Cześć kochani w dzisiejszym wpisie chciałabym wam zaproponować do lektury moją kolejną książkę pt. " To jest ta droga!!!" Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Książkę tą dedykuje
mojej kochanej mamie.
Dzięki Ci mamuś, że pokazałaś
mi drogę , z której nie chcę schodzić
nawet w dniach mojej starości
Rozdział 1.
Miałam trzynaście lat gdy do moich drzwi zapukali Świadkowie Jehowy. Byłam wtedy w siódmej klasie szkoły podstawowej. Na początku nie zwracałam na to uwagi. No cóż jak przychodzili to i odchodzili. Zawsze zostawili jakieś broszurki do czytania. Jak to Świadkowie Jehowy zawsze coś zostawiali bo oni zawsze tak robili. Głosili o tym, że przyjdzie nowy świat i usunie zło panujące na świecie.
Pewnego popołudnia. To chyba było w maju. Nie pamietam dokładnie , ale mniejsza z tym. Przecież nie o to tu chodzi. Chodzi raczej o to, że tego dnia do mamy znów przyszli Świadkowie Jehowy. Dwie kobiety. Nic by w tym nie było dziwnego gdyby jedną z nich nie moja nauczycielka od j. rosyjskiego Bernadetta Chodorowska.
- Anita twoja nauczycielka od j. rosyjskiego przyszła - powiedziała moja siostra Malwina
- Co ty mówisz ? - spytałam z niedowierzaniem
-Serio. Zobacz
Wychyliłam głowę z pokoju. Faktycznie. W pokoju rodziców razem z mamą siedziały dwie kobiety. Jedną z nich była Chodorowska. Czyżby nauczycielka rosyjskiego była Świadkiem Jehowy? Byłam
w szoku. Kim właściwie są ci Świadkowie Jehowy? - zastanawiam się. Szybko jednak przeszłam o tym myśleć.
Świadkowie przychodzi pamiętam już regularnie. Studiowali z mamą książkę „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi „. Ciekawa książka bo muszę przyznać, że też mnie zaintrygował ten temat. Życie wieczne i tu na ziemi. Ciekawe? Ksiądz na religii zawsze mówił o życiu w niebie. To znaczy, że ci dobrze czyniący idą do nieba, a ci co czynią źle trafiają do ognia piekielnego. Jakoś ciężko było mi w to wierzyć.
Czemu? Przede wszystkim, dlatego , że uważam , że jak kogoś się kocha to nie doświadcza się go torturami.
Zanim mama zaczęła rozmawiać na poważnie ze Świadkami Jehowy chodziła do kościoła była katoliczką. Pamietam jak przychodziła do nas taka starsza pani. Aldona chyba miła na imię. Często próbowała mamę przekonać, że tylko w Piśmie Świętym znajdzie prawdę, ale mama zawsze ją zbywała. Pewnego razu przyszła i coś chciała mamie powiedzieć. Nie wiem co bo nie pamietam. Mama wtedy odpowiedziała
-Daj mi spokój kobieto! Muszę dziecko do wiary doprowadzić
Tak właśnie powiedziała. Byłam wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej. Mama mówiąc, że musi mnie doprowadzić do wiary miała na myśli to, że muszę pójść do komunii. No ok poszłam do komunii. Uczenie się pytań z katechizmu to była tragedia. Potem egzamin po co to komu? Najgorsze było to jak musiałam iść do kościoła do spowiedzi i szeptać komuś moje grzechy na ucho. No ale cóż poszłam. Tego wymagali ode mnie rodzice. To był mój pierwszy i ostatni raz gdy poszłam do spowiedzi. Do konfesjonału zawsze było dużo ludzi i nigdy nie chciało mi się czekać. Rodzicom zawsze kłamałam, że u spowiedzi byłam. Nigdy nie ciągnęło mnie do kościoła. Tam jest tak ponuro i ciemno!!!! Balam się tam chodzić. Nie wiem czemu, ale jak miałam wejść do kościoła czułam przerażenie. Najbardziej bałam się obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Babcia mi opowiadał, ze blizny na jej policzku pochodzą stąd, że broniła Pana Jezusa , że się powiększają i jak dojdą do serca nastąpi koniec świata. Bardzo bałam się tego końca świata jako mała dziewczynka. Często patrzyłam na ten obraz wiszący w pokoju czy faktycznie tak jest.
Wróćmy do tego jak zaczęli przychodzić Świadkowie Jehowy do mojej mamy. No właśnie rozmowy z nimi też mnie nie interesowały. Chyba nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy , ale rosła ze mnie mała ateistka. Pamietam, że nie chodziłam wtedy do kościoła, mimo że rodzinie mówiłam, że chodziłam. Wolałam pójść na lody. Tak na lody. Pieniądze, które miałam na tacę dla księdza przeznaczyłam na moje przyjemności. Pamietam, że kupowałam lody, gofry czy rurki z bitą śmietaną. Wszystko byle nie dać księdzu. Nie lubiłam ich. Nie wiem czemu ale po prostu ich nie lubiłam.
Pamietam jak pewnego dnia przyszły do mamy dwie kobiety. Jedna starsza w wieku mojej mamy a druga młodsza. Ta starsza miała na imię Aldona a ta młodsza Adriana. Siedziałam pamietam wtedy z boku i przysłuchiwałam się o czym rozmawiają. Ni to z gruszki ni z pietruszki Ada zapytała
-Anita czy byś nie chciała przyłączyć się do mamy i poznać Pismo Święte?
-Jak poznać Pismo Święte ?- zapytałam
Na przykład co ono mówi o naszej przyszłości ? - odpowiedziała mi Ada
- A co mówi ? - zapytałam na odczepnego
-No na przykład, że na ziemi będzie raj.
- Na ziemi?- nie dowierzałam - A kto by chciał żyć tu na ziemi ? Przecież ciągle gdzieś coś się dzieje.
-Dobrze że poruszyłaś ten temat- wtrąciła się do naszej rozmowy Aldona - Wiesz dlaczego tak jest ? Żyjemy w dniach końca i muszą spełnić się proroctwa biblijne.
- Jakie - ciągnęłam temat. Szczerze mówiąc trochę mnie to zainteresowało. Życie na ziemi nie w niebie ? To było ciekawe. Ksiądz zawsze uczył o niebie, że mamy duszę, która po śmierci ciała idzie do nieba, a tu Pismo Święte mówi , że nie ma nieśmiertelnej duszy, że człowiek jest duszą. Jeden z wersetów biblijnych mówi, że jesteśmy prochem i do prochu wracamy.
Długo się nie zastanawiałam postanowiłam, że porozmawiam ze Świadkami Jehowy. Przecież tak nie wiele wtedy o nich wiedziałam. Zrobiłam to z czystej ciekawości. Było wiele tematów, które nie dawały mi spokoju. Miedzy innymi: nauka o trójcy, nauka o piekle i wiele innych. Najbardziej jednak intrygowała mnie nauka o piekle. Jak Bóg, który kocha ludzi może pozwalać na ich cierpienie w ogniu piekielnym- zastanawiałam się pamietam
Rozdział 2.
Pamietam, że zaczęłam studiować Pismo Święte. ( Tak u Świadków Jehowy nazywa się analizowanie Biblii- po prostu studium Biblii ). Dzięki takiej analizie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Zapytacie pewnie czego można dowiedzieć się studiując ze Świadkami Jehowy?
Kochani otóż wielu rzeczy. Książką pomocną w analizowaniu Pisma Świetego była wtedy książka „ Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Może ktoś zapytać życie tu na ziemi? I szybko sobie odpowiedzieć nie to niemożliwe. Tyle się dzieje na świecie i życie wieczne ? Sorry, ale nie!! Uwierzcie też tak na początku myliłam. Życie na ziemi to nie możliwe . Przecież żaden normalny człowiek nie chciałby żyć wiecznie w takich warunkach jakie panują na świecie.
Przełamałam się jednak. Jak już wcześniej intrygowało mnie jak kochający ludzi Bóg może pozwalać na to żeby jego wierni cierpieli wieczne męki w ogniu piekielnym. Miedzy innymi dlatego zdecydowałam się studiować Biblię. Czy Ada wyjaśniła mi nurtującą mnie kwestię piekła ? Oczywiście !! Ale do tego dojdziemy po kolei.
Na początek przybliżę wam książkę, której wspomniałam czyli „Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi". Znalazłam w niej wiele odpowiedzi na moje pytania. Miedzy innymi :
*Życie wieczne nie jest mrzonką
*Kto jest wrogiem życia wiecznego - z tego rozdziału dowiedziałam się, że szatan- diabeł utrudnia ludziom poznanie Boga. Przecież już w ogrodzie Eden zwiódł pierwszą parę ludzką, mówiąc im, że gdy zjedzą owoc z zakazanego drzewa napewno nie umrą. Staną się jedynie podobni Bogu. I wszyscy wiemy co się stało. Z powodu nieposłuszeństwa Adama i Ewy wszyscy ponosimy konsekwencje , co za tym idzie starzejemy się i umieramy.
*To nie wszystko jedno, którą religię wyznajesz
* Bóg - kim on jest ?
* Czy Biblia rzeczywiście pochodzi od Boga?
* Czy Jezusa Chrystusa posłał Bóg ?
*
* Po co tu żyjemy ?
* Co się dzieje po śmierci - z tego rozdziału dowiedziałam się, że nie mamy czegoś takiego jak nieśmiertelna dusza, która wędruje gdzieś po śmieci ciała. Np. Łazarz, który przez cztery dni był martwy nie wspomniał ani razu, że był w niebie czy piekle.
* Czy naprawdę istnieje piekło ? Z tego rozdziału wynika, że Biblii piekło to inaczej grób ludzkości czasami nazwany Hadesem lub Szeolem.
* Potęga złych duchów - tego rozdziału mogłam się dowiedzieć , że znali nam się nie ukazują i nigdy do nas nie przychodzą. Ukazano tu nawet anioły, które przybrały ludzki kształt by zbliżyć się do ludzkich córek , a także jak złe duchy potrafią zwodzić łudzić. No i przede wszystkim jak odpierać arak złych duchów
*Dlaczego Bóg toleruje zło ? Dowiedziałam się bardzo ważnej kwestii spornej , która powstała w wyniku buntu już w ogrodzie Eden
* Jesteś uwikłany w żywotną kwestię sporną
* Pokojowy rząd - w tym rozdziale wykazano na postawie Biblii oczywiście , że Pan Jezus Chrystus nie jest niemowlęciem, którego narodziny upamiętnia się co roku dwudziestego piątego grudnia , ale królem w Królestwie Bożym, które panuje w niebie od 1914 roku i niedługo też zapanuje tu na ziemi.
* Rozdział 14 tej książki uświadomił mi kto idzie do nieba i dlaczego?
Okazuje się , że nie wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba. Takie osoby jak Abel, Dawid, Mojżesz czy Hiob czekają na zmartwychwstanie by żyć na ziemi. Są jednak niektórzy wierni , którzy idą do nieba. Nasunęło mi się wtedy pytanie: Ile osób pójdzie w takim razie do nieba ? Ada szybko wyjaśniła mi , że to jedynie 144 tysiące wiernych osób . Zostali wybrani gdyż rozumieją problemy ludzi sami je przeżywali. Nazwani w Biblii są „małą trzódką".
* Jak zostać poddanym takiego rządu?
Wykazano tu, że potrzebujemy wiedzy , wymagane jest sprawiedliwe postępowanie, trzeba być lojalnym wobec rządu Bożego
* Rząd Boży obejmuje władzę
Wykazano tu kiedy rząd Boży czyli Jezus Chrystus objął władzę
* Po czym poznamy przyjście Jezusa ?
* „Koniec świata „ jest bliski
Jezus gdy był tu na ziemi podał apostołom znak „dni ostatnich „ miały to być : wojny (Mateusza:24:7), braki żywności (Mateusza 24:7), zarazy innymi słowy pandemie ( Łukasza 21:11), trzęsienia ziemi (Mateusza 24:7), wzrost bezprawia (Mateusza 24:12), ludzie będą mdleć ze strachu (Łukasza 21:26), nieposłuszeństwo rodzicom ( 2 Tymoteusza 3:2) , kochanie pieniędzy (2 Tymoteusza 3:2), kochanie rozrywkę bardziej niż Boga ( 2 Tymoteusza 3:4), na pozór stwarzanie zbożnego oddania ale okazywanie się fałszywy według jego mocy ( 2 Tymoteusza 3::5), niszczenie i zanieczyszczanie ziemi (Objawienie {w innych przekładach również apokalipsa} 11:18),
* Po armagedonie rajska ziemia
Pokój dla całej ludzkości ( Izajasza 9: 6,7) nigdy nie będzie wojen ( Psalm 46::8,9) , dobre warunki mieszkaniowe ( Izajasza 65:21-23), zniknie przestępczość ( Psalm 37:9,10), ziemia stanie się rajem ( Łukasza 23:43, Psalm 37:28), żywności będzie pod dostatkiem (Psalm 72:16), pokój między ludźmi , a zwierzętami ( Izajasza 11:6, 65:25), zbratanie się całej ludzkości ( Objawienia 7:9,16), nie będzie chorób i starość ( Objawienia 21:3,4), zniknie smierć ( Objawienia 20:13)
* Zmartwychwstanie dla kogo i gdzie?
* Dzień sądu co będzie potem ?
* Jak rozpoznać religię prawdziwą?
*Widzialna organizacja Boża
* Czy podlegamy dziesięciorga przykazań ?
* Za światem szatana czy za Bożym nowym systemem ?- pamietam, że podjęłam wtedy decyzję, że chcę służyć Bogu. Prawdziwemu Bogu Jehowie.
* Walka o to żeby postępować właściwie .
* Jak doznać pomocy dzięki modlitwie ?
*Obcowanie ze sobą w duchu miłości
* Dbałość o szczęście w rodzinie
* I ostatni rozdział książki : Co zrobić żeby żyć wiecznie ?
I tak przestudiowałyśmy całą książkę „ Żyć wiecznie „- tak się mówiło w skrócie na tą książkę ale każdy Świadek Jehowy wiedział o którą książkę chodzi.
W miedzy czasie do studium przyłączyła się moja młodsza siostra Malwina. Malwina była ode mnie trzy lata młodsza , miałam jeszcze jedną siostrę Martę , ale Marta była mała. Miała siedem lat
Co do Malwiny robiłyśmy już wszystko razem. Razem zostałyśmy głosicielami dobrej nowiny o królestwie Bożym jak również razem postanowiłyśmy razem symbolizować chrztem w wodzie swoje oddanie się Bogu. O tym napiszę więcej w jednym z kolejnych rozdziałów.
Rozdział 3.
Studiowanie Pisma Świetego przychodziło mi nawet łatwo. Szybko przyswajałam wiedzę. Gorzej było z uczynkami. Wiecie z małego buntownika zmienić się w pokorną osobę było ciężko.
Pamietam, że miałam w klasie dziewczynę , z którą ciagle się kłóciliśmy albo biłyśmy . Dorota była jakby to powiedzieć porywczą osobą. Zawsze miałyśmy spiny. Czasami o wszystko.
Sytuacja nasiliła się jak cała moja klasa dowiedziała się , że studiuję Biblię ze Świadkami Jehowy. To była masakra. ( teraz nawet niedawno na grupie klasowej, na Facebooku którą sama utworzyłam jedna z koleżanek napisała mi, że nic nie osiągnęłam poza tym , że zostałam Jehową. Wyjaśniłam jej grzecznie, że jestem Świadkiem Jehowy , Jehowa to imię Boga, ale nie chciała mnie słuchać ). Lubiłam chodzić do szkoły.. Lubiłam się uczyć, ale wtedy chodzenie do szkoły to była porażka. Zastanawiałam się nawet czy zamiast do szkoły nie iść do parku Sienkiewicza czy na Bulwary i tam nie przeczekać aż skończą się lekcje i wrócić do domu. Mino że miałam takie pragnienie nigdy na wagary nie poszłam. Po prostu nie umiałam. Jak wyszłam do szkoły to już do niej dotarłam.
Moja wychowawczyni pani Janina Pastuszek też była przeciwko mnie. Pamietam , że gdy powiedziałam jej lekcji z wychowawcą , że na drugą lekcję nie idę ( to była religia) powiedziała
-Anita ty chyba sobie żartujesz ? Przecież bierzmowania nie dostaniesz! Co za tym idzie ksiądz nie da ci ślubu.
- Zawsze mogę wziąć ślub w urzędzie stanu cywilnego- odpowiedziałam - zresztą jestem w takim wieku, że nie myślę o takich rzeczach. - powiedziałam i wyszłam ponieważ zadzwonił dzwonek na przerwę.
Muszę przyznać , że w podstawówce nie było łatwo ,ale wiedziałam , że nie jetem sama. Miałam świadomość , że jest ze mną Bóg , który mnie wspiera i mi pomaga w trudnych chwilach.
Na szczęście te dwa lata czyli siódma i ósma klasa szkoły podstawowej szybko minęły. Bardzo mnie to cieszyło. Wiedziałam ,że gdy pójdę dalej do szkoły już wszystko będzie wyglądało inaczej. I nie myliłam się.
Zanim jednak skończyła się moja gehenna w podstawówce w ósmej klasie wzięłam chrzest. Postanowiłam w ten sposób pokazać światu, że moim Bogiem jest Jehowa. Czy żałuję tego kroku? Nie i nigdy nie żałowałam.
Rozdział 4.
Chrzest wzięłam razem z Malwiną w moim rodzinnym mieście Włocławku na zgromadzeniu. To był 25.04.1995 rok. Od rana o ile dobrze pamietam od godziny 9:00 do godzinny 12:00 były przemówienia. Na końcu było przemówienie brata skierowane do kandydatów do chrztu. Brat udzielił nam wielu wskazówek jak trzymać się wąskiej drogi prowadzącej do życia ponieważ szatan będzie chciał byśmy zeszli z tej wąskiej drogi na drogę szeroką i podążali za tłumem. Wiadomo, że nic dobrego by z tego nie wyszło.
Po wykładzie była pleśń z brązowego śpiewnika ( już go nie ma. Chociaż ja go jeszcze mam w biblioteczce ) numer 207. „ Do kogo należymy". Oparta na liście Pawła do Koryntian ( 1 Koryntian 6:20) Pamiętam ją do dziś:
Pieśń 207
„Do kogo należymy ?"
1.
Którego Boga czaisz ?
Któremu służysz dziś ?
Ten pan, któremu kłaniasz się ,
swym niewolnikiem czyni cię
Dwom służyć nie da się ,
jednego wybierz już .
Swe serce mu daj ,
w miłości doń trwaj .
2.
Którego Boga czcisz?
Któremu służyć chcesz?
Bóg jeden jest martwy jak słup,
a drugi żywy - wybór zrób.
Czy „Cezar bogiem twym?
Czy jemu wiemy wierny być ?
Czy w tych trudnych dniach
swój ślub złożysz Jah,
by dla Niego żyć ?
3.
Którego Boga czczę?
Jehowę wielbić chcę!
Posłusznie pragnę służyć Mu,
swe śluby spełniać w każdym dniu.
Krwią syna kupił mnie ,
czyż ludzi bym się bal ?
Mym Bogiem jest On
i daje daje mi schron, wciąż przy nim będę trwał.
4.
Jehowa to nasz Bóg !
Jest Panem dla swych sług.
Dziś jedność on zapewnia nam,
o trzodę swą troszczy się sam.
Gdy zgromadzamy się, by jego sławić wraz,
to uczy nas Bóg,
jak strzec prostych dróg i prawdą karmi nas.
Oto cala pieśń 207. Tak wpadła mi w oko, że postanowiłam się jej nauczyć.
Jak wspomniałam chrzest z Malwiną wzięliśmy w 1995 roku, a mamy 2022 czyli Świadkiem Jehowy jestem już dwadzieścia siedm lat. Piszę jestem , ponieważ Malwina zmarła trzy lata po chrzcie w wieku szesnastu lat. Ja miałam wtedy dziewiętnaście.
Rozdział 5.
Malwina w wieku szesnastu lat ciężko zachorowała. Wszystko zaczęło się od bólu brzucha. Mówiła, że ją boli. Pomimo badań jakie robiła nie wykazało, że w jej organizmie rozwija się nowotwór złośliwy. Była wtedy w ósmej klasie robiła wszystkie badania gdyż chciała pracować w handlu. Praktyki miała mieć w sklepie spożywczym. Robiła badania do szkoły i nic nie wskazywało, że tak ciężko zachoruje.
Był dziewiętnasty czerwiec ja byłam w wtedy w szkole po świadectwo ukończenia szkoły, a Malwinka miała mieć wtedy operację gdyż podczas badań u lekarza okazało się, że w brzuchu ma wodę i nic nie widać. Brzuch się jej powiększał , a my nie wiedzieliśmy dlaczego. Ludzie zaczęli podejrzewać różne rzeczy byli także tacy, którzy uważali, że jest w ciąży.
- Gdzie ja w ciąży - mówiła Malwina - Przecież ja nawet chłopaka nie mam
Ale wiadomo ludzie zawsze wszystko wiedzą najlepiej. Muszą zawsze gadać bo by. chorzy byli. Szok!!!
Wracając do dnia operacji. To był najgorszy dzień w moim życiu. Musiałam być tego dnia w szkole. W szpitalu oczywiście razem z Malwiną byli rodzice , ale mimo wszystko serce mi pękało, że ona tak cierpi.
Operacja Malwiny udała się. Chociaż to był dopiero początek tego co miło nadejść. Malwina miała raka. Raka wodnego w brzuchu, który zaatakował wszystko : jajniki, żołądek, jelita i wątrobę. W brzuchu zebrało się aż sześć litrów wody. Normalnie ciężko to wszystko sobie wyobrazić. Jak w brzuchu tak może zmieścić się tyle wody. Byłam w szoku jak się dowiedziałam. Następna wiadomość którą tego dnia usłyszałam to, to że jest to nowotwór złośliwy. Lekarz powiedział rodzicom , że może być tak, że Malwina przeżyje dwa lata , ale może też być tak, że nie dożyje końca wakacji. Różne myśli kłębiły mi się w głowie. To nie możliwe myślałam. Nie moja siostra. Normalnie szok nie mogłam w to uwierzyć.
Czas płynął szybko. Były takie dni , że Malwina czuła się dobrze , ale zdarzały się dni , że była ospała , zmęczona jednym słowem do niczego.
-Ja tu już nigdy nie pójdę do szkoły, żeby się dalej uczyć. Nie będę miała na to siły.
-Malwinka co ty mówisz- powiedziałam - jeszcze będziemy razem chodzić na spacery do lasu do parku. Zobaczysz wszystko się ułoży i będzie dobrze
Sama nie wierzyłam w to co mówię, ponieważ widziałam jak z dnia na dzień opada z sił , ale jakoś musiałam ją pocieszać.
Pamietam ten dzień jak Malwinę zabierali do szpitala bo źle się poczuła . To był 20.08.1998 r. Bardzo wszystko ją bolało. Rozmawiała z mamą ze mną a nawet z Martą. Nasza najmłodsza siostrzyczka miała wtedy dwanaście lat
- Anita pamiętaj, żebyś chodziła na zebrania i trzymała się wąskiej drogi, którą razem wybrałyśmy. Jak tego nie przeżyję spotkamy się w raju.
-Dobrze - powiedziałam
Przyjechał karetka i zabrali Malwinę do szpitala. Mama pojechała razem z nią . Wtedy widziałam ją ostatni raz. Już do nas nie wróciła
Rozdzielał 6.
O siódmej rano mama wróciła ze szpitala po rzeczy dla Malwiny , która została w szpitalu
- Malwina od nas odchodzi -powiedziała mama
-Jak odchodzi ? -zapytała Marta
-Malwinka umiera- poinformowała nas mama
-Mamusiu nawet tak nie myśl - powiedziałam Malwinka do nas wróci . Nie możemy tak nawet myśleć .
Mama z tatą zabrali kilka potrzebnych rzeczy do szpitala dla Malwiny i pojechali., my z Martą zostałyśmy w domu. Miałyśmy dołączyć do nich później.
Już zakładaliśmy buty i szykowaliśmy się do wyjścia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer. To były dwie pielęgniarki ze szpitala( przychodziły codziennie do Malwiny zmieniać kroplówki itp). Otworzyłam drzwi zdumiona ich obecnością i powiedziałam
-Malwinki nie ma. Wczoraj pojechał do szpitala.
-Tak wiemy. - powiedział jedna z pielęgniarek - Malwinka nie żyje. Zmarła dzisiaj o siódmej czterdzieści
Dały jej rzeczy i pojechały my z Martą zostałyśmy same pogrążone w smutku. Nie wiedziałyśmy co mamy robić. Poszłyśmy do sąsiadki pani Basi i powiedziałyśmy co się stało. Pani Basia zrobiła nam śniadanie i gorącej herbaty ( była dla nas jak babcia ). Smierć Malwinki był dla wszystkich wielkim szokiem. Nic nie wskazywało na to, że zachoruje i umrze.
Malwina umarła, a wraz z nią połowa mnie. Byłyśmy nie tylko siostrami, ale też przyjaciółkami. Miałam do siebie żal , że nic nie zauważyłam , że coś się dzieje, że w jej organizmie rozwija się taka straszliwa choroba. Nowotwór wodny złośliwy. Sprawdziły się słowa lekarza. Malwina nie przeżyła wakacji. Ona swój bieg ukończyła. Zasnęła snem śmierci i czeka na zmartwychwstanie, a co ze mną? Ja muszę nadal robić wszystko by ten bieg ukończyć , przeżyć armagedon i móc żyć w rajskich warunkach opisanych w księdze objawienia.
Pogrzeb Malwiny odbył się cztery dni później. Było na nim bardzo dużo osób ze szkoły do której chodziłyśmy. Pamietam, że nie płakałam tego dnia. Nie wiem co myśleli wtedy ludzie. Czułam na sobie ich wymowne spojrzenia.
Umarła jej siostra , ona nie płacze . Tak nie płakałam , mimo że umarła mi siostra. Nie czyniłam tego miedzy innymi może dlatego, że nie docierało to do mnie. Byłam jak we śnie . Koszmarnym śnie . Miałam nadzieję, że obudzę się i wszystko będzie jak dawniej. Znów będziemy wszystkie trzy siostry , a o tej chorobie nawet nie będziemy słyszały.
Niestety tak się nie stało . Moja siostra naprawdę nie żyła. Zrozumiałam to dopiero w domu gdy wróciliśmy z pogrzebu. Usiadłam na łóżku a moje emocje dały o sobie znać. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Już nic nie było takie jak dawniej. Zostałyśmy obie z Martą.
Rozdział 7.
Czas szybko płynął. Minął rok, dwa , trzy. Ja nadal nie mogłam poradzić sobie ze śmiercią Malwiny. Nadal tak mam. Czekam z utęsknieniem jak skończy się ten stary zły świat pełen wojen, niesprawiedliwości i zła , a nastanie ten wolny piękny świat obiecany przez Boga, w którym wszyscy ludzie będą dla siebie braćmi.
Zanim jednak ten świat nastanie musimy żyć w świecie pełnym zamętu, nienawiści, a co za tym idzie wojen. No , ale cóż musi spełnić się zapowiedziany znak czasu przepowiedziany przez samego Pana Jezusa Chrystusa.
Znak końca bardzo dobitnie opisuje Ewangelia Mateusza rozdział 24.
Moje życie tez się zmieniło. Dwa lata po śmierci Malwiny urodziłam córkę. Ania jest wspaniałą dziewczyną. Też jest Świadkiem Jehowy. Pismo Święte zaczęła studiować w wieku dwunastu lat. Na początku twierdziła, że robi to tylko dlatego, ponieważ chce poznać ciocię Malwinę. Z czasem ta chęć spotkania cioci przerodziła się w miłość do Boga.
Marta niestety nie dotrzymała danego słowa Malwinie. Mimo że Malwina prosiła ją by cały czas studiowała Biblię by mogły się spotkać. Niestety Marta zeszła z wąskiej drogi i podąża szeroką drogą.
Ja nie zamierzam zbaczać z tej drogi. Córce pokazałam tą drogę. Synowi też chcę zaszczepić miłość do Boga by on również jak moja córka szedł wąską drogą.
Żyjemy teraz w XXI wieku. Niedawno rozniosła się na świecie pandemia Covid - 19. Swój początek miała w Chinach i potem rozniosła się na cały świat. Popchnęła bardzo dużo ofiar. Wprowadzona nawet szczepionki na covid-19.
Choroba szalała zbierała swoje żniwo. Bardzo dużo moich znajomych tez za nią zachorowało. Czy ja zachorowałam? Nie wiem. Był taki moment w moim życiu, że bardzo źle się czułam. Zresztą mój mąż też. Gorączka, osłabienie , kaszel, katar . Poszłam do lekarza. Lekarz zapytała mnie czy mam smak i węch ( takie były dwa z kilku objawów koronawirusa, inne to miedzy innymi kaszel , katar , wysoka gorączka , a nawet wysoka gorączka) jak powiedziałam , że nie mam, stwierdziła, że to nie covid.
Kolejnym strasznym wydarzenie na świecie była agresja Rosji na Ukrainę, którą żył cały świat. Inwazja na Ukrainę zaczęła się 24.02.2022 r. Gdy pisałam tą opowieść wojna trwała dwa tygodnie, ale w tym czasie rozegrało się wiele ludzkich dramatów. Byli tacy, którzy uciekali z Ukrainy do sąsiednich krajów , byli też tacy, którzy wracali na Ukrainę walczyć za wolność kraju.
Uciekało też wielu Świadków Jehowy. Nie chcieli oni brać udziału w wojnie. Czemu Świadkowie Jehowy nie chcą brać udziału w wójcie? Jako wybrany lud przez Boga jesteśmy pokojowo usposobieni. Nie chcemy zabijać ludzi. Jedno z przykazań danych Izraelitom mówi „Nie zabijaj „. Pan Jezus gdy był na ziemi powiedział , że po miłości ludzie nas poznają.
Rozdział 8.
Pamietam jak zaczęłam poznawać Pismo Święte dużo mówiło się o dniach końca. Mówiono , że żyjemy w dniach ostatnich. Obserwowałam wszystkie znaki, czasami wydawało mi , że to wszystko długo trwa.
Dużo w tym czasie się wydarzyło. Zmarła moja siostra ( nie żyje już dwadzieścia cztery lata), zmarł mój tata (nie żyje cztery lata).
Czas szybko płynie. Pomimo wydarzeń, które dzieją się na świecie nie zamierzam odchodzić Boga. Ludzie obwiniają Boga za to co się dzieje. Ja tak nie uważam. Uważam natomiast , że żyjemy w dniach ostatnich. Wszystko to co się dzieje jest znakiem obecności Pana Jezusa Chrystusa. Przepowiedziane było właśnie przez Niego. Niestety ludzie nie dostrzegają tego, że przyszło im żyć w czasie końca.
Dlaczego Bóg nie działa żeby zapobiec temu co się dzieje? Ponieważ są na świecie ludzie o szczerych sercach i chce by wszyscy doszli do poznania Pisma Świetego. Bóg wie kiedy zadziałać i usunąć zło z ziemi.
Ja wiem jedno. Nie żałują , że wybrałam tą drogę. To jest ta droga. Tak to jest ta droga, którą chce iść. I będę iść. Jestem wdzięczna mojej mamie że mi ją pokazał, a najbardziej jestem wdzięczna Bogu Jehowie, że wybrał mnie z tego świata i pozwolił się poznać i swoje zamierzenie.
Z ufnością wyczekuje dnia gdy będę mogła ujrzeć moją siostrę i przedstawić jej moją rodzinę. Czekam tez na mojego tatę, ale również wszystkich którzy zasnęli snem śmierci.
To jest ta droga !!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz