypełniając wniosek z linku otwierasz konto na wideo rozmowie z konsultantem Pekao. Po wszystkim konto jest od ręki aktywne a bank wysyła umowę na e-mail. 
Jeśli uruchomisz rachunek w Pekao daj znać - prześlij mi jego numer w celu dodania do wzoru umowy który będę mieć ze sobą na naszym spotkaniu. Następnie numer rachunku zostanie przekazany do księgowości. Czekam na informację zwrotną z numerem rachunku oraz potwierdzeniem daty spotkania.

Pozdrawiam

Kaja.
-Super. Tylko dziwne ze wysłała Ci link do założenia konta bankowego. - zdziwił się Adam 
- Nie wiem po co ten link. - powiedziała Eliza - Nie będę zakładała żadnego konta. Przecież mam konto bankowe 
- To napisz, że pasuje Ci ten pierwszy termin- powiedział Adam 
Eliza szybko odpisała na e-maila. 
Ucieszyła się, że tak szybko znalazła pracę. Jej mężowi się udało też znaleść upragnioną pracę. Zawsze będzie im lżej spłacać kredyt. Do tego jeszcze ten wyłudzony którego nie spłacali. Byli że wszystkim sami. Eliza miała jeszce przed sobą rozprawę z Tomkiem. To też było dla niej czymś ciężkim. Nie umiała się z tym pogodzić, że jej najlepszy przyjaciel zrobił jej takie świństwo. Jakim trzeba być śmieciem, żeby zrobić coś takiego kobiecie. Tomek był. Uświadomiła sobie. 

- Nr konta nie będę zakładała, nawet jeśli to nie przez link. - powiedziała do męża 
- Pewnie, że nie przecież masz konto w tym banku wyślij jej ten nr konta - powiedział Adam 
- I tak zrobię - powiedziała Eliza i wysłała nr konta w wiadomości e-mail. 

Nazajutrz przyszedł list z prokuratury. Eliza otworzyła kopertę i zaczęła czytać 
- To w sprawie Tomka - powiedziała 
- Co piszą? - zapytał zaciekawiony Adam 
- Tomek został aresztowany na trzy miesiące a ja mam iść do prokuratury złożyć wyjaśnienia. Pójdziesz ze mną kotek? 
- Skarbie pewnie, że pójdę - odpowiedział mężczyzna obejmując żonę ramieniem 
- Zadzwonię do Amelki. Przez nasze problemy zupełnie o niej zapomniałam - powiedziała Eliza wybierając numer przyjaciółki 
- Cześć - powiedziała Amelia gdy odebrała telefon 
- Cześć kochana co u ciebie? - zapytała Eliza
- Trzymam się jakoś. Jest ciężko, ale daje radę - wyjaśniła przyjaciółce Amelia. 
-Super. Wpadnij do nas - powiedziała Eliza 
- Nie chce robić problemu - powiedziała Ameli
-To żaden problem - powiedział Adam - Jesteś u nas zawsze mile widziana. Nie zapominaj o tym 
-Nawet po tym co Tomek zrobił Elizce? - zapytała Amelia
-To nie twoja wina, Tomkowi odwaliło. - powiedziała Eliza-Tomek odpowie za to co zrobił. Ty zawsze zawsze będziesz naszą przyjaciółką i zawsze możesz na nas liczyć. Przyjedź jutro. 
- Ok. To przyjadę. - powiedziała Amelia i rozłączyła się
- Ciekawe jak ona sobie radzi? - powiedziała Eliza 
- Też się zastanawiam - powiedział Adam

Nazajutrz przyszedł list z banku. 
-Co to znowu jest? - spytał Adam sam siebie otwierając kopertę - Cholera! Znowu bank. - zaklął pod nosem
Bank domagał się spłaty kredytu. Nie docierało do nikogo, że to nie jego kredyt, że to nie on go wziął. Dla banku liczyło się żeby spłacić kredyt. Liczyła się tylko kasa. Zresztą w tym świecie liczy się tylko kasa. Piotr też się nie odzywał. Jakby dogadał się z bankiem
- A może się dogadadał - przeszło Adamowi przez myśl - Wszystko możliwe - rozmyślał Adam - Przecież gdyby było inaczej odbierał by moje telefony. Taki z niego kumpel jak z koziej dupy trąba. Nigdy nie był kumplem. Zawsze był wrednym kapusiem. Czego ja się po nim spodziewałem? - myślał gorączkowo Adam 
Musiał coś zrobić w tej sprawie ale nie wiedział co. Sprawa banku i kredytu coraz bardziej gł przytłaczała. Miał już dosyć tego wszystkiego. Modlił się do Boga żeby jego problemy w końcu się skończyły, ale one niestety nie kończyły się ale mnożyły się. Bank straszył go windykacją za zaległy kredyt. Nawet gdy nie dopłacił złotówki do kredytu hipotecznego, bo z miesiąca na miesiąc rosły stopy procentowe i rata się zwiększała to już przychodziły SMS-y, że grozi mu windykacja i proszony jest o pilne uregulowanie należności. 

Wieczorem przyjechała siostra Elizy, Elwira z narzeczonym 
- Jak tam sprawa kredytu? Wyjaśniło się coś? - zapytał Bruno
-Nie. Sprawa nadal trwa. Straszą windykacją. - wyjaśniła szwagrowi Eliza 
- Może powinniście udać się do telewizji? - zaproponowała Elwira
-Weź nie żartuj ja w telewizji? - zapytał Adam 
-Tak ty w telewizji. Może oni pomogą wam jakoś załatwić ten problem. Może powinniście spróbować - upierała się przy przy swoim Elwira
-Myślę, że to dobry pomysł - przyznał narzeczonej rację Bruno
- Kochanie może Elwira ma rację może powinniśmy zadzwonić do telewizji. Mam już dość tej sytuacji z bankiem - powiedziała Eliza 
-To jutro zadzwonie do informacji na maxa. Może oni coś zrobia- powiedział Adam 
- Musicie działać nie możecie się poddawać. Przecież to nie wy wzięliście ten kredyt i nie musicie go spłacać. Jesteście nie winni. Kredyt sam się nie wziął i ktoś go musi spłacić, ale to napewno nie wy - powiedział Bruno 
Nazajutrz Adam obudził się z dużym kacem. Czuł nie samowity ból głowy. 
-Co się dzieje? - zapytała męża Eliza
-Kac morderca nie ma serca - odpowiedział Adam 
- Po co tyle piłeś? - dopytywała się męża Eliza 
- Nie tylko ja piłem. Bruno też za kołnierz nie wylewał - odpowiedział żonie Adam 
- To fakt wypiliście w dwóch pół litra wódki. Masakra. Jak można tyle pić. Powiedz co zamierzasz zrobić z tym wyludzonym kredytem? - zmieniła temat Eliza 
- Zadzwonię do Piotrka i zapytam się co robić - odpowiedział żonie Adam 
- Ok. W końcu jest twoim adwokatem. To dzwoń do niego- powiedziała Eliza
- W niedzielę? - zapytał Adam 
- Co to, że niedziela? Dzwonisz i ma ci pomóc. Przecież powiedział, że będzie cie reprezentował - kontynuowała Eliza 
Adam wziął telefon i postanowił zadzwonić do kolegi adwokata. Niestety Piotr nie odbierał telefonu. 
- Nie odbiera - powiedział Adam odkładając telefon 
- To napisz smsa - nie dawała za wygraną Eliza 
Adam wziął poraz kolejny telefon i postanowił napisać do kolegi smsa. 
"Cześć. Piotr miałeś się do mnie odezwać w sprawie tego kredytu wyłudzonego. Odezwij się czekam. Pozdrawiam i przepraszam, że tak w niedzielę. Adam" 
- Wysłałeś? - zapytała Eliza 
- Tak. Musimy czekać. Chociaż mam już serdecznie dość tego czekania - powiedział Adam 
- Wiem ja też - powiedziała Eliza-Mam  nadzieję, że Piotr się w końcu odezwie bo mam wrażenie że ostatnio nas olewa. 
- Nie no napewno nie mam nadzieję, że się odezwie. Dzisiaj jest niedziela to może być zajęty - próbował wytłumaczyć żonie Adam 

Rozdział 24.

Minął poniedziałek, a Piotr nadal się nie odezwał. Eliza wzięła numer telefonu do adwokata i sama postanowiła do niego zadzwonić. Niestety adwokat nie odebrał telefonu. Postanowiła napisać smsa. 
" Cześć Piotr tu Eliza żona Adama. Odezwij się w końcu do Adama. Mam już dosyć czekania. Trzeba coś zrobić, żeby komornik nie wszedł nam na konto. Nie może być tak, że nic nie robimy" 
- No poszło - powiedziała odkładając telefon i siadając obok męża. 
- Piotr odpisał - powiedziała po  chwili 
-Co napisał? - zapytał Adam 
-Wraca z Warszawy. Odezwie się jutro - odpowiedziała mężowi Eliza 
- Mam nadzieję, bo już ją straciłem - powiedział z wyrzutem w głosie Adam 
- Musimy być dobrej myśli - próbowała pocieszyć męża Eliza 
- Uwierz mi kochanie, że już mam dosyć tego czekania. Policja nic nie robi, bank straszy windykacją, a prokuratura ma wszystko w dupie. - powiedział Adam 
- Wszystko się jakoś wyjaśni- powiedziała Eliza 
- Najgorsze jest to, że ktoś bawi się za moje pieniądze. Gdybym go złapał to bym tak mu nakopał do dupy, tak, że zapomniał by na co wziął te pieniądze. 
- Przestań od wymierzenia kar jest sąd i policja. - powiedziała Eliza 

Nazajutrz Piotr napisał SMS-a. 
" Cześć zapraszam w środę na 14 do mojej kancelarii na Piotrkowską 100"
-No to pojedziemy- powiedział Adam 

W środę Adam i Eliza poszli do kancelarii Piotra. Adwokat zachowywał się tak jakby małżeństwo Mroczków mu w czymś przeszkadzało.
- Wiesz co Adam. Sprawa wygląda tak- powiedział- Sąd musi zatrudnić informatyka, który wszystko sorawdzi. Czy faktycznie doszło do włamania na twoje konto bankowe i jak do tego doszło. Sprawa nie jest taka prosta bo ty sam podaleś dane do logowania.
- Tak, ale ja byłem pewny, że to bank dzwoni.- odpowiedział Adam
- Spoko. Musisz się też liczyć z kosztami- kontynuował Piotr- Sam informatyk to dwa tysiące. Jeszcze do tego dochodzą koszty sądowe to może być sześć tysięcy. Może być też tak, że możesz przegrać tą sprawę. Ja na twoim miejscu wziąłbym te dokumenty i poszedł na inny komisariat policji i jeszcze raz złożył zawiadomienie o przestępstwie tylko właśnie na innym komisariacie.
- To tak można?- zapytała Eliza
- Pewnie, że tak- odpowiedział z przekonaniem Piotr - To będzie najlepsze wyjście
Adam i Eliza wyszli od adwokata i postanowili pójść na komisariat policji. Postanowili, że nie pójdą już na aleję Armii Krajowej tylko poszukują w domu innego blisko ich miejsca zamieszkania.

Eliza w domu wpisała w domu w aplikacji komisariat policji Łódź i wyświetliło jej się kilka komisariatów w pobliżu
- Mamy tak: Aleja Armii Krajowej, Smutna, Błędna i Kopernika to są najbliżej nas - powiedziała
- To może Błędną wybierzemy. Chodź pojedziemy, a z powrotem pojedziemy po Stasia do przedszkola- powiedział Adam. Wsiedli w samochód i pojechali

Na komisariacie dowiedzieli się, że nie można dwa razy złożyć tego samego zawiadomienia
- Byliśmy dzisiaj u adwokata i on kazał nam przyjść na inny komisariat niż ten, na którym byliśmy- wyjaśniła policjantowi Eliza
- To proszę zmienić adwokata, bo to jakiś idiota jest skoro nie wie, że tak nie można- wyjaśnił policjant dyżurny

Adam z żoną wyszli z komisariatu rozczarowani postawą Piotra. Podawał się za dobrego kolegę Adama, a potraktował ich jak intruzów.
- Co teraz zrobimy?- zapytała Eliza gdy wsiadali do samochodu
- Sam już nie wiem - odpowiedział żonie Adam- Piotrek po prostu nas olał. Ma nas delikatnie mówiąc w dupie
- Musimy coś zrobić. Może pomysł z telewizją wcale nie jest tak zły- powiedziała Eliza- Może nie uda nam się rozwiązać naszego problemu, ale może ostrzeżemy innych,żeby byli ostrożni
- Jakoś mnie do telewizji nie ciągnie. Ja skromny chłopak jestem- powiedział Adam

Rozdział 25.

Adam próbował dodzwonić się do telewizji, ale nikt nie dobierał telefonu. Odezwał się automat.
- Dodzwoniłeś się do programu "Slajdy życia" niestety żaden konsultant nie może teraz odebrać telefonu prosimy zadzwonić później lub zostawić wiadomość po sygnale 
- Co robimy?- spytał Adam
- Zostaiamy wiadomość- odpowiedziała Eliza
Po usłyszeniu sygnału Adam się nagrał
- Nazywam się Adam Mroczek jestem ofiarą oszusta, który podał się za procownika banka. Zaciągnął na mnie kredyt na pięćdziesiąt tysięcy. Kredyt nie jest spłacany i bank atakuje mnie sms-ami i straszy windykacją. Jestem bezradny w tej sprawie i proszę o pomoc. Może wy mi jakoś pomozecie- po skończonej rozmowie rozłączył się
- Dobrze było?- zapytał żonę
- Pewnie krótko i na temat - odpowiedziała Eliza
- Może nie odebrali bo dzisiaj sobota- powiedział mężczyzna
- Spróbujmy w poniedziałek, a może sami oddzwonią- powiedziała Eliza
Do salonu wszedł Staś
- Pić- powiedział
- Już daje ci soczek - powiedziała Eliza dając synkowi sok 
- Dzięki- powiedział chłopczyk i poszedł się bawić

Nazajutrz Eliza odebrała telefon od przyjaciółki
- Amelka co u ciebie?- zapytała
- W porządku- odpowiedziała Amelia- Urodziłam wczoraj zdrowego chłopca
- Gratuluję- powiedziała Eliza- Adaś, Amelia wczoraj urodziła chłopaka- powiedziała Eliza zwracając się do męża
- Pogratuluj jej - powiedział Adam
- Adam kazał ci pogratulować- powiedziała Eliza do przyjaciółki
- Dzięki bardzo- powiedziała Amelia- Co tam u was jak sprawa kredytu? Wiadomo juz coś?
- Lipa. Piotrek nas olał. Kazał nam iść jeszcze raz na komisariat złożyć doniesienie tylko na innym komisariacie.- odpowiedziała Eliza 
- I co byliście? Może to nie taki zły pomysł
- Byliśmy. Nie ma takiej możliwości. Nie można złożyć dwa razy tego samego doniesienia. Zgłosiliśmy się do telewizji - wyjaśniła przyjaciółce Eliza
- Do jakiej telewizji ?
- Do programu slajdy życia. Nagraliśmy się bo wiesz dzisiaj wczoraj była sobota to pewnie nie pracowali. 
- Mam nadzieję, że sprawa sie jakoś wyjaśni. Wy cierpicie, a ta świnia co wzięła ten kredyt śmieje wam się w twarz a bank nie widzi w tym swojej winy- powiedziała Amelia - Trzymajcie się kochani zadzwonię
- No pa- powiedziała Eliza i rozłączyła się
- Amelka urodziła chłopaka- powiedziała Eliza do męża wchodząc do salonu
- Słyszałem mowilaś- odpowiedział Adam
- Bardzo jej współczuję została z tym wszystkim sama. 
- Da radę. Poradzi sobie- powiedział Adam- Ciekawe czy jutro zadzwoni ktoś z telewizji- zmienił temat - Ciekawe czy podejmą naszą sprawę- zastanawiał sie 
- Zobaczysz będzie dobrze. Zadzwonią. Ja nie my jeszcze raz do nich zadzwonimy. 

W nocy Adam nie mógł spać chodził nerwowo po mieszkaniu. O szóstej postanowił wstać ubrać się i zaparzyć sobie kawy. Usiadł na kanapie w salonie i sączył życiodajny napój.
O godzinie ósmej wstała Eliza. 
- Cześć kochanie- powiedział Adam
- Cześć- powiedziała Eliza- Co jemy na śniadanie?- zapytała męża
- Nie wiem co zrobisz to zjemy- odpowiedział Adam
- Naleśniki z dzemem- powiedział Staś wchodząc do salonu
- Dobrze będą naleśniki- odpowiedziała Eliza wychodząc do kuchni

Po chwili wróciła z talerzem nalesników 
- Dzwonili z telewizji?- zapytała męża
- Nie
- To może zadzwoń- powiedziała
- Po co to bez sensu- stwierdził Adam
- Dzwoń
Adam niechętnie wybrał nr telefonu telewizji. Zadzwonił do programu Slajdy życia. Ponownie odezwał się automat
- Niestety - nie dokończył ponieważ Adam rozłączył się 
- Wiedziałem, że to bezsensu- powiedział
- Zadzwoń może do jest sprawa może oni odpowiedzą- zaproponowała mężowi Eliza
- Dobrze daj ten numer- powiedział Adam- I tak pewnie nikt nie odbierze
- Wybieraj numer i nie gadaj- powiedziała Eliza- 22 5678904
Adam posłusznie wybrał numer telefonu, który podała mu żona i czekał na połączenie. Po kilku sygnałach odezwała się kobieta
- Halo slucham?
Adam był w szoku, że ktoś odebrał telefon. Podał go żonie
- Halo- powiedziała kobieta
Eliza wzięła telefon od męża i powiedziała
- Dzień dobry z tej strony Eliza i Adam Mroczkowie. Dzwonimy do państwa ponieważ jesteśmy ofiarami oszustów. Zadzwonił do nas konsultant z banku i wieczorem okazało się, że wziął kredyt na pięćdziesiąt tysięcy. Zawsze chodziliśmy do banku do doradcy, nigdy nie braliśmy kredytu przez aolikacje bankową.
- Za godzinę do państwa zadzwonię- powiedziała kobieta i rozłączyła się
- Kurde w szoku jestem, że ktoś obebrał - powiedział Adam
- Mnie też zamurowało- powiedziała Eliza
Zadzwonił telefon Adama. Mężczyzna odebrał telefon
- Dzień dobry nazywam się Ewa Taman. Proszę mi jeszcze raz na spokojnie opowiedzieć swoją historię.
Adam opowiedział kobiecie przez telefon całą historię od  telefonu z banku do czasu trafienia kredytu do windykacji. Powiedział również jak Piotr olał go i kazał mu iść raz jeszcze na policję. Kobieta po drugiej stronie wysłuchała historii Adama i powiedziała
- Proszę wysłać mi wszystkie dokumenty jakie pan ma zapoznam się z nimi.
Rozłączyła się. Adam powiedzial do żony
- Powiedziała, że mam wysłać jej wszystkie te dokumenty co mam i ona się zajmie naszą sprawą.
- Naprawdę?- zapytała Eliza
- Tak. Nogdy nie byłem w telewizji. Szok- powiedział Adam- Powiedziała, że nie jest w stanie żeby to jakoś rozwiązać, ale może to nagłośnić.
- I to chodzi- powiedziała Eliza- Może w końcu złapią tego złodzieja
- Oby tak było

Kilka dni później zadzwoniła Ewa Taman
- Dzień dobry panie Adamie. Chciałabym do państwa przyjechać w ten czwartek dałoby radę to tak załatwić, żebyście oboje z żoną byli tego dnia w domu?- zapytała
- Nie wiem jak żona będzie pracować ale zapytam i dam pani znać- powiedział Adam
- Dobrze w takim razie czekam na sms-a od pana pozdrawiam i do zobaczenia.- powiedziała i rozłączyła się
- Do zobaczenia- powiedział Adam odkładając telefon
- Kto dzwonił?- spytała Eliza
- Z telewizji, zajmą się naszą sprawą będą w czwartek. Jest tylko sprawa do ciebie, żebyś była w domu
- Jasne. Myślę, że dam radę załatwić sobie wolne w pracy- powiedziała Eliza
- To ja piszę sms-a, że damy radę

Rozdział 26.

Nadszedł dzień, w którym do Adama i Elizy miała przyjechać telewizja. Adam wstał rano i zawiódł Stasia do przedszkola. Wrócił do domu i razem z żoną czekał na ekipę telewizji
- Też się tak stresujesz?- zapytał żonę
- Tak - odpowiedziała Eliza
- Kurcze nigdy nie byłem w telewizji- powiedział Adam
Przyszedł sms 
- Pani Ewa napisała, że wyjeżdżają z Warszawy będą za około godzinę trzydzieści- poinformował żonę Adam
- Boję się- powiedziała Eliza
- Musimy tylko trzymać się tego co było i będzie doborze- powiedział Adam przytulając żonę

Dwie godziny później Adam wyszedł na taraz i powiedział do żony.
- Telewizja przyjechała
- Już ?- zapytała zdziwiona Eliza
- Tak właśnie parkują pod bramą.
- No dobrze miejmy to już za sobą- powiedziała Eliza

Rozległ się dzwonek domofonu. Adam pospiesznie otworzył furtkę i drzwi.
- Zapraszam- powiedział
- Dzień dobry Ewa Taman telewizja ups program jest sprawa- powiedziała podając rękę najpierw Adamowi, a potem Elizie
- Adam Mroczek- przedstawił się Adam, a później żonę- To moja żona Eliza
- Mówił pan, że został odzukany przez swój bank- powiedziała redakrorka
- Tak. Robiłem zakupy i zauważyłem, że na koncie brakuje pięć tysiecy. Dzwoniłam w tej sprawie do banku, żeby to wyjaśnić. Niestety nikt nie odbierał więc rozłączyłem się wróciłem do domu i zacząłem oglądać mecz. Zadzwonił telefon i okazało się, że to z banku. Nigdy bym nie przypuszczał, że to oszust, który weźmie na mnie kredyt na pięćdziesiąt tysięcy.- powiedział Adam
- Nic nie znudziło pana podejrzeń?- zapytała redaktorka
- Nie. Byłem przekonany, że to prawnik banku
- Co było później jak już zadzwonił?
- Przedstawił się jako pracownik banku i powiedział, że ktoś się włamał na moje konto i dysponuje moimi pieniędzmi. Kazał odinstalować mi aplikację bankową, a zainstalować inną, żeby mógł naprawić mój problem kazał żałować się przez przeglądarkę internetową
- Pan tak zrobił?
- Tak. Byłem pewny, że rozmawiam z pracownikiem banku.
- Kiedy zorientował się pan, że został oszukany? 
- Po trzech godzinach ten konsulatant miał do mnie zadzwonić i powiedzieć czy wszystko jest porządku z moim kontem. Nie zrobił tego. Wtedy zadzwoniłem do banku i okazało się, że mam kredyt do spłaty na pięćdziesiąt tysięcy. Zalamało mnie to totalnie.
- Pani u pani też nic nie zwróciło uwagi w zachowaniu tego mężczyzny, który dzwonił do pana Adama?- redaktorka zwróciła się do Elizy
- Nie. Wydawał się wiarygodny.- odpowiedziała Eliza- Wiedział wszystko na temat konta. 
- Jak się potem okazało uwierzyli państwo oszustowi?- spytała redaktorka 
- Niestety tak - potwierdził słowa redaktorki Adam
- Co państwo zrobiliście później
- Poszliśmy do na policję zgłosić sprawę na policję. Policja przyjęła zgłoszenie, a policjant przyjmujący sprawę stwierdził, że widać, że to przestępstwo po samej nazwie osoby, do której wysłałem to rzekome pięćdziesiąt tysięcy. Jak poszliśmy do banku pani tam siedząca była bardzo nieuprzejma i stwierdziła tylko, że jak się kredyt wzięło to trzeba płacić
- Tak powiedziała?- zapytała redaktorka
- Dokładnie tak- odpowiedziała Eliza- Nie zarabiamy kokosów tylko tak żeby przeżyć. Mamy dom i samochód w kredycie małe dziecko na utrzymaniu. Staś ma trzy latka chodzi do przedszkola inie stać nas na kolejny ktedyt, ale bank tego nie rozumie. Dla nich to się nie liczy. Bank każe płacić i tyle i straszy windykacją. 
- Boi się pani o zdrowie męża?- zapytała redaktor
- Oczywiście. Mąż miał w dzieciństwie załamanie nerwowe i boję się, że to się może powtórzyć.
- Mam już tego dosyć jestem ciągle nękały sma-ami z banku straszony windykacją. Mam już serdecznie dosyć calej tej sytuacji. Nie polecam banku milebum nikomu. Boję się, że będę musiał splacać coś czego nie wziąłem.

- Ok mamy to teraz może nagramy pana rozmowę z bankiem- powiedziała redaktorka

Adam zadzwonił do banku. Po chwili odezwał się konsultant
- Dzień dobry Pasierbek Kamil w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry tu Adam Mroczek chciałbym dowiedzieć się czemu nękacie mnie telefonami każecie mi spłacać nie mój ktedyt. Ja tego tak nie zostawię i śledztwo będzie wznowione bo to nie może tak być- powiedział Adam
- Ma pan dokument, że śledztwo będzie jest wznowione?- spytał konsultant
- Nie, ale będę miał- wyjaśnił Adam
- To proszę nam go wysłać- powiedział kondultant i rozłączył się

- Dobrze mamy to- powiedziała redaktorka- Teraz może byśmy pojechali na policję

Adam z Elizą i ekipą z telewizji pojechali na policję. Na policji nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Do akcji wkroczyła redaktorka i dyżurny zaczął mówić. Poinformował, żeby kontaktować się z rzecznikiem policji.

Kilka dni później Adam dostał sms-a od redaktorki, że za kilka dni reportaż będzie w telewizji. Bardzo to stosowało zarówno Adama jak i jego żonę. Oboje bali się,że będą rozpoznawalni na ulicy.

Rozdział 27. 

Adam siedział w domu pił kawę gdy przyszedł sms od pani redaktor.
Dzień dobry panie Adamie dzisiaj o siedemnastej wyemitujemy reportaż z pana udziałem

Mężczyzna wybrał nr żony, żeby poinformować ją o tym, że będą dzisiaj w telewizji. Niestety Eliza nie odebrała telefonu. Miała pewnie spotkanie. Pracowała w takiej firmie gdzie spotkania z kontrachentami czy konferencje były na porządku dzienmym. Postanowił, że powie jej jak wróci z pracy. 

Wieczorem małżeństwo usiadło przed telewizorem włączyli odpowiedni kanał i czekałi na emisje reportażu. Pierwszy reportaż, który był wyemitowany to sprawa babci i jej wnuka, którzy po smierci matki chłopca walczą o pieniądze, które kobieta pożyczyła swojej przyjaciółce na rozkrecenie biznesu.

Gdy reportaż się skonczył reporter prowadzący program powiedział
- Teraz sprawa pana Adama, który został oszukany przez bank

Oczom Adama i Elizy na ekranie telewizora ukazał się park i po chwili Adam zobaczył siebie spacerującego po tym parku
- Ciągle jestem nękały przez bank, że mam spłacać kogoś dług
- Żyjemy w państwie prawa więc jakoś to prawo powinno być respektowane, a nas nieładnie mówiąc wszyscy olali- dodała Eliza
Reporter kontynuował
- Trzydziestoletni pan Adam z Łodzi padł ofiarą oszustów, a wszystko zaczęło się od telefonu z jego banku
- Ja byłem pewny, że rozmawiam z pracownikiem banku.
Eliza dodała
- Wiedział wszystko o koncie ile jest pieniędzy ile niesłusznie się pobrało. Ja bym nigdy nie przypuszczała,że to może być oszust.
Fałszywi kpnsultanci wzięli kredyt na pięćdziesiąt tysięcy złoty i przelali pieniądze na swoje konto. Pan Adam zgłosił sprawę na policję i do prokuratury
- Byliśmy w prokuraturze, ale poinformowano nas przez pracownika poltiernii, że sprawa jest zakonczona.- powiedziała Eliza
- Udało nam się ustalić, że sprawa nie jest zakończona, a jedynie zwieszona- powiedział lektor- Mężczyzna o imieniu Fiodor W, na którego konto zostały przelane środki z ktedytu nie nie przebywa pod żadnym z ustalonych przez prokuraturę adresów. Jest oskarżony o współ udział w przestępstwie. 
- Pani Eliza martwi się o zdrowie męża- kontynuował lektor- bank odmówił komentowania sprawy, gdyż tłumaczy się tajemnicą bankową.
- Najgorsze jest to, że codziennie budzę się ze świadomością, że będę musiał spłacać coś czego niw wziąłem.- powiedział Adam. W jego oczach pojawiły się łzy

Po skończonym filmie redaktor powiedział
- Bank odstąpił od windykacji, ale tylko do końca października. Co będzie dalej nie wiadomo. Niech to będzie przestroga dla nas wszystkich, żebyśmy byli ostrożni jesli chodzi o nasze pieniądze- zakończył redaktor

Mpk, a aplikacje ,w których można kupić bilet

Witam kochani. Dzisiaj taka moja rozmowa na temat mpk i aplikacji, w których można kupić bilety.  Przyznam szczerze, że ostatnio...